Temat dnia 2019 - www.izydor-radlin.katowice.opoka.org.pl

Przejdź do treści

Temat dnia 2019

Temat dnia
NAUCZANIE PAPIEŻA FRANCISZKA:
HOMILIA wygłoszona 29 listopada 2019
podczas Mszy Świętej w Domu św. Marty

ŻYCIE Z NADZIEJĄ W OBJĘCIACH PANA
W ostatnim tygodniu roku liturgicznego Kościół zachęca do refleksji nad końcem - końcem świata, końcem każdego z nas, a zachęca do tego również Ewangelia z piątku 29 listopada, w której Łukasz (21, 29-33) powtarza słowa Jezusa:
Niebo i ziemia przeminą, ale moje słowa nie przeminą”.
Tak jest — zaznaczył Papież w homilii podczas Mszy św. odprawianej w kaplicy Domu św. Marty — „wszystko się skończy”, ale „On pozostanie”.
Od tego wyszedł Franciszek, by zachęcić każdego do refleksji nad momentem końca, czyli śmierci. Nikt nie wie dokładnie, kiedy nastąpi, a wręcz — zauważył Papież — często mamy tendencję do odsuwania tej myśli, uważając, że jesteśmy wieczni, tak jednak nie jest: „Wszyscy mamy tę słabość życia, tę kruchość”, wyjaśnił Papież, a następnie zrobił osobistą uwagę: „Wczoraj nad tym medytowałem, nad dobrym artykułem, który ukazał się teraz w „Civiltà Cattolica”, który nam mówi, że tym, co jest nam wszystkim wspólne, jest kruchość — w kruchości jesteśmy równi”. Zatem — przedstawił swoje przemyślenie — „wszyscy jesteśmy słabi, i w pewnym momencie ta kruchość prowadzi nas do śmierci. Dlatego chodzimy do lekarza, żeby sprawdzić, jak jest z moją słabością fizyczną, inni leczą się u psychologa z jakiejś słabości psychicznej”.
Kruchość zatem łączy ludzi, żadna iluzja przed nią nie chroni. Franciszek przypomniał, że na jego ziemi było w zwyczaju opłacanie sobie z góry pogrzebu, łudząc się, że w ten sposób zaoszczędza się wydatków rodzinie. Gdy wyszło na jaw oszustwo, jakiego dopuszczały się niektóre zakłady pogrzebowe, ta moda minęła. „Jakże często wprowadza nas w błąd złudzenie”, skomentował Papież, jak to, że „jesteśmy wieczni”.
Nieuchronność śmierci natomiast jest zapisana w Biblii i w Ewangelii, jednak Pan przedstawia ją zawsze jako „spotkanie z Nim” i dodaje do niej słowo „nadzieja”.
Pan — wyjaśnił Papież — mówi nam, żebyśmy byli przygotowani na spotkanie, śmierć jest spotkaniem; to On przychodzi, żeby nas spotkać, to On przychodzi, żeby wziąć nas za rękę i zabrać ze sobą”.
Następnie, zwracając się wprost do obecnych wiernych, Franciszek dodał: „Nie chciałbym, żeby to proste kazanie było ogłoszeniem pogrzebowym! To jest po prostu Ewangelia, to jest po prostu życie, to jest po prostu powiedzenie sobie jedni drugim: wszyscy jesteśmy krusi i wszyscy mamy drzwi, do których pewnego dnia zapuka Pan”.
Trzeba zatem dobrze przygotować się na tę chwilę, kiedy rozlegnie się dzwonek, chwilę, kiedy Pan zapuka do drzwi; powinniśmy się modlić jedni za drugich — zachęcał Papież tych, którzy go słuchali w kaplicy św. Marty — żebyśmy byli gotowi, żebyśmy z ufnością otworzyli drzwi Panu, który przychodzi.
Po raz kolejny refleksja została skierowana na nietrwałość rzeczywistości ziemskich: „Ze wszystkich rzeczy, które zgromadziliśmy, które zaoszczędziliśmy, prawnie dobrych, nie zabierzemy nic... Zabierzemy natomiast, owszem, uścisk Pana”.
Następnie, zanim się pożegnał w bezpośredniej rozmowie z obecnymi, Papież podsumował pytania, jakie należy sobie postawić na ten temat:
Pomyśleć o własnej śmierci — ja umrę, kiedy? W kalendarzu nie jest to zapisane, ale Pan to wie. I trzeba modlić się do Pana: 'Panie, przygotuj moje serce na dobrą śmierć, abym umarł w pokoju, abym umarł z nadzieją'”.
Odnośnie do tego słowa — ostatnie uściślenie Franciszka: ”Właśnie to słowo winno zawsze towarzyszyć naszemu życiu, nadzieja na życie z Panem tutaj, a potem życie z Panem po drugiej stronie. Módlmy się w tej intencji jedni za drugich”.
                                                                                         Tekst przytoczony z PORTALU OPOKA


 30.11 – 04.12. 2019
 07.12.2019
Rekolekcje adwentowe w Parafii św. Izydora w Radlinie

W I Niedzielę Adwentu Pan Jezus kieruje do nas słowa: „Czuwajcie więc, bo nie wiecie, w którym dniu Pan wasz przyjdzie” Mt 24,42
Abyśmy się dobrze przygotowali na spotkanie z Bogiem w niebie w 1917 roku Pan Jezus posłał do nas Swoją Matkę z Orędziem Fatimskim. Maryja jest zatroskana o nasze życie i naszą wieczność dlatego do Fatimy przychodzi z przesłaniem pełnym nadziei.
W Fatimie Maryja pytała dzieci: „Czy chcecie ofiarować się Bogu, za nawrócenie grzeszników?”
Wydaje nam się to trudne . Wszystko ofiarować Bogu.
Ukochani! Gdy dzieci odpowiedziały: tak, chcemy się Bogu ofiarować i przyjąć wszystkie cierpienia, wtedy Maryja dała obietnicę: „Łaska Boża będzie waszą siłą”. Łucja daje świadectwo: „gdy Maryja wypowiedziała te słowa przekazała nam światło tak silne, że dotarło do naszego wnętrza i widzieliśmy się w Bogu, który jest tym światłem”.
Dzięki łasce Bożej za pośrednictwem Maryi możemy osiągnąć niebo i możemy w tym pomóc światu.
W Liście pasterskim biskupi zachęcają: „Kto pragnie przyjąć orędzie fatimskie, niech nie lęka się wstąpienia na drogę ewangelicznej odnowy życia, pokuty i modlitwy wynagradzającej za nawrócenie błądzących.
Przyjęcie orędzia z Fatimy wyraża się ponadto we włączeniu się w odprawianie pierwszych sobót miesiąca. Każdy, kto przez pięć kolejnych pierwszych sobót będzie w stanie łaski uświęcającej, przyjmie Komunię św. i odmówi część różańca św., rozważając w zjednoczeniu z Matką Bożą tajemnice różańcowe, z intencją wynagradzającą za grzechy świata, stanie się nie widzem, ale czynnym uczestnikiem tego orędzia. Będzie wówczas gotowy przyjąć Serce Maryi za wzór dla swojego życia duchowego w przymierzu dwóch serc: Jezusa i Jego Niepokalanej Matki”.
Ukochani! W czasie rekolekcji wszystkich parafian zapraszam do duchowej pielgrzymki do Fatimy aby Maryja była bardziej znana i miłowana, by jej wezwanie z Fatimy poznał i wypełnił świat.Prosimy o wspólne prowadzenie rekolekcji dlatego już od dziś módlmy się w naszych rodzinach różaniec i ofiarujmy także nasze cierpienia oraz codzienną pracę w intencji rekolekcji.                                  Szczęść Boże !
                                                    Ks. Proboszcz Jan Sopot Ks. Józef Marek rekolekcjonista

Treść objawień Matki Bożej w Fatimie w 1917 r.
na podstawie Wspomnień Siostry Łucji tekst zatwierdzony przez Biskupa diecezji Leiria
               Fatima, grudzień 2002
I. 13 maja 1917 - pierwsze objawienie się Matki Bożej
13 maja 1917 r. bawiliśmy się z Hiacynta i Franciszkiem na szczycie zbocza Cova da Iria. Budowaliśmy murek dookoła gęstych krzewów, kiedy nagle ujrzeliśmy jakby błyskawicę.
- „Lepiej pójdźmy do domu - powiedziałam do moich krewnych. - Zaczyna się błyskać, może przyjść burza".
- „Dobrze!" - odpowiedzieli.
Zaczęliśmy schodzić ze zbocza, poganiając owce w stronę drogi. Kiedy doszliśmy mniej więcej do połowy zbocza, blisko dużego dębu, zobaczyliśmy znowu błyskawicę, a po zrobieniu kilku kroków dalej, ujrzeliśmy na skalnym dębie Panią w białej sukni, promieniującą jak słońce. Jaśniała światłem jeszcze jaśniejszym niż promienie słoneczne, które świecą przez kryształowe naczynie z wodą. Zaskoczeni tym widzeniem zatrzymaliśmy się.
Byliśmy tak blisko, że znajdowaliśmy się w obrębie światła, które Ją otaczało, lub którym Ona promieniała, mniej więcej w odległości półtora metra.   Potem Nasza Droga Pani powiedziała:
- „Nie bójcie się! Nic złego wam nie zrobię!"
- „Skąd Pani jest?" - zapytałam.
- „Jestem z Nieba!"
- „A czego Pani ode mnie chce?"
- „Przyszłam was prosić, abyście tu przychodzili przez 6 kolejnych miesięcy, dnia 13 o tej samej godzinie. Potem powiem, kim jestem i czego chcę. Następnie wrócę jeszcze siódmy raz".  
(Siódmym razem było objawienie już 16 czerwca 1921 r. w przeddzień odjazdu Łucji do Vilar de Porto. Chodzi o objawienie z osobistym orędziem dla Łucji, dlatego nie uważała go za tak ważne).
- „Czy ja także pójdę do nieba?"
- „Tak!"
- „A Hiacynta?"
- „Też!"
- „A Franciszek?"
- „Także, ale musi jeszcze odmówić wiele różańców".
Przypomniałam sobie dwie dziewczynki, które niedawno umarły. Były moimi koleżankami i uczyły się tkactwa u mojej starszej siostry.
- „ Maria das Neves jest już w niebie?"
- „ Tak, jest". (Zdaje się, że miała jakieś 16 lat.)
- „ A Amelia?"
- „ Zostanie w czyśćcu aż do końca świata". (Sądzę, że mogła mieć 18 do 20 lat.) – (Oczywiście nie trzeba tego brać dosłownie. Do końca świata ma oznaczać bardzo długi czas).
- „ Czy chcecie ofiarować się Bogu, aby znosić wszystkie cierpienia, które On wam ześle jako zadośćuczynienie za grzechy, którymi jest obrażany i jako prośba o nawrócenie grzeszników?"
- „ Tak, chcemy!"
- „ Będziecie więc musieli wiele cierpieć, ale łaska Boża będzie waszą siłą!"

Wymawiając te ostatnie słowa (łaska Boża itd.) rozłożyła po raz pierwszy ręce przekazując nam światło tak silne, jak gdyby odblask wychodzący z Jej rąk. To światło dotarło do naszego wnętrza, do najgłębszej głębi duszy i spowodowało, żeśmy się widzieli w Bogu, który jest tym światłem, wyraźniej niż w najlepszym zwierciadle. Pod wpływem wewnętrznego impulsu również nam przekazanego, padliśmy na kolana i powtarzaliśmy bardzo pobożnie:
- „O Trójco Przenajświętsza, uwielbiam Cię. Mój Boże, Mój Boże, kocham Cię w Najświętszym Sakramencie".
Po chwili Nasza Droga Pani dodała:
- „Odmawiajcie codziennie różaniec, aby uzyskać pokój dla świata i koniec wojny!"

Potem zaczęła się spokojnie unosić w stronę wschodu i wreszcie znikła w nieskończonej odległości. Światło, które Ją otaczało zdawało się torować Jej drogę do przestworza niebieskiego. Z tego powodu mówiliśmy nieraz, że widzieliśmy, jak się niebo otwierało. Wydaje mi się, że pisząc o Hiacyncie albo w jakimś innym liście już podkreśliłam, że przed Naszą Panią nie mieliśmy strachu, lecz przed nadchodzącą burzą, przed którą chcieliśmy uciec. Ukazanie się Matki Boskiej nie wzbudziło w nas ani lęku, ani obawy, ale było dla nas zaskoczeniem. Gdy mnie pytano, czy odczuwałam lęk, mówiłam „tak", ale to się odnosiło do strachu, jaki miałam przed błyskawicą i przed nadchodzącą burzą; przed którą chcieliśmy uciekać, bo błyskawice widzieliśmy tylko podczas burzy. Błyskawice te nie były jednak właściwymi błyskawicami, lecz odbiciem światła, które się zbliżało. Gdyśmy widzieli to światło, mówiliśmy nieraz, że widzieliśmy przychodzącą Naszą Dobrą Panią. Ale Matkę Bożą mogliśmy w tym świetle dopiero rozpoznać, kiedy była już na skalnym dębie. Ponieważ nie umieliśmy sobie tego wytłumaczyć i chcąc uniknąć drażliwych pytań mówiliśmy nieraz, że widzimy, jak przychodzi, a innym razem mówiliśmy, że Jej nie widzimy. Kiedy mówiliśmy „ tak", widzimy Ją jak przychodzi, mieliśmy na myśli światło, które się zbliżało, a którym właściwie była Ona. A jeżeli mówiliśmy, że nie widzimy, jak przychodzi, znaczyło to, że widzieliśmy Ją dopiero, gdy była nad skalnym dębem.

II. 13 czerwca 1917 - drugie objawienie się Matki Bożej
13 czerwca 1917 r. po odmówieniu różańca z Hiacynta, Franciszkiem i innymi osobami, które były obecne, zobaczyliśmy znowu odblask światła, które się zbliżało (to cośmy nazwali błyskawicą), i następnie ponad dębem skalnym Matkę Bożą, zupełnie podobną do postaci z maja.

- „Czego Pani sobie życzy ode mnie?"
- „Chcę, żebyście przyszli tutaj dnia 13 przyszłego miesiąca, żebyście codziennie odmawiali różaniec i nauczyli się czytać. Później wam powiem, czego chcę".
Prosiłam o uzdrowienie jednego chorego.
- „Jeżeli się nawróci, wyzdrowieje w ciągu roku".
- „Chciałabym prosić, żeby nas Pani zabrała do nieba".
- „Tak! Hiacyntę i Franciszka zabiorę niedługo. Ty jednak tu zostaniesz przez jakiś czas. Jezus chce się posłużyć tobą, aby ludzie mnie poznali i pokochali. Chciałby ustanowić na świecie nabożeństwo do mego NiepokalanegoSerca"                                                                                             
 (Tu z pośpiechu Łucja opuściła koniec zdania, który w innych dokumentach brzmi następująco: „Kto je przyjmuje, temu obiecuje zbawienie dla ozdoby Jego tronu").
- „ Zostanę tu sama?" - zapytałam ze smutkiem.
- „Nie, moja córko! Cierpisz bardzo? Nie trać odwagi. Nigdy cię nie opuszczę, moje Niepokalane Serce będzie twoją ucieczką i drogą, która cię zaprowadzi do Boga".

W tej chwili, gdy wypowiadała te ostatnie słowa, otworzyła swoje dłonie i przekazała nam powtórnie odblask tego niezmiernego światła. W nim widzieliśmy się jak gdyby pogrążeni w Bogu. Hiacynta i Franciszek wydawali się stać w tej części światła, które wznosiło się do nieba, a ja w tej, które się rozprzestrzeniało na ziemię. Przed prawą dłonią Matki Boskiej znajdowało się Serce, otoczone cierniami, które wydawały się je przebijać. Zrozumieliśmy, że było to Niepokalane Serce Maryi, znieważane przez grzechy ludzkości, które pragnęło zadośćuczynienia.

To, Ekscelencjo, mieliśmy na myśli, kiedyśmy mówili, że Matka Boska wyjawiła nam w czerwcu tajemnicę. Nasza Pani nie rozkazała nam tego zachować w tajemnicy, ale odczuwaliśmy, że Bóg nas do tego nakłania.

 
III. 13 lipca 1917 - trzecie objawienie się Matki Bożej
13 lipca 1917 r. krótko po naszym przybyciu do Cova da Iria do dębu skalnego, gdy odmówiliśmy różaniec z ludźmi licznie zebranymi, zobaczyliśmy znany już blask światła, a następnie Matkę Boską na dębie skalnym.

- „Czego sobie Pani ode mnie życzy?" - zapytałam.
- „Chcę, żebyście przyszli tutaj 13 przyszłego miesiąca, żebyście nadal codziennie odmawiali różaniec na cześć Matki Boskiej Różańcowej, dla uproszenia pokoju na świecie i o zakończenie wojny, bo tylko Ona może te łaski uzyskać".
- „Chciałabym prosić, żeby Pani nam powiedziała, kim jest i uczyniła cud, żeby wszyscy uwierzyli, że nam się Pani ukazuje".
- „Przychodźcie tutaj w dalszym ciągu co miesiąc! W październiku powiem, kim jestem i czego chcę, i uczynię cud, aby wszyscy uwierzyli".

Potem przedłożyłam kilka próśb, nie pamiętam, jakie to były. Przypominam sobie tylko, że Nasza Dobra Pani powiedziała, że trzeba odmawiać różaniec, aby w ciągu roku te łaski otrzymać. I w dalszym ciągu mówiła:
- „Ofiarujcie się za grzeszników i mówcie często, zwłaszcza gdy będziecie ponosić ofiary: O Jezu, czynię to z miłości dla Ciebie, za nawrócenie grzeszników i za zadośćuczynienie za grzechy popełnione przeciwko Niepokalanemu Sercu Maryi".

Przy tych ostatnich słowach rozłożyła znowu ręce jak w dwóch poprzednich miesiącach. Promień światła zdawał się przenikać ziemię i zobaczyliśmy jakby morze ognia, a w tym ogniu zanurzeni byli diabli i dusze w ludzkich postaciach podobne do przezroczystych, rozżarzonych węgli, które pływały w tym ogniu. Postacie te były wyrzucane z wielką siłą wysoko wewnątrz płomieni i spadały ze wszystkich stron jak iskry podczas wielkiego pożaru, lekkie jak puch, bez ciężaru i równowagi wśród przeraźliwych krzyków, wycia i bólu rozpaczy wywołujących dreszcz zgrozy. (Na ten widok musiałam krzyczeć «aj», bo ludzie to podobno słyszeli.) Diabli odróżniali się od ludzi swą okropną i wstrętną postacią, podobną do wzbudzających strach nieznanych jakichś zwierząt, jednocześnie przezroczystych jak rozżarzone węgle.
Przerażeni, podnieśliśmy oczy do Naszej Pani szukając u Niej pomocy, a Ona pełna dobroci i smutku rzekła do nas:
- „Widzieliście piekło, do którego idą dusze biednych grzeszników. Żeby je ratować, Bóg chce rozpowszechnić na świecie nabożeństwo do mego Niepokalanego Serca. Jeżeli się zrobi to, co wam powiem, wielu przed piekłem zostanie uratowanych i nastanie pokój na świecie. Wojna zbliża się ku końcowi. Ale jeżeli ludzie nie przestaną obrażać Boga, to w czasie pontyfikatu Piusa Xl rozpocznie się druga wojna, gorsza. Kiedy pewnej nocy ujrzycie nieznane światło, (ma na myśli nadzwyczajne światło północne, które widziano w nocy 25 stycznia 1938 r. w całej Europie, także w Polsce. Łucja uważała je wciąż za znak obiecany z nieba) wiedzcie, że jest to wielki znak od Boga, że zbliża się kara na świat za liczne jego zbrodnie, będzie wojna, głód, prześladowanie Kościoła i Ojca Świętego.
Aby temu zapobiec, przybędę, aby prosić o poświęcenie Rosji memu Niepokalanemu Sercu i o Komunię św. wynagradzającą w pierwsze soboty. Jeżeli moje życzenia zostaną spełnione, Rosja nawróci się i zapanuje pokój, jeżeli nie, bezbożna propaganda rozszerzy swe błędne nauki po świecie, wywołując wojny i prześladowanie Kościoła, dobrzy będą męczeni, a Ojciec Święty będzie musiał wiele wycierpieć. Różne narody zginą. Na koniec jednak moje Niepokalane Serce zatriumfuje. Ojciec Święty poświęci mi Rosję, która się nawróci i przez pewien czas zapanuje pokój na świecie. W Portugalii będzie zawsze zachowany dogmat wiary itd. Tego nie mówcie nikomu; Franciszkowi możecie to powiedzieć. Kiedy odmawiacie różaniec, mówcie po każdej tajemnicy: „O mój Jezu, przebacz nam nasze grzechy, zachowaj nas od ognia piekielnego, zaprowadź wszystkie dusze do nieba, a szczególnie te, które najbardziej potrzebują Twojego miłosierdzia".

Nastała chwila ciszy, a ja zapytałam:
- „Pani nie życzy sobie ode mnie niczego więcej?"
- „Nie, dzisiaj już nie chcę od ciebie niczego więcej".
I jak zwykle uniosła się w stronę wschodu, aż znikła w nieskończonej odległości firmamentu.
 

IV. 19 sierpnia 1917 - czwarte objawienie się Matki Bożej
 13 sierpnia 1917 r. ponieważ już opowiadałam, co tego dnia zaszło, nie będę się powtarzać, ale przechodzę do objawienia według mnie z dnia 15 pod wieczór (Łucja myli się, jeżeli uważa, że objawienie zdarzyło się w tym samym dniu, kiedy wyszli z więzienia z Vila Nova de Ourem. Objawienie miało miejsce w następną niedzielę, tj 19 sierpnia).
Ponieważ wówczas jeszcze nie umiałam odróżnić poszczególnych dni miesiąca, być może, że się mylę. Ale zdaje mi się, że było to tego samego dnia, kiedy wróciliśmy z więzienia z Vila Nova de Ourem.
Kiedy z Franciszkiem i jego bratem Janem prowadziłam owce do miejsca, które się nazywa Valinhos, odczułam, że zbliża się i otacza nas coś nadprzyrodzonego, przypuszczałam, że Matka Boska może nam się ukazać i żałowałam, że Hiacynta może Jej nie zobaczyć. Poprosiłam więc jej brata Jana, żeby po nią poszedł. Ponieważ nie chciał iść, dałam mu 20 groszy; zaraz pobiegł po nią.  Tymczasem zobaczyłam z Franciszkiem blask światła, któreśmy nazwali błyskawicą. Krótko po przybyciu Hiacynty zobaczyliśmy Matkę Boską nad dębem skalnym.
- „Czego Pani sobie życzy ode mnie?"
- „Chcę, abyście nadal przychodzili do Cova da Iria 13 i odmawiali codziennie różaniec. W ostatnim miesiącu uczynię cud, aby wszyscy uwierzyli".
- „Co mamy robić z pieniędzmi, które ludzie zostawiają w Cova da Iria?"
- „Zróbcie dwa przenośne ołtarzyki. Jeden będziesz nosiła ty z Hiacynta i dwie inne dziewczynki ubrane na biało, drugi niech nosi Franciszek i trzech chłopczyków. Pieniądze, które ofiarują na te ołtarzyki, są przeznaczone na święto Matki Boskiej Różańcowej, a reszta na budowę kaplicy, która ma tutaj powstać".
- „Chciałam prosić o uleczenie kilku chorych".
- „Tak, niektórych uleczę wciągu roku" - i przybierając wyraz smutniejszy powiedziała: - Módlcie, módlcie się wiele, czyńcie ofiary za grzeszników, bo wiele dusz idzie na wieczne potępienie, bo nie mają nikogo, kto by się za nie ofiarował i modlił".

I jak zwykle zaczęła unosić się w stronę wschodu.
 
V. 13 września 1917 - piąte objawienie się Matki Bożej
13 września 1917. Kiedy zbliżyła się godzina, przeciskałam się z Hiacynta i Franciszkiem przez tłum ludzi, który nam ledwo pozwalał przejść. Ulice były pełne ludzi. Wszyscy chcieli nas widzieć i rozmawiać z nami. Tam się jeden drugiego nie bał. Wiele osób, nawet zacne panie i panowie przeciskali się przez tłum, który nas otaczał. Padali na kolana przed nami, prosząc, byśmy Matce Bożej przedstawili ich prośby. Inni, którzy nie mogli się do nas dostać, wołali z daleka:
- „Na miłość Boską, proście Matkę Boską, żeby mi wyleczyła mego syna kalekę".
Ktoś inny wołał:
- „Niech wyleczy moje niewidome dziecko". A znowu inny:
- „A moje jest głuche". I znowu inny:
- „Niech mi przyprowadzi z wojny do domu mego męża i mego syna".
- „Niech mi nawróci grzesznika".
- „Niech mnie uzdrowi z gruźlicy" itd.
Tam ukazała się cała nędza biednej ludzkości, niektórzy krzyczeli z drzew, inni z muru, na którym siedzieli, aby nas zobaczyć, gdy przechodziliśmy. Jednym obiecując spełnienie ich życzeń, innym podając rękę, aby mogli się podnieść z ziemi, mogliśmy się dalej posuwać dzięki kilku mężczyznom, którzy nam torowali drogę przez tłum.
Kiedy teraz czytam w Nowym Testamencie o tych cudownych scenach, które się zdarzały w Palestynie, kiedy Pan Jezus przechodził, przypominam sobie te, które jako dziecko mogłam przeżyć na ścieżkach i ulicach z Aljustrel do Fatimy do Cova da Iria. Dziękuję Bogu i ofiaruję Mu wiarę naszego dobrego ludu portugalskiego.
Myślę, że jeżeli ci ludzie na kolana padali przed trojgiem biednych dzieci, jedynie dlatego, że z miłosierdzia Bożego doznały łaski rozmawiania z Matką Boską, to co by dopiero robili, gdyby widzieli przed sobą samego Jezusa Chrystusa? Więc dobrze, ale to wszystko do tego nie należy. Było to raczej poślizgnięcie się pióra w tym kierunku, do którego właściwie nie zmierzałam. Cierpliwości, znowu coś zbędnego! Nie usuwam jej jednak, aby nie niszczyć zeszytu.

Doszliśmy wreszcie do Cova da Iria koło dębu skalnego i zaczęliśmy odmawiać różaniec z ludem.
Wkrótce potem ujrzeliśmy odblask światła i następnie Naszą Panią nad dębem skalnym.
- „Odmawiajcie w dalszym ciągu różaniec, żeby uprosić koniec wojny. W październiku przybędzie również Nasz Pan, Matka Boża Bolesna i z Góry Karmelu, św. Józef z Dzieciątkiem Jezus, żeby pobłogosławić świat. Bóg jest zadowolony z waszych serc i ofiar, ale nie chce, żebyście w łóżku miały sznur pokutny na sobie. Noście go tylko w ciągu dnia".
- „Polecono mi, żebym Panią prosiła o wiele rzeczy: o uzdrowienie pewnego chorego i jednego głuchoniemego".
- „Tak, kilku uzdrowię, innych nie. W październiku uczynię cud, aby wszyscy uwierzyli".

I zaczynając się wznosić, znikła jak zwykle.

VI. 13 października 1917 - szóste objawienie się Matki Bożej
13 października 1917. Wyszliśmy z domu bardzo wcześnie, bo liczyliśmy się z opóźnieniem w drodze. Ludzie przyszli masami. Deszcz padał ulewny. Moja matka w obawie, że jest to ostatni dzień mojego życia, z sercem rozdartym z powodu niepewności tego, co mogło się stać, chciała mi towarzyszyć. Na drodze sceny jak w poprzednim miesiącu, ale liczniejsze i bardziej wzruszające. Nawet błoto nie przeszkadzało tym ludziom, aby klękać w postawie pokornej i błagalnej.
Gdyśmy przybyli do Cova da Iria koło skalnego dębu, pod wpływem wewnętrznego natchnienia prosiłam ludzi o zamknięcie parasoli, aby móc odmówić różaniec. Niedługo potem zobaczyliśmy odblask światła, a następnie Naszą Panią nad dębem skalnym.
- „Czego Pani sobie ode mnie życzy?"
- „Chcę ci powiedzieć, żeby zbudowano tu na moją cześć kaplicę. Jestem Matką Boską Różańcową. Trzeba w dalszym ciągu codziennie odmawiać różaniec. Wojna się skończy i żołnierze powrócą wkrótce do domu".
- „Ja miałam Panią prosić o wiele rzeczy: czy zechciałaby Pani uzdrowić kilku chorych i nawrócić kilku grzeszników i wiele więcej".
- „Jednych tak, innych nie. Muszą się poprawić i niech proszą o przebaczenie swoich grzechów".

I ze smutnym wyrazem twarzy dodała:
- „Niech ludzie już dłużej nie obrażają Boga grzechami, już i tak został bardzo obrażony".

 
Znowu rozchyliła szeroko ręce promieniejące w blasku słonecznym. Gdy się unosiła, Jej własny blask odbijał się od słońca. Oto, Ekscelencjo, powód dlaczego zawołałam, aby ludzie spojrzeli na słońce. Zamiarem moim nie było zwrócenie uwagi ludzi w tym kierunku, gdyż nie zdawałam sobie sprawy z ich obecności. Zrobiłam to jedynie pod wpływem impulsu wewnętrznego, który mnie do tego zmusił.

Kiedy Nasza Pani znikła w nieskończonej odległości firmamentu, zobaczyliśmy po stronie słońca św. Józefa z Dzieciątkiem Jezus i Naszą Dobrą Panią ubraną w bieli, w płaszczu niebieskim. Zdawało się, że św. Józef z Dzieciątkiem błogosławi świat ruchami ręki na kształt krzyża.

Krótko potem ta wizja znikła i zobaczyliśmy Pana Jezusa z Matką Najświętszą. Miałam wrażenie, że jest to Matka Boska Bolesna.
Pan Jezus wydawał się błogosławić świat w ten sposób jak św. Józef. Znikło i to widzenie i zdaje się, że jeszcze widziałam Matkę Boską Karmelitańską.

Uwagi końcowe
Oto, Ekscelencjo, historia objawień Matki Boskiej w Cova da Iria w 1917 roku.
Zawsze, gdy z jakiegoś powodu musiałam mówić o nich, starałam się uczynić to jak najzwięźlej z pominięciem intymnych spraw osobistych, bo by mnie to bardzo wiele kosztowało. Ale ponieważ są one Boże, a nie moje, i ponieważ Bóg teraz Waszą Ekscelencję o nie pyta, oddaję je niniejszym. Świadomie nie zatrzymuję niczego, co do mnie nie należy. Wydaje mi się, że brak tylko kilku małych szczegółów odnoszących się do próśb, które przedstawiłam. Ponieważ były to sprawy bardziej materialne, nie miały dla mnie specjalnego znaczenia i być może nie utkwiły mi tak żywo w pamięci. A poza tym było ich tak wiele! Miałam i z tym tyle roboty, aby sobie przypomnieć niezliczone łaski, o które miałam Matkę Bożą prosić, że może tu i tam wślizgnęła się jakaś pomyłka, kiedy np. powiedziałam, że wojna skończy się w tym samym dniu, tj. 13 (Prawdę mówiąc, Łucja nie powiedziała wprost że wojna skończy się w tym samym dniu. Nakłoniona została do tego przez wiele naglących pytań, które jej stawiano).
Wiele ludzi było zdumionych pamięcią, którą Bóg mi raczył dać. Dzięki nieskończonej dobroci Bożej jest to pod każdym względem naprawdę wielki dar. Jednak w nadprzyrodzonych sprawach nie trzeba się dziwić, że tak głęboko odciskają się w pamięci, że po prostu nie można ich zapomnieć. W każdym razie sensu spraw, które one oznaczają, nigdy się nie zapomina, jeżeli Bóg sam nie sprawi, że się je zapomni.

4 sierpnia
SŁOWA DO PRZEMYŚLENIA...

List apostoła Pawła do Kolosan (3,1-17):
NOWE ŻYCIE W CHRYSTUSIE
Chwalebny Chrystus - zasadą nowego życia
Bracia:
3
1 Jeśliście więc razem z Chrystusem powstali z martwych, szukajcie tego, co w górze, gdzie przebywa Chrystus zasiadając po prawicy Boga.
2 Dążcie do tego, co w górze, nie do tego, co na ziemi.
3 Umarliście bowiem i wasze życie jest ukryte z Chrystusem w Bogu.
4 Gdy się ukaże Chrystus, nasze życie, wtedy i wy razem z Nim ukażecie się w chwale.
5 Zadajcie więc śmierć temu, co jest przyziemne w członkach: rozpuście, nieczystości, lubieżności, złej żądzy i chciwości, bo ona jest bałwochwalstwem.
6 Z powodu nich nadchodzi gniew Boży na synów buntu.
7 I wy niegdyś tak postępowaliście, kiedyście w tym żyli.
8 A teraz i wy odrzućcie to wszystko: gniew, zapalczywość, złość, znieważanie, haniebną mowę od ust waszych!
9 Nie okłamujcie się nawzajem, boście zwlekli z siebie dawnego człowieka z jego uczynkami, 10 a przyoblekli nowego, który wciąż się odnawia ku głębszemu poznaniu [Boga], według obrazu Tego, który go stworzył.
11 A tu już nie ma Greka ani Żyda, obrzezania ani nieobrzezania, barbarzyńcy, Scyty, niewolnika, wolnego, lecz wszystkim we wszystkich [jest] Chrystus.
12 Jako więc wybrańcy Boży - święci i umiłowani - obleczcie się w serdeczne miłosierdzie, dobroć, pokorę, cichość, cierpliwość, 13 znosząc jedni drugich i wybaczając sobie nawzajem, jeśliby miał ktoś zarzut przeciw drugiemu: jak Pan wybaczył wam, tak i wy!
14 Na to zaś wszystko [przyobleczcie] miłość, która jest więzią doskonałości. 15 A sercami waszymi niech rządzi pokój Chrystusowy,do którego też zostaliście wezwani w jednym Ciele. I bądźcie wdzięczni!
16 Słowo Chrystusa niech w was przebywa z [całym swym] bogactwem:
z wszelką mądrością nauczajcie i napominajcie samych siebie przez psalmy, hymny, pieśni pełne ducha, pod wpływem łaski śpiewając Bogu w waszych sercach. 17 I wszystko, cokolwiek działacie słowem lub czynem, wszystko [czyńcie] w imię Pana Jezusa, dziękując Bogu Ojcu przez Niego.



28 lipca
NAUCZANIE PAPIEŻA FRANCISZKA ...
Msza św. w Domu św. Marty 10 stycznia 2019

1. Trzeba modlić się za bliźniego, również „za osobę dla mnie antypatyczną”;
2. Nie należy żywić „uczuć zazdrości i zawiści”;
3. a przede wszystkim trzeba wystrzegać się plotkarstwa, bowiem plotkowanie jest jak cukierki miodowe, „które są nawet dobre”, ale niszczą żołądek.
Te trzy „wskazania” dał Papież Franciszek — w homilii podczas Mszy św. odprawionej w Domu św. Marty w czwartek 10 stycznia 2019 roku — pozwalające rozeznać zdolność danej osoby do miłowania innych i w konsekwencji do miłowania Boga.

Jak zazwyczaj, Papież wyszedł w swojej refleksji od liturgii Słowa, wybierając  pierwsze czytanie — fragment Pierwszego Listu św. Jana Apostoła (4, 19-5, 4), w którym autor „mówi o światowości, o duchu świata”, stwierdzając, „że 'ci, którzy są zrodzeni z Boga, zdolni są zwyciężyć świat'. Jest to walka codzienna — skomentował Papież — walka ze światowością, z duchem świata”. W istocie, dodał, „duch świata jest kłamcą, jest duchem pozorów, bez treści, nie jest wiarygodny”, natomiast „Duch Boży jest wiarygodny”. Co więcej: „duch świata — kontynuował, posługując się bardzo sugestywnymi obrazami — jest duchem próżności, rzeczy, które nie mają mocy, które nie mają fundamentów i które upadną”. W istocie duch świata może zaoferować tylko „kłamstwa, rzeczy pozbawione mocy”.
Odnośnie do tego Franciszek podał przykład zaczerpnięty z życia codziennego. „W okresie karnawału — przypomniał — istnieje tradycja obdarowywania słodyczami, crêpes— wszyscy je znacie. Niektóre w dialekcie nazywają się 'bugie [w jęz. włoskim: kłamstwa]' — są obłe, ale nie 'treściwe', bowiem są 'pełne powietrza'. I również „duch świata jest taki — nadęty powietrzem. Nieprzydatny. Ujdzie z niego powietrze. Ale tymczasem walczy” i „wprowadza w błąd, dlatego że jest duchem kłamstwa; jest dzieckiem ojca kłamstwa”. Natomiast, zwrócił uwagę Papież, „apostoł ma Ducha Bożego i nam wskazuje drogę konkretności Ducha Bożego”. Zresztą „Duch Boży zawsze jest konkretny — nie wdaje się w fantazjowanie, nie. Jest konkretny. To trzeba robić, i robi. A mówienie i robienie w Duchu Bożym jest tym samym”, krótko mówiąc, jest to ta sama rzecz: „jest to słowo, które 'sprawia', i jeśli masz Ducha Bożego, będziesz sprawiał. Zawsze będziesz robił rzeczy, rzeczy dobre”, zapewnił Papież.
W tym nurcie „konkretności — wyjaśnił Papież — Jan mówi pewną rzecz bardzo powszednią”, być może nawet oczywistą, do tego stopnia że „może to powiedzieć także staruszka, która mieszka w sąsiedztwie”. Jest to właśnie rzecz 'powszednia', a mianowicie: „kto nie miłuje brata swego, którego widzi, nie może miłować Boga, którego nie widzi”. Faktycznie, wyjaśnił Franciszek, „jeżeli nie potrafisz miłować czegoś, co widzisz, jak będziesz miłował coś, czego nie widzisz? To jest fantazja: miłuj to, co widzisz, czego możesz dotknąć, co jest realne. A nie mrzonki, których nie widzisz. 'Ach, ja kocham Boga!' — tak, ale spróbuj: spróbuj kochać go w tym. Jeżeli nie jesteś zdolny miłować Boga w konkrecie, nie jest prawdą, że miłujesz Boga”. Również dlatego, że „duch świata jest duchem podziału i kiedy się wtrąca w rodzinę, we wspólnotę, w społeczeństwo, zawsze wywołuje podziały — zawsze. A podziały narastają”, rodząc „nienawiść i wojnę”.
Powracając następnie do fragmentu Janowego, Papież wskazał, że Apostoł wychodzi poza to, co stwierdza: „Jeśliby ktoś mówił: 'Miłuję Boga', a brata swego nienawidził, jest kłamcą”, to znaczy — zauważył ze swej strony Franciszek — jest „synem ducha świata, który jest czystym kłamstwem, zwykłym pozorem”.
Stąd wezwanie do pogłębienia: „To jest rzecz, nad którą warto, byśmy się zastanowili — zachęcił Papież: Czy miłuję Boga? Lecz posłużmy się wzorem i sprawdźmy, jak miłujesz swojego brata — zobaczmy, jak go miłujesz”. A jakie mogą być „oznaki, że nie miłuję mojego brata? Jak mogę się spostrzec, że nie miłuję mojego brata? Uśmiecham się, tak... Ale można się uśmiechać na wiele sposobów, czyż nie? Również klowni w cyrku się uśmiechają, a jakże często płaczą w sercu”.
Dlatego więc trzeba sobie zadać pytanie: „jak mogę się zorientować, czy miłuję mojego brata?”. A w odpowiedzi Franciszek przedstawił „dwie-trzy rzeczy, które mogą nam pomóc. Przede wszystkim: czy modlę się za mojego brata? Czy modlę się za mojego bliźniego? Czy modlę się za tę osobę, która jest dla mnie antypatyczna i o której wiem, że nie jest mi życzliwa? Czy modlę się za tę osobę? Po pierwsze, jeżeli się nie modlę, to nie jest dobry znak; to sygnał, że nie kochasz. Ależ mam modlić się również za kogoś, kto mnie nienawidzi? Tak, również za tego. Modlić się także za nieprzyjaciela? Tak, i za niego; Jezus powiedział to wyraźnie. Pierwszy znak, pytanie, które wszyscy powinniśmy sobie zadać: czy modlę się za osoby? Za wszystkie; konkretne — te, dla których mam sympatię, i te antypatyczne, te, które są przyjazne, i te, które nie są przyjazne. To po pierwsze”. Natomiast „drugi sygnał: kiedy są we mnie uczucia zazdrości, zawiści i mam ochotę życzyć danej osobie źle albo nie... — to jest znak, że nie kochasz. Zatrzymaj się na tym. Nie pozwól, by te uczucia narastały — są groźne. Nie pozwól im narastać”. Wreszcie, „znak bardziej powszedni tego, że nie kocham bliźniego, a zatem nie mogę powiedzieć, że kocham Boga, to plotkowanie”. I tu napomnienie: „weźmy sobie to jasno do serca i do głowy: jeżeli obgaduję, to nie miłuję Boga, dlatego że przez obmowy niszczę daną osobę. Plotki są jak cukierki miodowe, które są nawet dobre, po jednym chce się drugiego, a potem żołądek się niszczy z powodu tylu cukierków... Bowiem jest przyjemne, jest 'słodkie plotkowanie, wydaje się czymś przyjemnym; jednak niszczy. I to jest znak, że nie miłujesz”.

Zmierzając do zakończenia homilii, Papież zasugerował zatem: „Niech każdy spojrzy w swoje serce. Czy modlę się za wszystkich, również za tych antypatycznych i tych, o których wiem, że są mi nieżyczliwi? Czy żywię uczucia zawiści, zazdrości, źle im życzę? I trzecia sprawa, najjaśniejsza: czy jestem plotkarzem, plotkarką? Jeżeli jakaś osoba przestaje plotkować w swym życiu, powiedziałbym, że jest bardzo bliska Boga — bardzo bliska. Bowiem nieobmawianie strzeże bliźniego, strzeże Boga w bliźnim”.
Krótko mówiąc, podkreślił Papież,
„ducha świata zwycięża się tym duchem wiary: wierząc, że Bóg jest w moim bracie, w mojej siostrze. Zwycięstwem, które zwyciężyło świat, jest nasza wiara. Tylko z tak wielką wiarą można iść tą drogą, nie dzięki ludzkim myślom zdroworozsądkowym... nie wystarczają, pomagają, ale nie są wystarczające w tej walce”. Bowiem „tylko wiara da nam siłę, żeby nie obmawiać, żeby modlić się za wszystkich, również za nieprzyjaciół, i żeby nie dopuszczać do narastania uczuć zazdrości i zawiści”.
I na koniec, podsumował Franciszek,
„Pan przez ten fragment Pierwszego Listu św. Jan Apostoła domaga się od nas, abyśmy byli konkretni w miłości.
Miłować Boga — ale jeżeli nie miłujesz brata, nie możesz miłować Boga.
I jeżeli mówisz, że miłujesz twojego brata, ale w rzeczywistości go nie miłujesz, nienawidzisz go, jesteś kłamcą”.   

                                                                                           tekst nauczania przytoczono z portalu OPOKA

 
6 czerwca
Homilia Jana Pawła II wygłoszona
w czasie Mszy św. odprawionej pod szczytem Jasnej Góry
dla pielgrzymów z Górnego Śląska i Zagłębia Dąbrowskiego
Częstochowa, 6 czerwca 1979

 
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Witam zgromadzonych tutaj w tak wielkiej rzeszy pielgrzymów ze Śląska i z Zagłębia.
Dziękuję za słowa, które skierował do mnie biskup Herbert, biskup Kościoła katowickiego.
Witam go wraz z wszystkimi biskupami koncelebrującymi z Katowic, z Częstochowy, z Opola. Są to wszystko biskupi "siedzący na węglu". Ja też się do nich częściowo zaliczałem - ale tylko częściowo, na tyle, na ile węgiel podchodził w stronę Jaworzna, Oświęcimia i Libiąża. Niemniej byłem od wielu lat dopuszczany do tego węglowego towarzystwa, do tego węglowego kolegium biskupów, i zapraszany przez biskupa katowickiego do Piekar. Pierwszy raz w tym roku tak się złożyło, Opatrzność Boża tak pokierowała, że nie przemawiałem osobiście ze szczytu wzgórza piekarskiego do męskiej pielgrzymki w ostatnią niedzielę maja. Przemówiłem tylko krótkim słowem pisanym, a - jak słyszę - słowo żywe przejął po mnie mój następca, nowy metropolita krakowski. Pragnę wam, drodzy bracia, z całej duszy podziękować za te wszystkie lata wspólnego z wami pielgrzymowania do Matki Bożej Piekarskiej. Dzisiaj spotykamy się na Jasnej Górze.

1. Jasna Góra stała się stolicą duchową Polski, do której ze wszystkich stron ojczystej ziemi podążają pielgrzymi, aby odnaleźć tutaj jedność z Chrystusem Panem poprzez Serce Jego Matki. A nie tylko z Polski samej, ale także i spoza jej granic. W tej chwili też na wprost moich oczu widzę transparent, którego pierwsze słowa odczytuję "Sviaty Otiec" - już wiem, skąd pochodzi. I tych przybyszów spoza południowej granicy Polski wraz z wszystkimi tu zgromadzonymi najserdeczniej pozdrawiam. Wizerunek Jasnogórski stał się na całym świecie znakiem duchowej jedności Polaków. Jest to równocześnie jakby znak rozpoznawczy naszej duchowości, naszego zarazem miejsca w wielkiej rodzinie ludów chrześcijańskich, zespolonej w jedności Kościoła. Przedziwne jest zaiste owo królowanie Matki za pomocą Jej Jasnogórskiego Wizerunku: królowanie Serca coraz bardziej potrzebne w świecie, który wszystko usiłuje wyrazić przy pomocy zimnych kalkulacji i czysto materialnych celów. Przybywając jako pielgrzym na Jasną Górę, pragnę stąd połączyć się sercem z wszystkimi, którzy przynależą do tej wielkiej duchowej wspólnoty, do tej ogromnej rodziny rozłożonej na całej ziemi polskiej, a także poza jej granicami. Pragnę, abyśmy wszyscy spotkali się w Sercu Matki. Nawiązuję łączność wiary, nadziei, modlitwy ze wszystkimi, którzy tutaj przybyć nie mogą. Łączę się zwłaszcza ze wszystkimi wspólnotami Kościoła Chrystusowego w Polsce, z wszystkimi Kościołami diecezjalnymi oraz ich pasterzami, z wszystkimi parafiami, rodzinami zakonnymi braci i sióstr. W sposób szczególny jednakże zwracam się do was, którzy dzisiaj tu przybyliście ze Śląska i Zagłębia Dąbrowskiego. Bliskie mi są obie te ziemie, oba te regiony Polski dawnej i współczesnej. Bogactwo Polski współczesnej w znacznej mierze związane jest z tymi zasobami natury, w które Opatrzność wyposażyła waszą ziemię, a także z tymi olbrzymimi warsztatami pracy ludzkiej, które na tych ziemiach powstały na przestrzeni ostatnich stuleci. Historycznie zarówno Śląsk, jak i Zagłębie - ale zwłaszcza Śląsk - pozostawały zawsze w bliskiej łączności ze stolicą św. Stanisława. Jako dawny metropolita krakowski pragnę wyrazić szczególną radość z tego naszego spotkania, które dzisiaj dochodzi do skutku u stóp Jasnej Góry. Zawsze byłem sercem bliski Kościołowi katowickiemu i temu całemu Kościołowi, który "siedzi na węglu" i mieszka wśród fabryk, hut. Temu Kościołowi, który w całokształt życia katolickiego w Polsce wnosi szczególne doświadczenia oraz szczególne wartości.

2. Przede wszystkim jest to doświadczenie olbrzymiej pracy. Bogactwa ziemi, zarówno te, które ukazują się na jej powierzchni (Śląsk Zielony), jak też i te, których szukać musimy pod ziemią, w głębi, stają się bogactwami człowieka tylko za cenę pracy, ludzkiej pracy. Potrzebna jest ta praca, praca wieloraka - i praca umysłu, i praca rąk, praca inżynierów i profesorów uczelni technicznych, praca górników, hutników - ażeby człowiek mógł wypełnić to wspaniałe posłannictwo otrzymane od Stwórcy, które Księga Rodzaju wyraża w słowach: czyńcie sobie ziemię poddaną (por. Rdz 1,28). Ziemia jest człowiekowi zadana, a przez pracę człowiek czyni ją sobie poddaną.
Praca jest też podstawowym wymiarem ludzkiego bytowania na ziemi. Dla człowieka posiada ona nie tylko znaczenie techniczne, ale także znaczenie etyczne. O tyle tylko można powiedzieć, że człowiek przez pracę czyni sobie ziemię "poddaną", o ile człowiek sam przez swoje postępowanie okazuje się panem, a nie niewolnikiem ziemi, a także panem, a nie niewolnikiem pracy. Praca ma dopomagać człowiekowi do tego, aby stawał się lepszym, duchowo dojrzalszym, bardziej odpowiedzialnym, aby mógł spełnić swoje ludzkie powołanie na tej ziemi zarówno sam, jako niepowtarzalna osoba, jak też we wspólnocie z drugimi, a nade wszystko w tej podstawowej ludzkiej wspólnocie, jaką jest rodzina. Łącząc się z sobą, mężczyzna i kobieta, w tej właśnie wspólnocie, której charakter określił sam Stwórca od początku, dają życie nowym ludziom. Praca ma umożliwić to, aby ta właśnie ludzka wspólnota znalazła środki potrzebne do powstawania, do istnienia i do utrzymania. Racja bytu rodziny jest jednym z podstawowych wyznaczników ekonomii i polityki pracy. Wówczas zachowują one swoją właściwość etyczną, jeśli liczą się z potrzebami rodziny, z prawami rodziny. Poprzez pracę dorosły mężczyzna powinien zdobyć środki potrzebne do utrzymania swojej rodziny. Macierzyństwo zaś w polityce i ekonomii pracy winno być traktowane jako wielki cel i wielkie zadanie samo dla siebie. Łączy się bowiem z nim inna, wielka praca, w której nikt matki rodzącej, karmiącej, wychowującej nie zastąpi. Nic też nie zastąpi serca matki w domu, serca, które zawsze tam jest, zawsze tam czeka. Prawdziwe poszanowanie pracy niesie z sobą należną cześć dla macierzyństwa, a nigdy inaczej. Od tego też zależy zdrowie moralne całego społeczeństwa. Myśli moje i serce moje - raz jeszcze otwierają się ku wam, ludzie ciężkiej pracy, z którymi tak wielorako związało mnie moje osobiste życie, a potem i duszpasterskie posługiwanie. Życzę wam, ażeby praca, jaką wykonujecie, nie przestała być źródłem waszej siły społecznej. Ażeby pracą tą były silne wasze domy rodzinne. Ażeby pracą tą była silna cała nasza Ojczyzna.

3. I dlatego jeszcze raz patrzę w stronę pracowitego Śląska, Zagłębia - w stronę wielkich pieców, w stronę kominów fabrycznych, a równocześnie w stronę tak licznych na tej waszej ziemi wieżyc kościelnych. Jest to ziemia wielkiej pracy i wielkiej modlitwy. Jedna z drugą ściśle zespolona w całej tradycji waszego ludu, którego najczęstszym pozdrowieniem są słowa: "Szczęść Boże" - jest to jeden z najwspanialszych skrótów, jakie istnieją we wszystkich językach świata: dwa słowa łączące pamięć o Bogu z odniesieniem do ludzkiej pracy. Wypada mi dzisiaj błogosławić Bożą Opatrzność, dziękując za to, że na tej waszej ziemi ogromny rozwój przemysłu, rozwój ludzkiej pracy, poszedł w parze z budową kościołów, tworzeniem parafii, pogłębianiem i umacnianiem wiary. Że nie związał się z dechrystianizacją (jak to często bywało w różnych rejonach Europy), z rozdarciem tego przymierza, jakie w duszy ludzkiej winny zawierać z sobą praca i modlitwa. Wedle starego, mądrego benedyktyńskiego hasła "módl się i pracuj", które wytyczyło dzieje całej kultury europejskiej. Modlitwa bowiem, która w każdą ludzką pracę wnosi odniesienie do Boga Stwórcy i Odkupiciela, równocześnie przyczynia się do pełnego "uczłowieczenia" pracy. Nasz czwarty wieszcz, Cyprian Kamil Norwid, powie jeszcze więcej - że: "Praca na to jest... by się zmartwychwstało". Wszakże ten człowiek, który z woli Stwórcy został od początku wezwany, aby przez pracę czynić sobie ziemię poddaną, jest równocześnie od początku stworzony na obraz i podobieństwo samego Boga. I nie może inaczej odnaleźć siebie, potwierdzić tego, kim jest, jak tylko szukając Boga w modlitwie. Szukając Boga, spotykając się z Nim przez modlitwę, człowiek zarazem musi odnajdywać siebie, skoro sam jest podobieństwem Boga. Nie może siebie odnaleźć inaczej, jak tylko w tym swoim Pierwowzorze. Nie może też przez pracę inaczej potwierdzić swego "panowania" nad ziemią, jak tylko modląc się równocześnie. Modląc się i świętując Dzień Pański. Drodzy bracia i siostry! Ludzie wielkiej, ciężkiej, gigantycznej pracy ze Śląska, z Zagłębia, a także z całej Polski! Nie dajcie się uwieść pokusie, że człowiek może odnaleźć siebie, wyrazić siebie, odrzucając Boga, wykreślając modlitwę ze swego życia, pozostając przy samej tylko pracy w złudnej nadziei, że same jej wytwory bez reszty nasycą wszystkie potrzeby ludzkiego serca. Nie samym bowiem chlebem żyje człowiek! (por. Mt 4,4). A mówi to do was człowiek, któremu ogromnie leży na sercu ta olbrzymia, gigantyczna polska praca, jej owoce, jej skuteczność, jej reputacja w całym świecie. Mówi to człowiek, któremu najgłębiej leży na sercu, ażeby Polska stała się bogata i potężna przez swoją pracę. Pamiętajmy jednak słowa: "Nie samym chlebem żyje człowiek". Słowa te wypowiedział Ten, który zna ludzkie serce i dał dość dowodów troski o materialne potrzeby. Modlitwa Pańska, tak bardzo zwięzła, zawiera w samym środku prośbę o chleb. A mimo to nie samym chlebem żyje człowiek. Pozostańcie wierni tym słowom. Pozostańcie wierni doświadczeniu pokoleń, które uprawiały tę ziemię, które wydobywały na wierzch jej ukryte bogactwa, z Bogiem w sercu, z modlitwą na ustach. Zachowajcie to, co było źródłem duchowej siły waszych ojców i praojców, waszych rodzin, waszych wspólnot! Niech stanie się na nowo "modlitwa i praca" podstawą siły w tym pokoleniu, a także w sercach waszych dzieci, wnuków i prawnuków.

4. Mówię wam więc: "Szczęść Boże"! A mówię to poprzez Serce Matki - Tej, której jasnogórskie królowanie jest tak bardzo macierzyńskim matkowaniem dla nas wszystkich. I mówię to poprzez Serce tej Matki, która jeszcze bliżej waszych domów, waszych kopalń i fabryk, waszych miast i wsi obrała sobie miejsce w Piekarach i stworzyła tam swoje duchowe, macierzyńskie, maryjne zagłębie. Zagłębie ludzkich dusz i serc, które musi odpowiadać Zagłębiu i Śląskowi fabryk, kopalń i hut. Zagłębie maryjne, polskie, zagłębie ludzkich serc. To, co mówię dzisiaj ze Szczytu Jasnogórskiego, dołączcie do tego, co tylekroć mówiłem do was jako metropolita krakowski ze szczytu wzgórza piekarskiego. I nie myślcie, że ja się z tego szczytu wzgórza piekarskiego tak łatwo wyprowadzę. Nie myślcie! To już za mocne przyzwyczajenie, za silny nawyk! I nawet nie wiem, dlaczego miałbym się z tego nawyku wyzwolić i wyleczyć? Moi drodzy, chociaż nawet taki potentat duchowy, jak biskup katowicki nie może sprawić tego, żebym jeszcze przyjechał do Piekar jako metropolita krakowski, bo z tym Pan Jezus już załatwił sprawę, to już Pan Jezus sam rozstrzygnął, to przecież... to przecież są różne inne sposoby. Biskup katowicki jako potentat nie tylko ducha, ale i techniki znajdzie sposoby na to, żebym ja tam co roku mógł się do was przynajmniej krótko odezwać: albo słowem pisanym, albo słowem radiowym. Za długo byłem metropolitą krakowskim, żebym nie wiedział: "Ślązakom zawsze mało"! Na razie niech na tym zostanie. Chcę tylko, żebyście na pamiątkę tego spotkania wzięli ode mnie dwa dary. Jeden dar to jest ta świeca paschalna już ze Stolicy Piotrowej, z Bazyliki św. Piotra. Przekazuję ją wam na ręce waszego biskupa. A drugi mój dar to jest ta stuła papieska, w której teraz do was przemawiam i chcę ją tylko dla Piekar zostawić. No, i niech to na dzisiaj wystarczy. Tylko was jeszcze proszę, żebyście zawsze przez powietrze, przez te 1500 kilometrów (to nie jest tak daleko, bliżej niż do Guadalupe), żebyście przez powietrze krzyknęli od was do papieża: "Szczęść Boże!"
A jak tak krzykniecie mocno, to papież usłyszy i powie wam: Bóg zapłać! Ale, moi drodzy, to jeszcze nie koniec, ale już prawie że koniec. Trzeba też, żebyście czasem tak otworzyli ucho i posłuchali przez te 1500 kilometrów, jak papież do was mówi: Szczęść Boże! No i tylko tak, żebyście tak odpowiedzieli, to wystarczy.

Amen.


26 maja
WRAŻLIWOŚĆ I ODPOWIEDZIALNOŚĆ
Słowo biskupów do wiernych

Kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą we Mnie, temu byłoby lepiej kamień młyński zawiesić u szyi i utopić go w głębi morza (Mk 9, 42)

Drogie Siostry i drodzy Bracia!
W ostatnim czasie wspólnota Kościoła w Polsce wstrząsana jest kolejnymi bolesnymi informacjami o wykorzystywaniu seksualnym dzieci i młodzieży przez niektórych duchownych. Przestępstwa te są źródłem głębokiego cierpienia osób pokrzywdzonych. Nie ma słów, aby wyrazić nasz wstyd z powodu skandali seksualnych z udziałem duchownych. Są one powodem wielkiego zgorszenia i domagają się całkowitego potępienia, a także wyciągnięcia surowych konsekwencji wobec przestępców oraz wobec osób skrywających takie czyny.
Cierpienia osób pokrzywdzonych dotykają nie tylko ich samych, ale także całych rodzin oraz wspólnot kościelnych. Przestępstwa te „przysłoniły blask Ewangelii takim mrokiem, jakiego nie znały nawet wieki prześladowań” (Benedykt XVI, List do katolików w Irlandii, 19.03.2010).
Głęboko tkwią w nas wykrzyczane słowa świadectwa osoby pokrzywdzonej, iż Chrystus nie krzywdził dzieci. „To [co ksiądz zrobił] naprawdę odcisnęło bardzo duże piętno na moim dorosłym życiu. Ja do tej pory mam koszmary. Cały czas jest to we mnie” – tak powiedziała w filmie w czasie konfrontacji z oprawcą 39-letnia Anna, przed laty 9-letnia uczennica. I drugie świadectwo, przekazane w artykule napisanym przez dorosłego dziś mężczyznę: „Nie mam żalu do Kościoła. Wiem, że skrzywdził mnie nie [cały] Kościół, lecz konkretna osoba. Nie wiem, czy ktokolwiek z przełożonych cokolwiek o tym wiedział. Ale martwi mnie, że tacy jak ja, pozostają poza kościelną sferą uwagi”. Obydwa wyznania są wstrząsające – to nigdy nie powinno się było wydarzyć.
1. Świadectwo cierpienia
Wielu z nas obejrzało film „Tylko nie mów nikomu”. Ten dokument, to przede wszystkim wstrząsające relacje dorosłych dziś osób, wykorzystywanych w dzieciństwie przez duchownych. Zawiera on także przykłady braku wrażliwości, grzechu zaniedbania i niedowierzania osobom skrzywdzonym, co w konsekwencji chroniło sprawców. Film, przyjmując perspektywę pokrzywdzonych, uświadomił nam wszystkim ogrom ich cierpienia. Każdy, kto jest wrażliwy, poznając losy osób pokrzywdzonych, odczuwa ból, wzruszenie i smutek wobec ich cierpienia. Dziękujemy wszystkim, którzy mieli odwagę opowiedzieć o swoim cierpieniu. Zdajemy sobie sprawę z tego, że żadne słowo nie jest w stanie wynagrodzić im krzywd, jakich doznali.
Przyznajemy, że jako pasterze Kościoła nie uczyniliśmy wszystkiego, aby zapobiec krzywdom.
Dla wielu wiernych, szczególnie dla młodych szczerze szukających Boga, skandale seksualne z udziałem duchownych stają się ciężką próbą wiary i powodem do wielkiego zgorszenia. Rozczarowanie i oburzenie jest tym większe i boleśniejsze, że dzieci zamiast troskliwej miłości i towarzyszenia w szukaniu bliskości Jezusa doświadczyły przemocy i brutalnego odarcia z godności dziecka. Od początku swego istnienia wspólnota kościelna uznawała takie zachowania za wyjątkowo ciężki grzech; według słów Chrystusa „kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą we Mnie, temu byłoby lepiej kamień młyński zawiesić u szyi i utopić go w głębi morza” (Mk 9,42). „Biada człowiekowi przez którego dokonuje się zgorszenie” (Mt 18,7).
2. Wrażliwość
Wszyscy, zarówno duchowni, jak i świeccy, jako społeczność, musimy stworzyć właściwą przestrzeń do przywrócenia pokrzywdzonym jak najbardziej normalnego życia, a także do odbudowania zaufania wobec duszpasterzy i biskupów.
Wyznania pokrzywdzonych przynaglają nas, biskupów, ale i wszystkich ludzi dobrej woli do większego wyczulenia na zagrożenia; do większej wrażliwości na pomoc pokrzywdzonym. Zarówno niebezpieczeństwa, jak i konieczność wsparcia dotyczą każdego środowiska, nie tylko kościelnego, ale i rodzin, szkół, klubów sportowych i wielu innych grup. Sytuacje życiowe pokrzywdzonych skłaniają do szybszego i skuteczniejszego pomagania im. Oni potrzebują wielkiej wrażliwości i wsparcia, by odnaleźć równowagę życia.
Prosimy osoby pokrzywdzone przez duchownych, aby zgłaszały doznaną krzywdę do przełożonych kościelnych oraz do odpowiednich organów państwowych. W każdej diecezji i w wielu prowincjach zakonnych został wyznaczony delegat upoważniony do przyjmowania zgłoszeń o wykorzystaniu seksualnym małoletnich przez osobę duchowną. Ma on też pomóc w otrzymaniu wsparcia psychologicznego, prawnego i duszpasterskiego. Chcemy wspierać pokrzywdzonych od początku tej drogi w podjęciu kroków potrzebnych do przezwyciężania skutków doznanej krzywdy.
Przyjmujemy z wdzięcznością nowe motu proprio papieża Franciszka, w którym Ojciec Święty nakazuje zgłaszanie takich przestępstw i przewiduje poważne kary dla przełożonych, którzy zaniedbywali swoje obowiązki chronienia owczarni Chrystusowej. Pamiętamy też o tym, że według zawartych w tym dokumencie nowych norm prawa kościelnego nikogo przy zgłaszaniu przestępstwa nie wolno zobowiązywać do milczenia. Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby te zgłoszenia w instytucjach kościelnych przebiegały ze współczuciem i z jak największą wrażliwością oraz w poczuciu bezpieczeństwa dla każdej osoby i jej dramatu. Będziemy też nadal zgłaszać przestępstwa państwowym organom ścigania.
Wielu duchownych i świeckich pracuje z osobami, które odważyły się powiedzieć o swoich traumatycznych doświadczeniach. Nie rozgłaszamy tego, ponieważ szanujemy ich prawo do prywatności. Być może sami zdecydują się o tym głośno mówić. Reakcja najbliższego otoczenia rzadko niestety opiera się na życzliwości i wrażliwości. Często jest okrutna, bezmyślna i bezlitosna, czasem pełna wyrzutów, przez co nam wszystkim potrzebna jest zmiana mentalności, by osoby poszkodowane w dzieciństwie lub młodości w delikatnej sferze seksualności były chronione i wspierane.
3. Odpowiedzialność
Zwracamy coraz większą uwagę na wychowanie w seminariach i kształtowanie osobowości przyszłych księży. Nie chcemy dopuścić, aby w szeregach duchowieństwa znalazły się osoby niedojrzałe, niezdolne do wierności złożonym ślubom i przyrzeczeniom. Ponadto, od sześciu lat koordynator ds. ochrony dzieci i młodzieży powołany przez Konferencję Episkopatu Polski organizuje wraz z zespołem współpracowników Centrum Ochrony Dziecka liczne szkolenia dla duchowieństwa diecezjalnego i zakonnego. Przygotowujemy w diecezjach i w zgromadzeniach zakonnych także system zapobiegania; ma on pomóc ochronić dzieci i młodzież przed potencjalnym wykorzystaniem seksualnym. Chcemy, by ich bezpieczeństwo stało się priorytetem we wszystkich środowiskach.
W tym kontekście w szczególny sposób doceniamy pracę zdecydowanej większości kapłanów, którzy wierni Ewangelii gorliwie i ofiarnie służą Bogu i ludziom. Nie pozwólmy, by dobro, które dokonuje się w Kościele przez ich posługę, przesłoniły nam grzechy konkretnych osób. Na zasadzie odpowiedzialności zbiorowej nie przenośmy też win konkretnych osób w sutannach na wszystkich księży. Tych czynów dopuścili się konkretni ludzie i oni powinni zostać ukarani za swoje czyny. Wesprzyjmy w tych trudnych chwilach kapłanów pracujących z poświęceniem, by nie utracili zapału i otrzymali umocnienie ze strony wiernych świeckich.
Wspólnie ze wszystkimi ludźmi dobrej woli jednoczymy wysiłki w rozpoznawaniu i eliminowaniu czynników sprzyjających przestępstwom. Prosimy o wsparcie wychowawców i opiekunów dzieci i młodzieży w przedszkolach i szkołach oraz w zakładach opiekuńczo-wychowawczych. Prosimy o pomoc w zdobywaniu odpowiedniej wiedzy i umiejętności, by wszystkie placówki prowadzone przez Kościół stały się domami bezpiecznymi, wyznaczającymi najlepsze standardy ochrony dzieci. Taki sam apel kierujemy do odpowiedzialnych za ruchy katolickie i organizacje młodzieżowe. Bądźmy wszyscy bardziej wrażliwi wobec dzieci i młodzieży, a także wobec osób pokrzywdzonych.
Zakończenie
Nasze słowo do wszystkich ludzi dobrej woli kończymy modlitwą do Ducha Świętego:
Oto jesteśmy, Panie, Duchu Święty.
Jesteśmy – wprawdzie obciążeni grzechem, lecz zgromadzeni w imię Twoje.
Przyjdź do nas i bądź z nami,
Racz obmyć nasze serca i naucz nas, co mamy czynić, dokąd mamy zmierzać,
Powiedz, co mamy podjąć, abyśmy wsparci Twoją mocą
Tobie zdołali podobać się we wszystkim. (św. Augustyn)

Przyzywając mocy Ducha Świętego i wstawiennictwa Maryi, Matki Kościoła,
Jej powierzając osoby skrzywdzone, rodziny, dzieci i młodzież oraz wspólnoty kościelne,
upraszamy w modlitwie ducha pokory i odwagi,
aby nie dać się zwyciężyć złu i ogarnąć troską wszystkich.

Podpisali:
              Biskupi zebrani na posiedzeniu Rady Stałej Konferencji Episkopatu Polski
Warszawa, 22 maja 2019 r.


19.05.2019r.
ODPUST PARAFIALNY KU CZCI ŚW. IZYDORA
 Litania do św. Izydora patrona rolników

Kyrie, eleison, Chryste, eleison, Kyrie, eleison.
Chryste, usłysz nas. Chryste, wysłuchaj nas.
Ojcze z nieba, Boże, zmiłuj się nad nami.
Synu, Odkupicielu świata, Boże, zmiłuj się nad nami.
Duchu Święty, Boże, zmiłuj się nad nami.
Święta Trójco, jedyny Boże, zmiłuj się nad nami.
Święta Maryjo, módl się za nami,
Święta Boża Rodzicielko,
Święta Panno nad pannami,

Święty Izydorze, wierny sługo Boży, módl się za nami
Święty Izydorze, patronie ludzi ubogich,
Święty Izydorze, wzorze ludzi pracowitych,
Święty Izydorze, ozdobo i pociecho nasza,
Święty Izydorze, oraczu błogosławiony,
Święty Izydorze, rolniku szczęśliwy,
Święty Izydorze, pracowniku pobożny,
Święty Izydorze, prostotą urzekający,
Święty Izydorze, mądrości niebieskiej pełny,
Święty Izydorze, Sługo Boży dobry i doskonały,  
Święty Izydorze, Sługo Boży łaskawy i cichy,
Święty Izydorze, Sługo Boży pokorny i sprawiedliwy,
Święty Izydorze, Sługo Boży roztropny i miłosierny,
Święty Izydorze, Sługo Boży szczery i bogobojny,
Święty Izydorze, Sługo Boży trzeźwy i cudzego nie pragnący,  
Święty Izydorze, Sługo Boży przykazań świętych przestrzegający,
Święty Izydorze, Ojcze ubogich,  
Święty Izydorze, mistrzu nabożeństwa,  
Święty Izydorze, władzy swej posłuszny,
Święty Izydorze, przez Boga uczony,
Święty Izydorze, z Aniołami zrównany,  
Święty Izydorze, między Świętych policzony,  
Święty Izydorze, nad królów wywyższony  
Święty Izydorze, przez łaskę i miłość Tobie daną,  
Święty Izydorze, przez pokorę, jałmużnę i miłosierdzie Twoje,
Święty Izydorze, abyśmy z grzechów powstali,  
Święty Izydorze, abyśmy żywot nasz polepszyli,  
Święty Izydorze, abyśmy łaskę Bożą otrzymali,  
Święty Izydorze, abyśmy czyny Twoje naśladowali,  
Święty Izydorze, abyśmy od gniewu Bożego
i wszystkiego zła wolni byli,  
Święty Izydorze, abyśmy się w tym świecie nie zadomowili,
Święty Izydorze, abyśmy o Panu Bogu zawsze pamiętali,
Święty Izydorze, abyśmy Go sercem całym miłowali,  
Święty Izydorze, abyśmy od głodu i wojny zachowani byli,  
Święty Izydorze, abyśmy w dzień sądny po prawicy Bożej stanęli,
Święty Izydorze, abyśmy przy śmierci pomocy
i ratunku Twego doznali,  
Święty Izydorze, abyśmy z Tobą w niebie Pana Jezusa oglądali,  
Święty Izydorze, abyśmy z Maryją i z Tobą radości wiecznej zażywali,  
Święty Izydorze, wielki Wyznawco,

 
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, przepuść nam, Panie.  
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, wysłuchaj nas, Panie.  
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, zmiłuj się nad nami.

W.: Ja jestem winnym krzewem,
O.: Mój Ojciec jest rolnikiem.
Módlmy się.
O przezacny mieszkańcu niebieski, Święty Izydorze, proszę cię pokornie, abyś o mnie, grzeszniku, nędzami i pokusami różnymi doświadczanym, pamiętać raczył przed majestatem Pana, Boga naszego, aby On przez zasługi i przyczynę twoja raczył mnie za­chować od wszelkiego zła na duszy i na ciele. A wyproś mi łaskę do wypełniania świętych Jego przykazań i do coraz pobożniejsze-go życia. Przez Świętego Izydora, któregoś Boże, przy ciężkich pracach dziwną świątobliwością życia obdarował, daj nam, prosi­my Cię pokornie, abyśmy za jego przyczyna zachowani od wszel­kiego zła, pracując około rzeczy doczesnych, zapracowali sobie na wieczną szczęśliwość. Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen.
Boże, spraw, abyśmy dzięki świętemu Izydorowi, świętemu rol­nikowi, mogli pokonać naszą pychę i zawsze służyć Tobie z poko­rą, w której sobie upodobałeś.
Przez Chrystusa, Pana naszego.  
Amen.



12 maja
11 maja
PARAFIALNY TYDZIEŃ BIBLIJNY
Panie, naucz mnie Twojej drogi,
prowadź mnie ścieżką prostą...

Stary Testament PSALM 62(61)
Bóg jedyną nadzieją
62

2 Dusza moja spoczywa tylko w Bogu,
 od Niego przychodzi moje zbawienie.
3 On jedynie skałą i zbawieniem moim,
  twierdzą moją, więc się nie zachwieję.
4 Dokądże będziecie napadać na człowieka
  i wszyscy go przewracać
  jak ścianę pochyloną, jak mur, co się wali?
5 Oni tylko knują podstępy i lubią zwodzić;
  kłamliwymi ustami swymi błogosławią,
  a przeklinają w sercu.
6 Spocznij jedynie w Bogu, duszo moja,
  bo od Niego pochodzi moja nadzieja.
7 On jedynie skałą i zbawieniem moim,
  On jest twierdzą moją, więc się nie zachwieję.
8 W Bogu jest zbawienie moje i moja chwała,
  skała mojej mocy, w Bogu moja ucieczka.


Stary Testament PSALM 15(14)
Kto godzien stanąć przed Bogiem?

15
1 Psalm. Dawidowy.
  Kto będzie przebywał w Twym przybytku, Panie,
  kto zamieszka na Twojej świętej górze?
2 Ten, który postępuje bez skazy, działa sprawiedliwie,
  a mówi prawdę w swoim sercu
3 i nie rzuca oszczerstw swym językiem;
  ten, który nie czyni bliźniemu nic złego
  i nie ubliża swemu sąsiadowi;
4 kto złoczyńcę uważa za godnego wzgardy,
  a szanuje tego, kto się boi Pana;
  ten, kto dotrzyma, choć przysiągł ze swoim uszczerbkiem;
5 ten, kto nie daje swoich pieniędzy na lichwę4
  i nie da się przekupić przeciw niewinnemu.
  Kto tak postępuje, nigdy się nie zachwieje.

PSALM 37(36)
Los złych i dobrych
37
 Nie unoś się gniewem z powodu złoczyńców
 ani nie zazdrość niesprawiedliwym,
2 bo znikną tak prędko jak trawa
  i zwiędną jak świeża zieleń.

3 Miej ufność w Panu i postępuj dobrze,
  mieszkaj w ziemi i zachowaj wierność.
4 Raduj się w Panu,
  a On spełni pragnienia twego serca.

5 Powierz Panu swoją drogę
  i zaufaj Mu: On sam będzie działał
6 i sprawi, że twoja sprawiedliwość zabłyśnie jak światło,
  a słuszność twoja - jak południe.

7 Upokórz się przed Panem i Jemu zaufaj!
  Nie oburzaj się na tego, komu się szczęści w drodze,
  na człowieka, co obmyśla zasadzki.

8 Zaprzestań gniewu i porzuć zapalczywość;
  nie oburzaj się: to wiedzie tylko ku złemu.
9 Złoczyńcy bowiem wyginą,
  a ufający Panu posiądą ziemię.



 
10 maja
PARAFIALNY TYDZIEŃ BIBLIJNY
Słowo zaś Pana trwa na wieki.
Właśnie to Słowo ogłoszono wam jako Dobrą Nowinę.
JA JESTEM DROGĄ I PRAWDĄ, I ŻYCIEM...

 
Ewangelia św. Jana 15, 12-17
Prawa przyjaźni z Chrystusem
15
12 To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem.
13 Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich.
14 Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję.
15 Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego, ale nazwałem was przyjaciółmi,
    albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego.
16 Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili,
   i by owoc wasz trwał - aby wszystko dał wam Ojciec, o cokolwiek Go poprosicie w imię moje.
17 To wam przykazuję, abyście się wzajemnie miłowali.

 
Ewangelia św. Jana 15, 21-24
15 Miłość objawiona

21 Kto ma przykazania moje i zachowuje je, ten Mnie miłuje. Kto zaś Mnie miłuje, ten będzie
    umiłowany przez Ojca mego, a również Ja będę go miłował i objawię mu siebie».
22 Rzekł do Niego Juda, ale nie Iskariota6: «Panie, cóż się stało, że nam się masz objawić, a nie światu?»
23 W odpowiedzi rzekł do niego Jezus: «Jeśli Mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją naukę,
   a Ojciec mój umiłuje go, i przyjdziemy do niego, i będziemy u niego przebywać.
24 Kto Mnie nie miłuje, ten nie zachowuje słów moich. A nauka, którą słyszycie, nie jest moja,
    ale Tego, który Mnie posłał, Ojca.

 
Ewangelia św. Jana 14, 15-20
14 Zapowiedź Pocieszyciela
15 Jeżeli Mnie miłujecie, będziecie zachowywać moje przykazania.
16 Ja zaś będę prosił Ojca, a innego Pocieszyciela da wam, aby z wami był na zawsze - 17 Ducha Prawdy,
     którego świat przyjąć nie może, ponieważ Go nie widzi ani nie zna. Ale wy Go znacie, ponieważ u was
     przebywa i w was będzie.
18 Nie zostawię was sierotami: Przyjdę do was.
 19 Jeszcze chwila, a świat nie będzie już Mnie oglądał. Ale wy Mnie widzicie, ponieważ Ja żyję i wy żyć
     będziecie.
20 W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was.  

 
Ewangelia św. Jana 14, 25-31
14 Posłannictwo Ducha. Pokój
25 To wam powiedziałem przebywając wśród was.
26 A Pocieszyciel, Duch Święty, którego Ojciec pośle w moim imieniu, On was wszystkiego nauczy i przypomni
    wam wszystko, co Ja wam powiedziałem.
27 Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam. Nie tak jak daje świat, Ja wam daję. Niech się nie trwoży serce
     wasze ani się lęka!

 
Ewangelia św. Jana 12, 44
12
44 Jezus zaś tak wołał:
  «Ten, kto we Mnie wierzy, wierzy nie we Mnie16, lecz w Tego, który Mnie posłał.
 45 A kto Mnie widzi, widzi Tego, który Mnie posłał.
 46 Ja przyszedłem na świat jako światło, aby każdy, kto we Mnie wierzy, nie pozostawał w ciemności.
 47 A jeżeli ktoś posłyszy słowa moje, ale ich nie zachowa, to Ja go nie sądzę. Nie przyszedłem bowiem
    po to, aby świat sądzić, ale aby świat zbawić.
48 Kto gardzi Mną i nie przyjmuje słów moich, ten ma swego sędziego: słowo, które powiedziałem, ono
    to będzie go sądzić w dniu ostatecznym.
 49 Nie mówiłem bowiem sam od siebie, ale Ten, który Mnie posłał, Ojciec, On Mi nakazał, co mam powiedzieć
    i oznajmić.
 50 A wiem, że przykazanie Jego jest życiem wiecznym. To, co mówię, mówię tak, jak Mi Ojciec powiedział».

 

 
 
9 maja
PARAFIALNY TYDZIEŃ BIBLIJNY
Słowo zaś Pana trwa na wieki.
Właśnie to Słowo ogłoszono wam jako Dobrą Nowinę.

STARY TESTAMENT: PSALM 23(22):
Bóg pasterzem i gospodarzem
23 Psalm. Dawidowy.
Pan jest moim pasterzem2, nie brak mi niczego.
2 Pozwala mi leżeć na zielonych pastwiskach.
Prowadzi mnie nad wody, gdzie mogę odpocząć:
3 orzeźwia moją duszę.
Wiedzie mnie po właściwych ścieżkach
przez wzgląd na swoje imię.
4 Chociażbym chodził ciemną doliną,
zła się nie ulęknę,
bo Ty jesteś ze mną.
Twój kij i Twoja laska są tym, co mnie pociesza.
5 Stół dla mnie zastawiasz wobec mych przeciwników;
namaszczasz mi głowę olejkiem;
mój kielich jest przeobfity.
6 Tak, dobroć i łaska pójdą w ślad za mną przez wszystkie dni mego życia
i zamieszkam w domu Pańskim po najdłuższe czasy.
                                                                                                                        

 PAN MOIM  PASTERZEM:

 
Ewangelia św. Jana 10, 11-18
Dobry Pasterz
10
11.Ja jestem dobrym pasterzem. Dobry pasterz daje życie swoje za owce.
12 Najemnik zaś i ten, kto nie jest pasterzem, którego owce nie są własnością, widząc nadchodzącego wilka,
    opuszcza owce i ucieka, a wilk je porywa i rozprasza; 13 dlatego, że jest najemnikiem i nie zależy mu na
     owcach.
14 Ja jestem dobrym pasterzem i znam owce moje, a moje Mnie znają,
15 podobnie jak Mnie zna Ojciec, a Ja znam Ojca. Życie moje oddaję za owce.
16 Mam także inne owce, które nie są z tej owczarni. I te muszę przyprowadzić i będą słuchać głosu mego,
    i nastanie jedna owczarnia, jeden pasterz
17 Dlatego miłuje Mnie Ojciec, bo Ja życie moje oddaję, aby je [potem] znów odzyskać.
18 Nikt Mi go nie zabiera, lecz Ja od siebie je oddaję. Mam moc je oddać i mam moc je znów odzyskać.
    Taki nakaz otrzymałem od mojego Ojca».  

 
Ewangelia św. Jana 10, 22- 30
Chrystus - jedno z Ojcem
10
22 Obchodzono wtedy w Jerozolimie uroczystość Poświęcenia świątyni4. Było to w zimie.
23 Jezus przechadzał się w świątyni, w portyku Salomona. 24 Otoczyli Go Żydzi i mówili do Niego:
  «Dokąd będziesz nas trzymał w niepewności? Jeśli Ty jesteś Mesjaszem, powiedz nam otwarcie!»
25 Rzekł do nich Jezus: «Powiedziałem wam, a nie wierzycie. Czyny, których dokonuję w imię mojego Ojca,
    świadczą o Mnie.
26 Ale wy nie wierzycie, bo nie jesteście z moich owiec.
27 Moje owce słuchają mego głosu, a Ja znam je. Idą one za Mną 28 i Ja daję im życie wieczne. Nie zginą one
    na wieki i nikt nie wyrwie ich z mojej ręki.
29 Ojciec mój, który Mi je dał, jest większy od wszystkich. I nikt nie może ich wyrwać z ręki mego Ojca.
30 Ja i Ojciec jedno jesteśmy».

 
Ewangelia św. Jana 14, 1-18
Do domu Ojca
14
1 Niech się nie trwoży serce wasze. Wierzycie1 w Boga? I we Mnie wierzcie!
 2 W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział. Idę przecież
  przygotować wam miejsce.
3 A gdy odejdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę powtórnie i zabiorę was do siebie, abyście i wy byli tam,
  gdzie Ja jestem.
 4 Znacie drogę, dokąd Ja idę».
5 Odezwał się do Niego Tomasz: «Panie, nie wiemy, dokąd idziesz. Jak więc możemy znać drogę?»
 6 Odpowiedział mu Jezus:
 "Ja jestem drogą i prawdą, i życiem2. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie".


8 maja
PARAFIALNY TYDZIEŃ BIBLIJNY
Słowo zaś Pana trwa na wieki.
Właśnie to Słowo ogłoszono wam jako Dobrą Nowinę.

Szukamy Słowa Pana - Dobrej Nowiny w Ewangelii św. Łukasza:

 
Ewangelia św. Łukasza 6, 37-38
Powściągliwość w sądzeniu

37 Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni; nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni; odpuszczajcie, a będzie
    wam odpuszczone. 38 Dawajcie, a będzie wam dane; miarę dobrą, natłoczoną, utrzęsioną i opływającą
    wsypią w zanadrza wasze. Odmierzą wam bowiem taką miarą, jaką wy mierzycie».

Ewangelia św. Łukasza 6, 46-49
Dobra lub zła budowa

46 Czemu to wzywacie Mnie: "Panie, Panie!", a nie czynicie tego, co mówię? 47 Pokażę wam,do kogo
    podobny jest każdy, kto przychodzi do Mnie, słucha słów moich i wypełnia je. 48 Podobny jest do
    człowieka, który buduje dom: wkopał się głęboko i fundament założył na skale. Gdy przyszła powódź,
    potok wezbrany uderzył w ten dom, ale nie zdołał go naruszyć, ponieważ był dobrze zbudowany.
49 Lecz ten, kto słucha, a nie wypełnia, podobny jest do człowieka, który zbudował dom na ziemi bez
    fundamentu. [Gdy] potok uderzył w niego, od razu runął, a upadek jego był wielki».

Jak dostąpić żywota wiecznego?
Ewangelia św. Łukasza 11, 1-4
Miłość bliźniego10, 25-28

25 A oto powstał jakiś uczony w Prawie i wystawiając Go na próbę, zapytał: «Nauczycielu, co mam czynić,
    aby osiągnąć życie wieczne?»
26 Jezus mu odpowiedział: «Co jest napisane w Prawie? Jak czytasz?»
27 On rzekł: Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całą swoją mocą
     i całym swoim umysłem; a swego bliźniego jak siebie samego.
28 Jezus rzekł do niego: «Dobrześ odpowiedział. To czyń, a będziesz żył».

Ewangelia św. Łukasza 11, 1-4
Modlitwa
11
1 Gdy Jezus przebywał w jakimś miejscu na modlitwie i skończył ją, rzekł jeden z uczniów do Niego:
 «Panie, naucz nas się modlić, jak i Jan nauczył swoich uczniów».
2 A On rzekł do nich: «Kiedy się modlicie, mówcie:

Ojcze, niech się święci Twoje imię;
niech przyjdzie Twoje królestwo!  
3
Naszego chleba powszedniego2 dawaj nam na każdy dzień
4
i przebacz nam nasze grzechy, bo i my przebaczamy każdemu, kto nam zawini;
i nie dopuść, byśmy ulegli pokusie».

Ewangelia św. Łukasza 17, 1-6
RÓŻNE WSKAZANIA
Zgorszenie
17
1 Rzekł znowu do swoich uczniów: «Niepodobna, żeby nie przyszły zgorszenia; lecz biada temu,
  przez którego przychodzą.
 2 Byłoby lepiej dla niego, gdyby kamień młyński zawieszono mu u szyi i wrzucono go w morze, niż
   żeby miał być powodem grzechu jednego z tych małych. Uważajcie na siebie!

Obowiązek przebaczenia
3 Jeśli brat twój zawini, upomnij go; i jeśli żałuje, przebacz mu!
4 I jeśliby siedem razy na dzień zawinił przeciw tobie i siedem razy zwróciłby się do ciebie, mówiąc:
  "Żałuję tego", przebacz mu!»

Moc wiary
5 Apostołowie prosili Pana: «Przymnóż nam wiary!»
6 Pan rzekł: «Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, powiedzielibyście tej morwie:
  "Wyrwij się z korzeniem i przesadź się w morze!", a byłaby wam posłuszna.


7 maja
PARAFIALNY TYDZIEŃ BIBLIJNY

Słowo zaś Pana trwa na wieki.
Właśnie to Słowo ogłoszono wam jako Dobrą Nowinę.
Szukamy Dobrej Nowiny w Ewangelii św. Marka:

 
Ewangelia św. Marka 8, 34-38
Warunki naśladowania Jezusa
34 Potem przywołał do siebie tłum razem ze swoimi uczniami i rzekł im:
 «Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje!
35 Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z powodu Mnie i Ewangelii, zachowa je.
36 Cóż bowiem za korzyść stanowi dla człowieka zyskać świat cały, a swoją duszę utracić?
37 Bo cóż może dać człowiek w zamian za swoją duszę?
38 Kto się bowiem Mnie i słów moich zawstydzi przed tym pokoleniem wiarołomnym i grzesznym, tego Syn
   Człowieczy wstydzić się będzie, gdy przyjdzie w chwale Ojca swojego razem z aniołami świętymi».

 Jak chrześcijanin powinien postępować w życiu?:

Ewangelia św. Marka 10, 1-12
Nierozerwalność małżeństwa

10
1 Wybrał się stamtąd i przyszedł w granice Judei i Zajordania. Tłumy znowu ściągały do Niego i znowu je
  nauczał, jak miał zwyczaj.
2 Przystąpili do Niego faryzeusze i chcąc Go wystawić na próbę, pytali Go, czy wolno mężowi oddalić żonę.
 3 Odpowiadając zapytał ich: «Co wam nakazał Mojżesz?»
 4 Oni rzekli: «Mojżesz pozwolił napisać list rozwodowy i oddalić».
 5 Wówczas Jezus rzekł do nich: «Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych napisał wam to przykazanie.
6 Lecz na początku stworzenia Bóg stworzył ich jako mężczyznę i kobietę: 7 dlatego opuści człowiek ojca
   swego i matkę 8 i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem2. A tak już nie są dwoje, lecz jedno
   ciało.
 9 Co więc Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela!»
10 W domu uczniowie raz jeszcze pytali Go o to.
11 Powiedział im:
«Kto oddala żonę swoją, a bierze inną, popełnia cudzołóstwo względem niej.
 12 I jeśli żona opuści swego męża, a wyjdzie za innego, popełnia cudzołóstwo».

 Ewangelia św. Marka 12, 28-34
Największe przykazanie

28 Zbliżył się także jeden z uczonych w Piśmie, który im się przysłuchiwał, gdy rozprawiali ze sobą. Widząc,
    że Jezus dobrze im odpowiedział, zapytał Go:
  «Które jest pierwsze ze wszystkich przykazań?»
 29 Jezus odpowiedział:
   «Pierwsze jest: Słuchaj, Izraelu, Pan Bóg nasz, Pan jest jeden. 30 Będziesz miłował Pana, Boga swego,
    całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą.
 31 Drugie jest to: Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego.
    Nie ma innego przykazania większego od tych».
 32 Rzekł Mu uczony w Piśmie: «Bardzo dobrze, Nauczycielu, słusznieś powiedział, bo Jeden jest i nie ma
    innego prócz Niego. 33 Miłować Go całym sercem, całym umysłem i całą mocą i miłować bliźniego jak
    siebie samego daleko więcej znaczy niż wszystkie całopalenia i ofiary».
34 Jezus widząc, że rozumnie odpowiedział, rzekł do niego: «Niedaleko jesteś od królestwa Bożego». I nikt
    już nie odważył się więcej Go pytać.


6 maja
PARAFIALNY TYDZIEŃ BIBLIJNY

Słowo zaś Pana trwa na wieki.
Właśnie to Słowo ogłoszono wam jako Dobrą Nowinę.

 
Szukamy w Ewangeliach Dobrej Nowiny:
Kodeks moralności chrześcijańskiej przedstawiony przez Jezusa Chrystusa.:

 Ewangelia św. Mateusza 5, 1-16:
KAZANIE NA GÓRZE
5
1 Jezus, widząc tłumy, wyszedł na górę. A gdy usiadł, przystąpili do Niego Jego uczniowie. 2 Wtedy otworzył
   swoje usta i nauczał ich tymi słowami:

Osiem błogosławieństw
3 «Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.
4 Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni.
5 Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię.
6 Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni.
7 Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią.
8 Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą.
9 Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi.
10 Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy
    królestwo niebieskie.

11 Błogosławieni jesteście, gdy [ludzie] wam urągają i prześladują was, i gdy z mego powodu mówią kłamliwie
    wszystko złe na was.
12 Cieszcie się i radujcie, albowiem wasza nagroda wielka jest w niebie. Tak bowiem prześladowali proroków,
    którzy byli przed wami.
"Nowa" moralność  chrześcijańska polega na wypełnieniu duchem (miłości) dawnej litery Prawa (Mt 5,17),

 Jezus a Prawo:

17 Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić.
18 Zaprawdę. bowiem powiadam wam: Dopóki niebo i ziemia nie przeminą, ani jedna jota, ani jedna kreska nie
     zmieni się w Prawie, aż się wszystko spełni.
19 Ktokolwiek więc zniósłby jedno z tych przykazań, choćby najmniejszych, i uczyłby tak ludzi,
     ten będzie najmniejszy w królestwie niebieskim. A kto je wypełnia i uczy wypełniać, ten będzie
     wielki w królestwie niebieskim.
20 Bo powiadam wam: Jeśli wasza sprawiedliwość nie będzie większa niż uczonych w Piśmie i faryzeuszów,
     nie wejdziecie do królestwa niebieskiego.

Piąte przykazanie
21 Słyszeliście, że powiedziano przodkom: Nie zabijaj!7; a kto by się dopuścił zabójstwa, podlega sądowi.
22 A Ja wam powiadam: Każdy, kto się gniewa na swego brata, podlega sądowi. A kto by rzekł swemu bratu:
     Raka podlega Wysokiej Radzie. A kto by mu rzekł: "Bezbożniku", podlega karze piekła ognistego.
23 Jeśli więc przyniesiesz dar swój przed ołtarz i tam wspomnisz, że brat twój ma coś przeciw tobie,
24 zostaw tam dar swój przez ołtarzem, a najpierw idź i pojednaj się z bratem swoim! Potem przyjdź
    i dar swój ofiaruj!
25 Pogódź się ze swoim przeciwnikiem szybko, dopóki jesteś z nim w drodze, by cię przeciwnik nie podał
    sędziemu, a sędzia dozorcy, i aby nie wtrącono cię do więzienia. 26 Zaprawdę, powiadam ci: nie wyjdziesz
    stamtąd, aż zwrócisz ostatni grosz.

Szóste przykazanie
27 Słyszeliście, że powiedziano: Nie cudzołóż.
28 A Ja wam powiadam: Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią
    cudzołóstwa.
29 Jeśli więc prawe twoje oko jest ci powodem do grzechu, wyłup je i odrzuć od siebie. Lepiej bowiem jest dla
     ciebie, gdy zginie jeden z twoich członków, niż żeby całe twoje ciało miało być wrzucone do piekła.
30 I jeśli prawa twoja ręka jest ci powodem do grzechu, odetnij ją i odrzuć od siebie. Lepiej bowiem jest dla
     ciebie, gdy zginie jeden z twoich członków, niż żeby całe twoje ciało miało iść do piekła.
31 Powiedziano też: Jeśli kto chce oddalić swoją żonę, niech jej da list rozwodowy.
 32 A ja wam powiadam: Każdy, kto oddala swoją żonę - poza wypadkiem nierządu - naraża ją na
     cudzołóstwo; a kto by oddaloną wziął za żonę, dopuszcza się cudzołóstwa.

Ósme przykazanie
33 Słyszeliście również, że powiedziano przodkom: Nie będziesz fałszywie przysięgał, lecz dotrzymasz Panu
     swej przysięgi.
34 A Ja wam powiadam: Wcale nie przysięgajcie, ani na niebo, bo jest tronem Bożym; 35 ani na ziemię,
    bo jest podnóżkiem stóp Jego; ani na Jerozolimę, bo jest miastem wielkiego Króla. 36 Ani na swoją głowę
    nie przysięgaj, bo nie możesz nawet jednego włosa uczynić białym albo czarnym.
37 Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi.

Prawo odwetu
38 Słyszeliście, że powiedziano: Oko za oko i ząb za ząb!
39  A Ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu złemu. Lecz jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw
     mu i drugi! 40 Temu, kto chce prawować się z tobą i wziąć twoją szatę, odstąp i płaszcz! 41 Zmusza cię kto,
     żeby iść z nim tysiąc kroków, idź dwa tysiące!
42 Daj temu, kto cię prosi, i nie odwracaj się od tego, kto chce pożyczyć od ciebie.

Miłość nieprzyjaciół
43 Słyszeliście, że powiedziano: Będziesz miłował swego bliźniego, a nieprzyjaciela swego będziesz
     nienawidził.
44 A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują;
45 tak będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi
    nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych.
46 Jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie? Czyż i celnicy tego nie
     czynią?
47 I jeśli pozdrawiacie tylko swych braci, cóż szczególnego czynicie? Czyż i poganie tego nie czynią?
48 Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski.



 
 5 – 11 maja
XI TYDZIEŃ BIBLIJNY

Tegoroczny Tydzień Biblijny upłynie pod hasłem zaczerpniętym z pierwszego Listu św. Piotra:
Głosili ewangelię mocą Ducha Świętego” (1 P 1,12).

Ewangelią w sensie ścisłym w chrześcijaństwie jest nazywana Dobra Nowina o Królestwie Bożym.
Jezus Chrystus został posłany dla ogłoszenia Dobrej Nowiny.

NOWY TESTAMENT
1 List św. Piotra
Nadzieja i jej podstawa
3 Niech będzie błogosławiony Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa.
  On w swoim wielkim miłosierdziu przez powstanie z martwych Jezusa Chrystusa na nowo zrodził nas do
  żywej nadziei:
4 do dziedzictwa niezniszczalnego i niepokalanego, i niewiędnącego, które jest zachowane dla was w niebie.
5 Wy bowiem jesteście przez wiarę strzeżeni mocą Bożą dla zbawienia, gotowego objawić się w czasie
  ostatecznym.
6 Dlatego radujcie się, choć teraz musicie doznać trochę smutku z powodu różnorodnych doświadczeń.
7 Przez to wartość waszej wiary okaże się o wiele cenniejsza od zniszczalnego złota, które przecież próbuje
  się w ogniu, na sławę, chwałę i cześć przy objawieniu Jezusa Chrystusa.
8 Wy, choć nie widzieliście, miłujecie Go; wy w Niego teraz, choć nie widzicie, przecież wierzycie,
  a ucieszycie się radością niewymowną i pełną chwały 9 wtedy, gdy osiągniecie cel waszej wiary
- zbawienie dusz.

Upomnienia dotyczące osobistej świętości
13 Dlatego przepasawszy biodra waszego umysłu (jako podróżni w drodze do nieba) , [bądźcie] trzeźwi, miejcie
    doskonałą nadzieję na łaskę, która wam przypadnie przy objawieniu6 Jezusa Chrystusa.
14 [Bądźcie] jak posłuszne dzieci. Nie stosujcie się do waszych dawniejszych żądz, gdy byliście nieświadomi, 15 ale w całym postępowaniu stańcie się wy również świętymi na wzór Świętego, który was powołał,
16 gdyż jest napisane: Świętymi bądźcie, bo Ja jestem święty.
17 Jeżeli bowiem Ojcem nazywacie Tego, który bez względu na osoby sądzi według uczynków każdego,
    to w bojaźni spędzajcie czas swojego pobytu na obczyźnie ( Obczyzną jest pobyt na ziemi w porównaniu z niebem ) .
18 Wiecie bowiem, że z waszego, odziedziczonego po przodkach, złego postępowania zostali wykupieni
    nie czymś przemijającym, srebrem lub złotem, 19 ale drogocenną krwią Chrystusa, jako baranka
    niepokalanego i bez zmazy.
20 On był wprawdzie przewidziany przed stworzeniem świata, dopiero jednak w ostatnich czasach się objawił
    ze względu na was.
21 Wyście przez Niego uwierzyli w Boga, który wzbudził Go z martwych i udzielił Mu chwały, tak że wiara
    wasza i nadzieja są skierowane ku Bogu.
22 Skoro już dusze swoje uświęciliście, będąc posłuszni prawdzie celem zdobycia nieobłudnej miłości bratniej,
     jedni drugich gorąco czystym sercem umiłujcie.
23 Jesteście bowiem ponownie do życia powołani nie z ginącego nasienia, ale z niezniszczalnego, dzięki
     słowu Boga, które jest żywe i trwa.
24  Każde bowiem ciało jak trawa, a cała jego chwała jak kwiat trawy: trawa uschła, a kwiat jej opadł,
25 słowo zaś Pana trwa na wieki.
    Właśnie to słowo ogłoszono wam jako Dobrą Nowinę.  

 

2 maja
ŚWIĘTO FLAGI

Dzień Flagi RP wprowadzony został na mocy ustawy z 20 lutego 2004 roku.
Jest obchodzony pomiędzy świętami państwowymi: 1 maja i 3 maja.
Tego dnia wyrażamy nasz szacunek do barw narodowych.  




"Barwy ojczyste"
Czesław Janczarski

Powiewa flaga,
gdy wiatr się zerwie.
A na tej fladze
biel jest i czerwień.
Czerwień to miłość,
biel - serce czyste.
Piękne są nasze
barwy ojczyste.


1 maja
 
Papież Franciszek tłumaczy konieczność zmiany
w tekście modlitwy "Ojcze nasz"

Podczas audiencji z okazji Międzynarodowego Dnia Pracy papież Franciszek kontynuował cykl katechez poświęconych modlitwie "Ojcze nasz".
Zastanawiał się przede wszystkim nad przedostatnim wezwaniem:
„Nie wódź nas na pokuszenie” i tłumaczył, dlaczego takie tłumaczenie sensu oryginalnej greckiej modlitwy nie jest trafne.
 

Już wcześniej papież Franciszek zaproponował, aby sformułowanie
„nie wódź nas na pokuszenie” zastępować słowami „nie opuszczaj nas w pokusie”.

Zmiany zostały już zatwierdzone przez Włoską Konferencję Biskupią (listopad 2018) i wprowadzone do nowego wydania Mszału Rzymskiego, które musi zostać zatwierdzone przez Stolicę Apostolską. Na wprowadzenie zmian zdecydowały się już niektóre konferencje episkopatu m.in. w Belgii oraz we Francji.To Szatan prowadzi na pokuszenie – tłumaczył papież Franciszek.


Drodzy bracia i siostry, dzień dobry!
Kontynuujemy katechezę na temat „Ojcze nasz”, docierając obecnie do przedostatniego wezwania: „nie dopuść, abyśmy ulegli pokusie” (Mt 6, 13).
„Ojcze nasz” zaczyna się w sposób pogodny: sprawia, że pragniemy, aby pośród nas mógł się wypełnić wspaniały plan Boga.
Z kolei przygląda się życiu i pyta nas, czego potrzebujemy każdego dnia: „chleba powszedniego”.
Następnie modlitwa kieruje się ku naszym, często skażonym egoizmem relacjom międzyludzkim: prosimy o przebaczenie i zobowiązujemy się, aby wybaczać innym. Ale to właśnie w tym przedostatnim wezwaniu nasz dialog z Ojcem Niebieskim wchodzi, by tak rzec, w sedno dramatu, to znaczy na teren starcia między naszą wolnością a pułapkami złego ducha.
Jak wiadomo, oryginalne greckie wyrażenie zawarte w Ewangelii trudno przełożyć dokładnie, a wszystkie współczesne tłumaczenia są trochę kulawe.
Co do jednego aspektu możemy być jednak zgodni:
niezależnie od tego, jak rozumiemy tekst, należy wykluczyć, aby to Bóg był protagonistą pokus, stających na drodze człowieka. Tak jakby Bóg czaił się, by zastawić swoim dzieciom pułapki i sidła. Tego rodzaju interpretacja jest przede wszystkim sprzeczna z samym tekstem i jest daleka od obrazu Boga, jaki objawił nam Jezus.
Chrześcijanie nie mają do czynienia z Bogiem zazdrosnym, konkurującym z człowiekiem lub zabawiającym się, poddając go próbie.
W Liście św. Jakuba Apostoła czytamy: „Kto doznaje pokusy, niech nie mówi, że Bóg go kusi. Bóg bowiem ani nie podlega pokusie ku złemu, ani też nikogo nie kusi” (1,13). Wręcz przeciwnie: Ojciec nie jest sprawcą zła, żadnemu synowi, który prosi o rybę, nie podaje węża (por. Łk 11,11), a gdy zło pojawia się w życiu człowieka, walczy u jego boku, aby mógł być od niego uwolniony. W tym sensie odmawiany modlitwę „Ojcze nasz”.

Te dwa wydarzenia – próba i pokusa – były w tajemniczy sposób obecne w życiu samego Jezusa. W tym doświadczeniu Syn Boży stał się całkowicie naszym bratem, w sposób graniczący ze skandalem. I to właśnie te fragmenty Ewangelii ukazują nam, że najtrudniejsze wezwania „Ojcze nasz”, zamykające tekst, zostały już wysłuchane: Bóg nie zostawił nas samymi, ale w Jezusie objawia się jako „Bóg-z-nami”, aż po najbardziej skrajne następstwa.

Jeśli jesteśmy kuszeni, by czynić zło, zaprzeczając braterstwu z innymi ludźmi i pragnąc władzy absolutnej nad wszystkim i nad wszystkimi, to Jezus już zwalczył dla nas tę pokusę: świadczą o tym pierwsze karty Ewangelii. Natychmiast po otrzymaniu chrztu od Jana, pośród tłumu grzeszników, Jezus odszedł na pustynię i był kuszony przez szatana. Ale Jezus odrzucił każdą pokusę i wyszedł zwycięsko. Ewangelia Mateusza ma interesującą uwagę, która wieńczy pojedynek Jezusa z nieprzyjacielem: „Wtedy opuścił Go diabeł, a oto aniołowie przystąpili i usługiwali Mu” (4,11).
Ale nawet w czasie najwyższej próby Bóg nie pozostawia nas samymi. Kiedy Jezus odszedł, by się modlić w Getsemani, Jego serce zostało opanowane przez niewypowiedzianą trwogę, doświadczał samotności i opuszczenia. Próba była tak przenikliwa, że stało się coś nieoczekiwanego. Jezus nigdy nie błagał o miłość dla siebie, ale tej nocy odczuwał smutek swojej duszy aż do śmierci, a następnie prosił o bliskość swoich przyjaciół: „Zostańcie tu i czuwajcie ze Mną!” (Mt 26, 38). Jak wiemy, uczniowie, ociężali sennością spowodowaną lękiem, zasnęli. W czasie agonii Bóg prosi człowieka, aby go nie opuszczał, a człowiek przeciwnie – śpi. Natomiast kiedy człowiek przeżywa swą próbę – Bóg czuwa. Ta noc cierpienia i zmagania jest ostatnią pieczęcią Wcielenia: Bóg zstępuje, aby znaleźć nas w naszych otchłaniach i udrękach, których pełne są nasze dzieje.
Naszą pociechą w godzinie próby jest świadomość, że ta dolina, od chwili, kiedy przebył ją Jezus, nie jest już pustkowiem, ale jest pobłogosławiona obecnością Syna Bożego. On nas nigdy nie opuści! Oddal zatem od nas, Boże, czas próby i pokusy. Ale kiedy nadejdzie dla nas ten czas, ukaż nam, że nie jesteśmy sami, że Chrystus już wziął na siebie ciężar tego krzyża i wzywa nas, abyśmy nieśli go wraz z Nim, zawierzając siebie ufnie miłości Ojca.
Tłumaczenie: Radio Watykańskie


 
21 kwietnia


Zmartwychwstał Pan!

W tych dniach po raz kolejny wspominamy zbawczą Mękę, Śmierć
i Zmartwychwstanie Chrystusa.
Prawda o tym, że "śmierć zwarła się z życiem i w boju, o dziwy, choć poległ Wódz życia, króluje dziś żywy",napełnia nasze serca radością  i nadzieją, że także i my będziemy mieli udział w chwale Chrystusa.
Życzę, by wspominanie pamiątki Męki i Śmierci Jezusa Chrystusa
doprowadziło nas do radości poranka wielkanocnego
i spotkania ze Zmartwychwstałym Panem.
Niech Ten, który zwyciężył śmierć, błogosławi i umacnia nasze serca do codziennej walki ze złem i otwiera nasze oczy na doświadczenie swojej obecności wśród nas.
  Duszpasterz Jan


01 kwietnia
LIST SPOŁECZNY
EPISKOPATU POLSKI
O ŁAD SPOŁECZNY DLA WSPÓLNEGO DOBRA

zakończenie Listu:
Mądrościowy wymiar polityki
Prawdziwą miarą aktywności politycznej jest mądrość. Ten wymiar polityki odwołuje się do przykładu wyboru dokonanego przez króla Salomona, gdy „w Gibeonie Pan ukazał [mu] się […] w nocy, we śnie”. Na słowa Boga: „Proś o to, co mam ci dać” władca nie poprosił o długie życie ani o bogactwa czy zgubę nieprzyjaciół, lecz o serce rozumne do wprowadzania sprawiedliwości, do sądzenia ludu i do rozróżniania dobra od zła. Bóg pochwalił Salomona za ten wybór, obdarzył go mądrością i innymi dobrami (por. 1 Krl 3,4-15). Poprzez tę historię Biblia ukazuje istotę sprawowania władzy. Aktywność polityczna ma być mądrym zaangażowaniem na rzecz sprawiedliwości i tworzeniem warunków pokojowego współżycia obywateli. Imię „Salomon” znaczy bowiem „Człowiek Pokoju”. „Oczywiście polityk będzie szukał sukcesu, bez którego nie byłoby możliwe skuteczne działanie polityczne. Sukces powinien jednak być podporządkowany kryterium sprawiedliwości, woli przestrzegania prawa i znajomości prawa”. Ponieważ „sukces może również omamić, otwierając drogę do zafałszowania prawa, do niszczenia sprawiedliwości”[7].
W naszym polskim kontekście mądrościowego wymiaru nadają polityce zasady, które papież Franciszek przedstawia jako „w istotny sposób kierujące rozwojem współżycia społecznego i budowaniem ludu, w którym różnice tworzą harmonijną całość w obrębie wspólnego projektu” (EG, nr 221).
Pierwsza z nich: „czas jest ważniejszy niż przestrzeń” – nakazuje pracować w długiej perspektywie, bez obsesji uzyskiwania natychmiastowych rezultatów. Chodzi o dalekowzroczność, przewidywanie dalekosiężnych skutków i inicjowanie procesów długofalowych, podejmowanych z myślą o pomyślności przyszłych pokoleń. Druga zasada to: „jedność jest ważniejsza niż konflikt”. Rozdźwięk między deklaracjami na temat wspólnoty i jedności a praktykowanymi podziałami czy nawet wrogością przeżywaną w codziennym życiu uświadamia potrzebę tego, co mądrość Kościoła wyraża w zdaniu: „Silniejsze jest bowiem to, co wiernych łączy, niż to, co dzieli: niech w rzeczach koniecznych będzie jedność, w wątpliwych wolność, a we wszystkich miłość” (KDK, nr 92). Trzecia zasada przypomina, że „rzeczywistość jest ważniejsza od idei”. Między rzeczywistością a ideą zawsze dochodzi do napięć. Polityka jest jednak sztuką takiej realizacji idei przewodnich, aby nie przekształciły się w oderwane od rzeczywistości ideologie, które prowadzą do społecznych konfliktów. Współcześnie np. jedna z hałaśliwych ideologii również obecna w naszym społeczeństwie podważa binarny podział płci i niezastąpioną rolę rodziny naturalnej próbując w publicznej debacie, prawie i programach edukacyjnych zastąpić człowieka rzeczywistego jego zideologizowanym obrazem. Wreszcie czwarta zasada: „całość jest czymś więcej niż część i czymś więcej niż ich prosta suma” (EG, nr 235) jest szczególnie aktualna i ważna w zglobalizowanym, unifikującym się świecie. Chodzi o to, aby jako naród nie żyć w „abstrakcyjnym uniwersalizmie globalizacji”, a zarazem „aby nie ulec pokusie wąskiego, lokalnego spojrzenia” (EG, nr 234).
Te powiązane ze sobą zasady stanowią organiczną całość i wymagają uwzględnienia w procesie podejmowania politycznych decyzji. O taki mądrościowy etos życia publicznego apelujemy. O taki etos życia publicznego się modlimy i wszystkich zatroskanych o dobro ojczyzny do modlitwy i działania zapraszamy.
Wezwanie do modlitwy i zaangażowania
Głoś naukę, nastawaj w porę, nie w porę, [w razie potrzeby] wykaż błąd, poucz, podnieś na duchu z całą cierpliwością, ilekroć nauczasz” (2 Tm 4,2) – poleca św. Paweł.  Sobór Watykański II przypomina zaś: „Daremny [jest] wysiłek w kierunku budowy pokoju, dopóki wrogość, uczucia pogardy i nieufności, <rasowe> nienawiści oraz zawzięte ideologie dzielą ludzi i wzajemnie przeciwstawiają” (KDK, nr 82).
Autentyczne życie społeczno-polityczne, które opiera się na prawdzie, na szczerym nawróceniu i dialogu między stronami, odnawia się z przekonania, że każda osoba ludzka, każde pokolenie, nosi w sobie daną przez Boga obietnicę, która może wyzwolić nowe energie relacyjne, intelektualne, kulturowe i duchowe. Dzisiaj nasze społeczeństwo potrzebuje „budowniczych ładu pokoju”, którzy mogliby być autentycznymi posłańcami i świadkami Boga Ojca, który pragnie dobra i szczęścia rodziny ludzkiej.
Aby religijna i społeczna posługa Kościoła była możliwa nie może być on ani wykluczany z życia publicznego, ani politycznie instrumentalizowany. Przemilczanie tych aspektów Chrystusowej nauki, które budzą u niektórych krytykę czy sprzeciw podważałoby wiarygodność apostolskiej misji Kościoła. Równie szkodliwe byłoby wykorzystywanie Kościoła, bądź wyrwanych z kontekstu fragmentów jego nauczania, do celów bieżących partyjnych rozgrywek. Dlatego też prosimy o podmiotowe i integralne traktowanie nauki i misji Kościoła, zachęcamy do ponownego przemyślenia treści zawartych w jego dokumentach społecznych, a osoby duchowne wzywamy do świadectwa nauczaniu społecznemu Kościoła.
Do wszystkich ludzi dobrej woli zwracamy się o podjęcie wysiłku na rzecz narodowej zgody i podjęcia dialogu w prawdzie. Do wiernych zwracamy się zaś z prośbą o serdeczną modlitwę w intencji ojczyzny. Modlitwą otoczmy polityków oraz wszystkich odpowiedzialnych za kształt życia publicznego w naszym kraju. Prośmy Boga o zaangażowanie jak najliczniejszego grona Polaków w budowanie dobra wspólnego w jedności i chrześcijańskim stylu działania. Prośmy Boga, abyśmy życie społeczne opierali na prawdzie, budowali według nakazów sprawiedliwości, ożywiali i dopełniali miłością i urzeczywistniali w klimacie wolności (zob. PT, nr 167) odpowiadającej godności obywateli, osób rozumnych i wolnych, sumiennie i odpowiedzialnie wypełniających prawo i obowiązek budowania ładu społecznego dla dobra wspólnego naszej ojczyzny.
Polityka pokoju, dobrze znająca ludzkie słabości i przyznająca się do nich, może zawsze czerpać z ducha hymnu Magnificat, który Maryja, Matka Chrystusa Zbawiciela i Królowa Pokoju śpiewa w imieniu wszystkich ludzi: <Jego miłosierdzie z pokolenia na pokolenie nad tymi, którzy się Go boją. Okazał moc swego ramienia, rozproszył pyszniących się zamysłami serc swoich. Strącił władców z tronu, a wywyższył pokornych […] pomny na swe miłosierdzie, jak obiecał naszym ojcom, Abrahamowi i jego potomstwu na wieki>” (Łk 1, 50-55) [8].
Maryi, Jasnogórskiej Królowej Polskiego Narodu, powierzamy naszą ojczyznę.

List przyjęty na 382. Zebraniu Plenarnym Konferencji Episkopatu Polski
Warszawa, 14 marca 2019



31 marca
LIST SPOŁECZNY
EPISKOPATU POLSKI
O ŁAD SPOŁECZNY DLA WSPÓLNEGO DOBRA
ciąg dalszy:

Fundamenty ładu społecznego
Ład społeczny i polityczny w etycznej tradycji chrześcijańskiej Europy jest ufundowany na cnotach kardynalnych:
Nie lekkomyślna porywczość, lecz roztropność (prudentia, phronesis) – praktyczna mądrość, wiedza o właściwych celach postępowania oraz środkach do nich prowadzących – jest podstawową cnotą polityczną. Jej składnikiem jest przezorność (providentia), czyli zdolność przewidywania skutków wynikających z obranego sposobu osiągania jakiegoś, nawet słusznego w ogólności, celu. Nie mieszczą się w tych kategoriach ataki ad personam lub podsycanie z premedytacją płomienie emocjonalnych sporów. Roztropność przypomina, że każde wypowiedziane słowo i każdy upubliczniony obraz, zwłaszcza jeśli są kłamliwe i krzywdzące, zaczynają żyć niejako własnym życiem, wywołując czasem skutki nieprzewidywane i niekontrolowane. Roztropność pozwala też na krytyczne przyjmowanie informacji niesprawdzonych, niewiarygodnych, niepodpisanych czy napisanych niegodziwym językiem oraz powstrzymuje przed ich upowszechnianiem.
Sprawiedliwość domaga się zachowania umów (pacta servanda sunt), zarówno tych nieformalnych, jak obietnice wyborcze, jak i tych formalnych – także w relacjach pomiędzy państwem a obywatelami. Obowiązuje w odniesieniu do każdego, a w tym zawiera się wymaganie, by polityk działał dla dobra wszystkich obywateli, nie tylko własnych wyborców. Cnota sprawiedliwości wymaga oddawania każdemu tego, co się mu należy, także politycznym rywalom, a tym samym – pośrednio – głosującym na nich wyborcom. Krzywdzące, a niekiedy jawnie fałszywe oceny, brak szacunku dla godności politycznych konkurentów, ignorowanie ich zasług czy przypisywanie im wyłącznie złych intencji są jej zaprzeczeniem. Sprawiedliwość pozbawiona miłości bliźniego, także wtedy, gdy jest on politycznym oponentem, zmienia się w karykaturę samej siebie (summa ius summa iniuria).
Cnota umiarkowania oznacza m.in. zdolność kontrolowania namiętności. Chodzi np. o gotowość do roztropnego samoograniczania się w politycznych ambicjach i oczekiwaniach, umiar w korzystaniu z władzy, zwłaszcza na fali sukcesu, skuteczne odpieranie pokus przesadnego pomnażania władzy, zaniechanie prowokowania przeciwników, wyrzeczenie się odwetu. Umiar wymagany jest także po stronie politycznej opozycji, zwłaszcza gdy chodzi o sięganie po narzędzia mające przybliżyć perspektywę odzyskania władzy bez liczenia się ze stratami, jakie ich użycie może przynieść państwu i społeczeństwu. Cel, jakim jest zdobycie władzy, nie uświęca środków używanych do jej zdobycia. W warunkach podziału politycznego cnota umiarkowania wzywa do wyważonego osądu, do powściągliwości w języku, do unikania skrajnie stronniczych opinii, które zamykają drogę do rzeczowego dialogu, wreszcie do oddzielania krytyki konkretnych zachowań od pochopnej dyskredytacji poszczególnych osób. Ważną formą politycznego umiaru jest wreszcie stosunek do prawno-politycznych instytucji państwa. Można wprawdzie korzystać z należnych uprawnień nawet za cenę konfliktu, lecz brak umiarkowania w korzystaniu z prawnych i instytucjonalnych możliwości może prowadzić do negacji dobra wspólnego. „Wszystko mi wolno, ale nie wszystko przynosi korzyść. Wszystko mi wolno, ale ja niczemu nie oddam się w niewolę” – pisał św. Paweł Apostoł (1 Kor 6,12).
Męstwo zakłada, że dobro wymaga wysiłku, dobro kosztuje. Polega na jego odważnym realizowaniu, na zmaganiu się o sprawiedliwe relacje, wbrew trudnościom i przeciwnościom. Jest cnotą, która w polityce domaga się trzeźwego spojrzenia na właściwy porządek rzeczy oraz uzdalnia do obrony słusznej sprawy. Dzięki męstwu człowiek – w imię wyższych dóbr i wartości – gotowy jest ponieść ofiarę. Nie oznacza ani ślepego zaangażowania się, ani bezmyślnego narażenia siebie i ojczyzny czy politycznego awanturnictwa. Męstwo polityka przejawia się w postaci odwagi cywilnej, zdolności do odpowiedzialnego zarządzania konfliktami i umiejętności realizowania celów społecznych: życia w prawdzie, pokoju, wolności, sprawiedliwości, w nieustannym dążeniu do pomnażania globalnego znaczenia ojczyzny. Męstwo nakazuje odważnie głosić i bronić zasad oraz wartości moralnych „twarzą w twarz”, bez chowania się za zasłoną anonimowości oraz odważnie podejmować pełną odpowiedzialność za własne słowa i uczynki. Męstwo wymaga także cierpliwości, uczciwości, wytrwałości, umiejętności przyznania się do błędów i znoszenia krytyki oraz gotowości do niezłomnego realizowania pomyślności Rzeczypospolitej (salus Rei Publicae suprema lex).
Ład instytucjonalny państwa
Kościół docenia demokrację jako system, który zapewnia udział obywateli w decyzjach politycznych i rządzonym gwarantuje możliwość wyboru oraz kontrolowania własnych rządów, a także — kiedy należy to uczynić — zastępowania ich w sposób pokojowy innymi” (CA, nr 46). Taka „autentyczna demokracja możliwa jest tylko w państwie prawnym i w oparciu o poprawną koncepcję osoby ludzkiej” (tamże). Konkretne rozwiązania systemu politycznego powinny zatem uwzględniać zarówno integralną, chrześcijańską antropologię, jak i ład konstytucyjny państwa, jego kulturę polityczną i prawną, tradycję oraz aktualną sytuację społeczną, wewnętrzną i międzynarodową.
Św. Jan Paweł II naucza, że „zdrowa teoria państwa” zakłada „organizację społeczeństwa opartą na trzech władzach – prawodawczej, wykonawczej i sądowniczej […]. Ten porządek odzwierciedla realistyczną wizję społecznej natury człowieka, która wymaga odpowiedniego prawodawstwa dla ochrony wolności wszystkich. Dlatego jest wskazane, by każda władza była równoważona przez inne władze i inne zakresy kompetencji, które by ją utrzymywały we właściwych granicach. Na tym właśnie polega zasada «państwa praworządnego», w którym najwyższą władzę ma prawo, a nie samowola ludzi” (CA, nr 44). Zatem każda z trzech władz powinna wypełniać swoje zadania zgodnie ze swymi kompetencjami.
Władza ustawodawcza powinna stosować się do porządku moralnego i norm konstytucji. Władza wykonawcza powinna dobrze znać prawa oraz z mądrością je stosować po dokładnym zbadaniu wszystkich okoliczności. Władza sądownicza powinna zaś kierować się prawością, bez ulegania naciskom żadnej ze stron, zapewniając respektowanie praw obywateli i ciał pośrednich oraz ochronę prawną w wypełnianiu ich obowiązków (zob. PT, nr 69). Władze ustawodawcza i wykonawcza poddane są weryfikacji i ocenie przez wyborców. Władza sądownicza powinna zaś działać według norm etycznych oraz ram uchwalonych przez władzę ustawodawczą. Jak naucza św. Jan Paweł II: „Konstytucje państw współczesnych definiując relacje jakie istnieją między władzą ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą, gwarantują tej ostatniej konieczną niezależność w ramach prawa. Ale ta niezależność jest wartością, której ma odpowiadać żywe poczucie prawości w sferze poszukiwania prawdy, pogodny obiektywizm sądzenia. Niezależność sądów nigdy nie powinna być praktykowana bez respektowania wartości zakorzenionych w naturze osoby ludzkiej, której niezbywalna godność i transcendentne powołanie powinny być zawsze respektowane” [6].

Jutro zakończenie Listu

 30 marca
LIST SPOŁECZNY
EPISKOPATU POLSKI
O ŁAD SPOŁECZNY DLA WSPÓLNEGO DOBRA
ciąg dalszy:

Istota polityki
Ważnym zadaniem jest także przywrócenie polityce jej właściwego, pierwotnego znaczenia. W najszerszym znaczeniu jest ona sztuką takiego urządzenia rzeczywistości społecznej, aby każdy człowiek mógł jak najpełniej i jak najszybciej rozwijać się ku dobru, w szacunku dla godności, praw i obowiązków innych ludzi. Jej ważnym elementem jest zasada subsydiarności (pomocniczości), która pomaga we wprowadzeniu właściwego ładu i harmonii pomiędzy poszczególnymi podmiotami funkcjonującymi w społeczeństwie i państwie – poczynając od tych najmniejszych, aż do tych największych – we właściwym korzystaniu z przysługującej im autonomii i wolności. Każdy człowiek jako istota rozumna i wolna, a w związku z tym wezwana do dokonywania wyborów odpowiedzialnych i godziwych moralnie, ma prawo i obowiązek uczestniczyć w życiu publicznym.
Nauka społeczna Kościoła nazywa politykę jedną z najwyższych form miłości bliźniego. Papież Pius XI, w przemówieniu do katolickich środowisk uniwersyteckich, użył określenia „miłość polityczna” i stwierdził, że polityka jest najszerszą przestrzenią miłości ustępującą tylko rzeczywistości religijnej [5]. Paweł VI nauczał, że „polityka jest wymagającym sposobem – chociaż nie jedynym – zaangażowania chrześcijańskiego w służbie innym” (QA, nr 46). Benedykt XVI potwierdza, że: „obok dobra jednostek istnieje dobro związane z życiem społecznym osób: dobro wspólne. Jest to dobro «nas wszystkich», czyli poszczególnych osób, rodzin oraz grup pośrednich tworzących wspólnotę społeczną. […] Tym bardziej skutecznie kochamy bliźniego, im bardziej angażujemy się na rzecz dobra wspólnego, odpowiadającego również jego rzeczywistym potrzebom. […] Taka jest droga instytucjonalna – możemy także powiedzieć polityczna – miłości, nie mniej ważna i wyrazista niż miłość urzeczywistniająca się w bezpośrednim kontakcie z bliźnim, bez instytucjonalnych mediacji” (CV, nr 7).
Niech w sercach i sumieniach rodaków zadomowią się słowa św. Jana Pawła II: „W odniesieniu do dziedziny polityki należy podkreślić, że uczciwość w kontaktach między rządzącymi a rządzonymi, jawność w administracji publicznej, bezstronność w rozstrzyganiu spraw publicznych, poszanowanie praw przeciwników politycznych, ochrona praw ludzi oskarżonych w procesach i sądach doraźnych, sprawiedliwe i uczciwe wykorzystanie pieniędzy publicznych, odrzucenie niegodziwych metod zdobywania, utrzymywania i poszerzania władzy za wszelką cenę – to zasady, które znajdują swe najgłębsze źródło, a jednocześnie uzasadnienie wartości osoby, w transcendentnej wartości osoby i w obiektywnych nakazach moralnych, dotyczących funkcjonowania państw” (VS, nr 101).
Taką koncepcję polityki i taki jej styl powinni przyjąć w swej działalności politycznej ludzie wierzący – katolicy, ale także wszyscy ludzie dobrej woli pragnący przez swe zaangażowanie polityczne budować dobro wspólne ojczyzny. Wraz z ojcami II Soboru Watykańskiego apelujemy: „Ci, którzy pragną wykonywać zawód polityka i posiadają odpowiednie uzdolnienia, niech przygotowują się do uprawiania tej sztuki zarazem trudnej i bardzo szlachetnej i starają się ją wykonywać, nie pamiętając o dobru własnym i korzyściach materialnych. Moralnie nienaganni i mądrzy zarazem niech występują przeciwko niesprawiedliwości, uciskowi, przemocy i nietolerancji, czy to jednego człowieka, czy partii politycznych; z uczciwością, sprawiedliwością, a także miłością i polityczną odwagą niech poświęcają się dobru wspólnemu” (KDK, nr 75).
Doceniając trudną służbę polityków i ich zasługi dla wolnej i niepodległej ojczyzny, chcemy zachęcić ich do odważniejszej refleksji nad odnajdywaniem właściwej równowagi między polityczną skutecznością i forsowaniem racji własnego środowiska a odpowiedzialnością za dobro wspólne i realizację zasady subsydiarności.
Fundamenty ładu społecznego
Ład społeczny i polityczny w etycznej tradycji chrześcijańskiej Europy jest ufundowany na cnotach kardynalnych:
Nie lekkomyślna porywczość, lecz roztropność (prudentia, phronesis) – praktyczna mądrość, wiedza o właściwych celach postępowania oraz środkach do nich prowadzących – jest podstawową cnotą polityczną. Jej składnikiem jest przezorność (providentia), czyli zdolność przewidywania skutków wynikających z obranego sposobu osiągania jakiegoś, nawet słusznego w ogólności, celu. Nie mieszczą się w tych kategoriach ataki ad personam lub podsycanie z premedytacją płomienie emocjonalnych sporów. Roztropność przypomina, że każde wypowiedziane słowo i każdy upubliczniony obraz, zwłaszcza jeśli są kłamliwe i krzywdzące, zaczynają żyć niejako własnym życiem, wywołując czasem skutki nieprzewidywane i niekontrolowane. Roztropność pozwala też na krytyczne przyjmowanie informacji niesprawdzonych, niewiarygodnych, niepodpisanych czy napisanych niegodziwym językiem oraz powstrzymuje przed ich upowszechnianiem.
Sprawiedliwość domaga się zachowania umów (pacta servanda sunt), zarówno tych nieformalnych, jak obietnice wyborcze, jak i tych formalnych – także w relacjach pomiędzy państwem a obywatelami. Obowiązuje w odniesieniu do każdego, a w tym zawiera się wymaganie, by polityk działał dla dobra wszystkich obywateli, nie tylko własnych wyborców. Cnota sprawiedliwości wymaga oddawania każdemu tego, co się mu należy, także politycznym rywalom, a tym samym – pośrednio – głosującym na nich wyborcom. Krzywdzące, a niekiedy jawnie fałszywe oceny, brak szacunku dla godności politycznych konkurentów, ignorowanie ich zasług czy przypisywanie im wyłącznie złych intencji są jej zaprzeczeniem. Sprawiedliwość pozbawiona miłości bliźniego, także wtedy, gdy jest on politycznym oponentem, zmienia się w karykaturę samej siebie (summa ius summa iniuria).
Cnota umiarkowania oznacza m.in. zdolność kontrolowania namiętności. Chodzi np. o gotowość do roztropnego samoograniczania się w politycznych ambicjach i oczekiwaniach, umiar w korzystaniu z władzy, zwłaszcza na fali sukcesu, skuteczne odpieranie pokus przesadnego pomnażania władzy, zaniechanie prowokowania przeciwników, wyrzeczenie się odwetu. Umiar wymagany jest także po stronie politycznej opozycji, zwłaszcza gdy chodzi o sięganie po narzędzia mające przybliżyć perspektywę odzyskania władzy bez liczenia się ze stratami, jakie ich użycie może przynieść państwu i społeczeństwu. Cel, jakim jest zdobycie władzy, nie uświęca środków używanych do jej zdobycia. W warunkach podziału politycznego cnota umiarkowania wzywa do wyważonego osądu, do powściągliwości w języku, do unikania skrajnie stronniczych opinii, które zamykają drogę do rzeczowego dialogu, wreszcie do oddzielania krytyki konkretnych zachowań od pochopnej dyskredytacji poszczególnych osób. Ważną formą politycznego umiaru jest wreszcie stosunek do prawno-politycznych instytucji państwa. Można wprawdzie korzystać z należnych uprawnień nawet za cenę konfliktu, lecz brak umiarkowania w korzystaniu z prawnych i instytucjonalnych możliwości może prowadzić do negacji dobra wspólnego. „Wszystko mi wolno, ale nie wszystko przynosi korzyść. Wszystko mi wolno, ale ja niczemu nie oddam się w niewolę” – pisał św. Paweł Apostoł (1 Kor 6,12).
Męstwo zakłada, że dobro wymaga wysiłku, dobro kosztuje. Polega na jego odważnym realizowaniu, na zmaganiu się o sprawiedliwe relacje, wbrew trudnościom i przeciwnościom. Jest
cnotą, która w polityce domaga się trzeźwego spojrzenia na właściwy porządek rzeczy oraz uzdalnia do obrony słusznej sprawy. Dzięki męstwu człowiek – w imię wyższych dóbr i wartości – gotowy jest ponieść ofiarę. Nie oznacza ani ślepego zaangażowania się, ani bezmyślnego narażenia siebie i ojczyzny czy politycznego awanturnictwa. Męstwo polityka przejawia się w postaci odwagi cywilnej, zdolności do odpowiedzialnego zarządzania konfliktami i umiejętności realizowania celów społecznych: życia w prawdzie, pokoju, wolności, sprawiedliwości, w nieustannym dążeniu do pomnażania globalnego znaczenia ojczyzny. Męstwo nakazuje odważnie głosić i bronić zasad oraz wartości moralnych „twarzą w twarz”, bez chowania się za zasłoną anonimowości oraz odważnie podejmować pełną odpowiedzialność za własne słowa i uczynki. Męstwo wymaga także cierpliwości, uczciwości, wytrwałości, umiejętności przyznania się do błędów i znoszenia krytyki oraz gotowości do niezłomnego realizowania pomyślności Rzeczypospolitej (salus Rei Publicae suprema lex).
Jutro dalszy ciąg dalszy Listu


 
29 marca
LIST SPOŁECZNY
EPISKOPATU POLSKI
O ŁAD SPOŁECZNY DLA WSPÓLNEGO DOBRA
ciąg dalszy:

 
Potrzeba nawrócenia i dialogu
Solidarność nie może istnieć bez prawdy. Także tej historycznej, apelującej o wzajemne wybaczenie i nawrócenie. Potrzebujemy dzisiaj nawrócenia i dialogu. Szczera gotowość do otwartej, uczciwej rozmowy jest wyrazem umiłowania prawdy, dobra i wolności, a także szacunku dla godności i podmiotowości wszystkich obywateli, bez względu na ich przekonania czy sympatie polityczne. Nawołując wszystkich uczestników polskiego życia publicznego do nawrócenia i dialogu, jednocześnie zachęcamy do odważnego otwierania się na prawdę, do której każdy uczciwy dialog przybliża i prowadzi.
Chodzi zwłaszcza o prawdę o niezbywalnej godności i prawie do życia każdego człowieka od poczęcia do naturalnej śmierci. Ale także o prawdę o społecznych i ekonomicznych wyzwaniach, którym skutecznie sprostać możemy tylko wspólnie w postawie solidarności. Prawdę o tym, że żadna partia polityczna niezależnie od swego społecznego poparcia, nie ma monopolu ani na rozwiązania, które skutecznie mogłyby odpowiedzieć na wszystkie potrzeby społeczeństwa, ani cudownej recepty na jego niedomagania. Prawdę o tym, że władzę publiczną uprawomocnia nie tylko demokratyczny wybór, lecz także jej zaangażowanie na rzecz wspólnego dobra. Prawdę o wielkości naszego narodu, która nie zamyka jednak nigdy drogi do narodowego rachunku sumienia czy szukania pojednania z innymi narodami. Prawdę o tym, że prawdziwą miarą odpowiedzialności politycznej jest troska o naszą wspólną przyszłość, a nie koncentrowanie się na bieżących sondażach popularności czy zamykanie się w sporach o trudną przeszłość. Wreszcie prawdę o tym, że miarą wielkości każdego państwa jest sposób, w jaki potrafi wspierać integralny rozwój obywateli: duchowy, intelektualny, kulturalny i gospodarczy, a zwłaszcza to, w jaki sposób potrafi towarzyszyć rodzinie – jako instytucji i fundamencie wspólnoty – oraz wszystkim ludziom najsłabszym, bezradnym i bezbronnym.
Refleksja nad językiem
Aby taki dialog był możliwy, kluczowa jest refleksja nad językiem, którym posługujemy się w życiu publicznym. Wszelki dialog kończy się wówczas, gdy język publicznych debat służy budowaniu jednostronnego i nieprawdziwego obrazu życia społecznego czy też stygmatyzowaniu politycznych oponentów.
Dlatego wzywamy wszystkich uczestników życia publicznego, zwłaszcza polityków, dziennikarzy, publicystów i użytkowników mediów społecznościowych, ale także zabierających głos w gronie rodzinnym, sąsiedzkim i współpracowników, do głębokiej refleksji nad językiem używanym w rozmowach o sprawach publicznych. Jesteśmy bowiem przekonani, że jego barwność i wyrazistość można i należy pogodzić z szacunkiem zarówno dla oponentów, jak i dla odbiorców. Wyraża się on poprzez oddzielanie – wypowiadanej w dobrej wierze – krytyki zaniechań lub błędów, od takiego sposobu formułowania ocen poszczególnych osób czy środowisk, który może być krzywdzący, czy wręcz uwłaczający ich godności. Miarą szacunku jest także ograniczenie nadmiernych emocji i uproszczeń, które fałszują rzeczywistość i zamykają drogę zarówno do politycznego kompromisu, jak i do zrozumienia całej złożoności życia publicznego.
Odpowiedzialność za język debaty publicznej ponoszą zwłaszcza środki społecznego przekazu. Dociekliwość w dążeniu do prawdy, rzetelny i uczciwy opis złożonej rzeczywistości, pluralizm prezentowanych opinii, równy dystans do wszystkich opcji politycznych, rzeczowość unikająca zbędnych emocji, daleki od jednostronności oraz uproszczeń język – to istota medialnej posługi na rzecz dialogu i dobra wspólnego. Dziennikarstwo pokoju i pojednania to posługa, której celem nie jest szukanie sensacji, ale służenie ludziom, docieranie do prawdziwych przyczyn konfliktów i wskazywanie możliwych rozwiązań [3].
Wpływ na skalę i głębokość konfliktów oraz na kształt społecznego dialogu mają jednak wszyscy obywatele wolnej Rzeczpospolitej. Dzięki rewolucji informatycznej i rozwojowi mediów społecznościowych każdy może stać się animatorem dyskusji znacznie wykraczających poza zasięg jego najbliższych środowisk. Złudzenie, że Internet to anonimowa, wirtualna galaktyka, w której każdy każdemu i o każdym może powiedzieć wszystko bez żadnych konsekwencji, rodzi wiele pokus, zbyt często skłania do mistyfikacji i prowadzi do naruszania godności bliźniego i szargania jego dobrego imienia. Dlatego pilnie potrzebny jest „chrześcijański styl obecności w świecie cyfrowym”, który „przyjmuje formę komunikacji szczerej i otwartej, odpowiedzialnej i szanującej innych” [4], wolnej od hejtowania. Chrześcijaństwo jest orędziem wiary, nadziei i miłości. Język, którego jako chrześcijanie używamy – także w dziedzinie spraw społecznych i politycznych – powinien być tego orędzia jednoznacznym i czytelnym świadectwem.

Jutro dalszy ciąg dalszy Listu.


28 marca
LIST SPOŁECZNY
EPISKOPATU POLSKI
O ŁAD SPOŁECZNY DLA WSPÓLNEGO DOBRA
ciąg dalszy:

 
Spory społeczno-polityczne i konieczność ich przezwyciężenia
Żyjemy w zróżnicowanym społeczeństwie. Spory czy rywalizacje są w nim czymś naturalnym. „Kościół dobrze wie, że w historii nieuchronnie powstają konflikty interesów pomiędzy różnymi grupami społecznymi i że wobec nich chrześcijanin musi często zająć stanowisko zdecydowane i konsekwentne” (CA, nr 14). Godziwe zaangażowanie w konflikt polityczny czy społeczny może być formą walki o wolność, sprawiedliwość, słuszne prawa słabszych czy wyzyskiwanych.
Spór polityczny powinien być „zmaganiem się o coś”. W kontekście walki związków zawodowych o sprawiedliwość społeczną i o uprawnienia ludzi pracy św. Jan Paweł II pisał: „walka ta powinna być traktowana jako normalne staranie o właściwe dobro […] nie jest to natomiast walką przeciwko innym. Jeśli w sprawach spornych przybiera również i taki charakter, to dzieje się to z uwagi na dobro społecznej sprawiedliwości, a nie «dla walki» albo też dla wyeliminowania przeciwnika” (LE, nr 20). Jest to „walka szlachetna”, która nie ma nic wspólnego z walką klas społecznych czy stronnictw politycznych. Gorzej, jeśli „zmaganie się o coś” zostaje zdominowane przez „zmaganie się z kimś”. Wówczas polityka przestaje być roztropną troską o dobro wspólne. Staje się wyłącznie walką o władzę – mniej lub bardziej wyrafinowaną grą.
O ile na scenie politycznej traktowana jest ona – przynajmniej przez część aktorów – jako specyficzny polityczny spektakl, o tyle trafiając za pośrednictwem mediów do rodzinnych domów, miejsc pracy czy sąsiedzkich wspólnot, wywołuje autentyczny niepokój i często trwałe, bolesne podziały, a także zniechęcenie i zmęczenie polityką oraz wycofywanie się w sferę prywatną. Rodzi konflikty, które nie tylko utrudniają niezbędne działania na rzecz wspólnego dobra, ale mogą prowadzić do deprecjonowania podzielanych autorytetów, doświadczeń historycznych czy dorobku kulturowego – tworzących fundament narodowej wspólnoty.
Wyrażamy głębokie przekonanie, że – niezależnie od podziałów oraz napięć politycznych i społecznych – w Polsce jest możliwe i konieczne budowanie narodowej wspólnoty poprzez dialog i solidarność w prawdzie, we wzajemnym szacunku i z myślą o przyszłych pokoleniach. I tą nadzieją chcemy się dzielić.
 
Doświadczenie solidarności
Warunkiem złagodzenia bolesnych nieraz podziałów i odbudowy pojednanej wspólnoty narodowej jest odkrycie na nowo doświadczenia społecznej solidarności, tak mocno wpisanego w naszą współczesną historię. Kościół uczy, że solidarność społeczna – rozumiana zarówno jako zasada porządku społecznego, jak i cnota moralna – jest formą miłości bliźniego, sposobem wzmacniania więzi społecznych (por. CA, nr 10). „Zaangażowanie w tym kierunku – przypomina Kompendium Nauki Społecznej Kościoła – wyraża się przez niesłabnący pozytywny wkład w dobro wspólne i przez poszukiwanie punktów możliwego porozumienia także tam, gdzie przeważa logika podziału i rozbicia” (KNSK, nr 194).
Doświadczenie solidarności odegrało już raz we współczesnej historii Polski ogromną rolę. Wielki ogólnospołeczny ruch, który w roku 1980 solidarność uczynił swą zasadą i orężem, rozpoczął drogę naszej ojczyzny do wolności, przyczynił się do obalenia ustroju komunistycznego, przygotował grunt dla pokojowych rewolucji roku 1989, stając się dla całego świata przykładem i praktyczną lekcją zastosowania zasad chrześcijańskich. Protagonista i świadek tamtych wydarzeń, św. Jan Paweł II, pisał, że: „występując przeciw reżimom opartym na sile propagandy i terroru, solidarność ta stała się moralnym jądrem «siły bezsilnych»” [2].
W solidarności ciągle jest ta sama siła. Wzywa każdego z nas do „mocnej i trwałej woli angażowania się na rzecz dobra wspólnego, czyli dobra wszystkich i każdego, wszyscy bowiem jesteśmy odpowiedzialni za wszystkich” (SRS, nr 38).  Tylko w postawie solidarności możliwe jest budowanie pomyślności narodowej wspólnoty.

Jutro dalszy ciąg dalszy Listu.


 27 marca
LIST SPOŁECZNY
EPISKOPATU POLSKI
O ŁAD SPOŁECZNY DLA WSPÓLNEGO DOBRA

- Społeczna misja Kościoła
Spory społeczno-polityczne i konieczność ich przezwyciężenia
Doświadczenie solidarności
Potrzeba nawrócenia i dialogu
Refleksja nad językiem
Istota polityki
Fundamenty ładu społecznego
Ład instytucjonalny państwa
Mądrościowy wymiar polityki
Wezwanie do modlitwy i zaangażowania

W minionych dziesięciu latach Episkopat Polski trzykrotnie zabierał głos w sprawach społecznych w formie dokumentów opracowanych przez jego Radę ds. Społecznych: Służyć prawdzie o małżeństwie i rodzinie [2009], W trosce o człowieka i dobro wspólne [2012] oraz Chrześcijański kształt patriotyzmu [2017]. Rocznica ta stanowi okazję do wskazania na aktualność zawartego w nich nauczania Kościoła, do wzbudzenia w ich świetle refleksji nad obecnym stanem polskiego społeczeństwa oraz wezwania do podjęcia wzmożonego wysiłku na rzecz budowania autentycznych relacji międzyludzkich w uporządkowanej zgodzie (tranquillitas ordinis). Zachęcają nas do tego słowa papieża Franciszka: „nawrócenie chrześcijańskie wymaga, abyśmy rozważyli ponownie w pierwszym rzędzie to, co dotyczy ładu społecznego i realizacji dobra wspólnego” (EG, nr 182).

Społeczna misja Kościoła
Człowiek, obdarzony niezbywalną godnością i naturą społeczną, jest powołany do budowania społeczeństwa prawdziwie ludzkiego, do odpowiedzialności za nie i przeżywania go w taki sposób, aby w atmosferze wzajemnej życzliwości, solidarności i współpracy, we wzajemnej wymianie darów, tworzyć wspólnotę, w której każdy może integralnie rozwijać się w ramach wspólnego dobra. Profetyczno-krytyczne odnoszenie się do rzeczywistości społecznej stanowi część misji ewangelizacyjnej, którą Kościół wypełnia poprzez potrójne posłannictwo: nauczania, uświęcania i posługę miłości. Jest ono znakiem Królestwa Bożego, które – nie będąc z tego świata – w tym świecie się realizuje. „Nie można już dłużej twierdzić, że religia powinna się ograniczać do sfery prywatnej i że istnieje tylko po to, by przygotować dusze do nieba. Wiemy, że Bóg pragnie szczęścia swoich dzieci także na tej ziemi […]. Dlatego pasterze korzystając ze zdobyczy różnych nauk, mają prawo wydawać opinię na temat wszystkiego, co dotyczy życia osób, ponieważ zadanie ewangelizacji pociąga za sobą i wymaga integralnej promocji każdego człowieka” (EG, nr 182).
Zgodnie z soborową zasadą autonomii porządku politycznego, rolą Kościoła hierarchicznego nie jest angażowanie się w naturalne w życiu politycznym kontrowersje ani – tym bardziej – ich rozstrzyganie. Nie chodzi o zdobycie przywilejów czy o opowiadanie się za którąś ze stron. Jednak aktualny stan polskiego społeczeństwa stanowi wyzwanie dla misji Kościoła. Rozumiejąc różnice, które są nieodłącznym elementem każdej rzeczywistości społecznej, ze smutkiem dostrzegamy istniejące w naszej ojczyźnie podziały i konflikty, jak też brak dostatecznego zaangażowania w budowanie wspólnoty, co nie pozwala w pełni doceniać obecnego w życiu społecznym dobra. Rywalizacja polityczna dawno przekroczyła granice demokratycznych polemik pomiędzy zwolennikami różnych wizji rozwoju ojczyzny i dotyka najgłębszych fundamentów naszej narodowej wspólnoty oraz wpływa na jej postrzeganie w kontekście międzynarodowym. Postawy te – utrwalane i podsycane – rodzą atmosferę niezrozumienia, która od dłuższego już czasu dotyka i niepokoi wielu naszych rodaków, zarówno wierzących, jak i niewierzących, kładzie się głębokim cieniem nie tylko na sprawach publicznych, lecz także na codziennym życiu. Dotyczy to także członków Kościoła Chrystusowego, którego wspólnota „niezależnie od tego, czy jest duża czy mała – żyje w świecie; jej warunki, jej droga, jej przykład i słowo nieuchronnie wywierają wpływ na pozostałą część wspólnoty” [1] .
Pragniemy więc – jako uczniowie Chrystusa i obywatele Rzeczpospolitej – ponownie przyczynić się do budowania autentycznej wspólnoty sióstr i braci budujących poprzez miłość w prawdzie (caritas in veritate) dobro wspólne naszej ojczyzny.

Jutro dalszy ciąg dalszy Listu.
 
Przypisy:
  1. Benedykt XVI, Poznanie prawdy. Wykłady papieskie, Wydawnictwo WAM, Kraków 2017, s. 62.
  2. Jan Paweł II, Przemówienie Ojca Świętego do Zgromadzenia Ogólnego ONZ, Nowy Jork, 5 października 1995.
  3. Zob. Franciszek, Orędzie na 52. Światowy Dzień Środków Społecznego Przekazu. „Prawda was wyzwoli” (J 8,32). Fake news a dziennikarstwo pokoju, 24 stycznia 2018.
  4. Benedykt XVI, Orędzie na 45. Światowy Dzień Środków Społecznego Przekazu „Prawda, przepowiadanie i autentyczność życia w erze cyfrowej”, 24 stycznia 2011.
  5. Zob. Pius XI, Przemówienie do kierowników Katolickiej Federacji Uniwersyteckiej

18 marca 2019
Pan mój i Bóg mój”
List pasterski Metropolity Katowickiego
na II Niedzielę Wielkiego Postu.
Informacje o procesie kanonizacyjnym ks. Jana Machy,
młodego kapłana pochodzącego z Chorzowa Starego


Drodzy Diecezjanie, Bracia i Siostry!
1. Jezus Chrystus zabiera nas dziś na górę Tabor, aby przez swe przemienienie potwierdzić wyznanie św. Piotra: Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego (Mt 16,16). Wybrani apostołowie zobaczyli chwałę Bożą, rozświetlającą oblicze Jezusa, widzieli Jego lśniącą jak światło szatę – symbolizującą bóstwo ich Mistrza, widzieli Mojżesza i Eliasza – postacie Starego Przymierza, które w Jezusie zostanie na nowo zawarte między Bogiem i ludźmi, wreszcie ujrzeli obłok – znak obecności Boga i usłyszeli głos: To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie. Jego słuchajcie (Mt 17,5).
Z pewnością przypomnieli sobie w tym momencie podobne słowa, które wybrzmiały nad Jordanem, gdy Jan udzielał chrztu Jezusowi. Zobaczyli Boga w Jezusie. W Starym Testamencie napisano, że nie można zobaczyć Boga i pozostać przy życiu (por. Wj 33,20). A Ewangelista Jan dopowie, że jedynym, który Go widział, jest Syn Boży, Jezus Chrystus (J 1,18).
Apostołowie przeżyli, ponieważ Jezus Chrystus, zrodzony z Boga prawdziwego, wybrał ich na świadków swej największej tajemnicy. Objawiając im siebie w tajemnicy Przemienienia, umocnił ich wiarę, która w godzinie Jego Męki zostanie wystawiona na poważną próbę. W tradycji Kościoła Przemienienie Pańskie jest właśnie tak rozumiane: w perspektywie Męki, Śmierci i Zmartwychwstania. Przemienienie w świetle Krzyża i Zmartwychwstania mówi, iż życie nasze zmienia się, ale się nie kończy; że u kresu czasu zostanie przemienione, przebóstwione, ostatecznie wpisane w wieczność.
W języku greckim „przemienienie” to „metamorfoza” – przekształcenie. To słowo mówi coś bardzo istotnego o naszej wierze. Kto wierzy Bogu, ten pozwala, by jego życie, myślenie, mówienie, działanie – zostały przekształcone, wewnętrznie przemienione przez wiarę, przez samego Boga. Mocą Ducha Świętego przemienia nas On od wewnątrz i czyni dojrzałymi chrześcijanami, którzy potrafią dojrzeć zamysł Boży; ostatecznie czyni nas świętymi. Nie dzieje się to jednak poza naszą wolą. Bóg nas wtedy przekształca, gdy jesteśmy Mu posłuszni, gdy Mu ufamy, gdy otwieramy dla Niego drzwi naszych serc.
Świadomi prawdy o naszym duchowym wnętrzu, o naszym nieraz ciasnym, zamkniętym na Boga sercu – przychodzimy dziś, w II Niedzielę Wielkiego Postu, aby prosić indywidualnie i wspólnotowo Jezusa Przemienionego: Panie, przemieniaj nas! Przymnóż nam wiary, aby ona przekształcała nasze życie osobiste, rodzinne i społeczne; aby działała jak ewangeliczny zaczyn, który przenika nas i naszą codzienną rzeczywistość, sprawiając, że jest w nas królestwo Boże.

2. Drodzy Diecezjanie!
Przed sześcioma laty rozpoczęliśmy w archidiecezji katowickiej proces kanonizacyjny ks. Jana Machy, młodego kapłana pochodzącego z Chorzowa Starego, człowieka przemienionego, działającego w mocy Bożego Ducha w czasie hitlerowskiej okupacji. Jan Macha urodził się 105 lat temu. Wzrastał w pobożnej górnośląskiej rodzinie, w której uczył się praktycznie miłości Boga i bliźniego. Od młodości odznaczał się wielką wrażliwością na biedę i potrzeby bliźnich. A przy tym był człowiekiem niezwykle radosnym, otwartym na kontakt z rówieśnikami, zaangażowanym w sport, udzielającym się w parafii w Katolickim Stowarzyszeniu Młodzieży. W czerwcu 1939 r., dwa miesiące przed wybuchem II wojny światowej, przyjął święcenia kapłańskie. Z entuzjazmem i gorliwością wszedł w kapłańską posługę. Został wikariuszem w parafii św. Józefa w Rudzie Śląskiej. Będąc blisko swoich parafian, już w pierwszych miesiącach okupacji dostrzegał przerażającą biedę dotykającą wiele rodzin, zwłaszcza tych, którym brutalność wojny zabrała najbliższych, często ojców, jedynych żywicieli. Te sytuacje stały się dla ks. Jana poważnym wezwaniem,
a pasterska miłość nakazała mu działać i pomagać. Postawą apostoła miłosierdzia pociągnął wielu młodych: członków katolickich stowarzyszeń, harcerzy, studentów.
W krótkim czasie akcja pomocy charytatywnej przekształciła się w strukturę, którą określono jako „opieka społeczna”. Zaangażowani w nią pozyskiwali środki materialne, pieniądze, kartki na żywność, a następnie to, co zebrali od innych, przekazywali potrzebującym. Czynili to często pod osłoną nocy, zostawiając dary przed drzwiami mieszkań. Ta działalność to jeden z rysów kapłańskiej aktywności ks. Jana Machy. Wrażliwość na biedę bliźnich miała swoje źródło w jego bogatym życiu duchowym. Młody kapłan czerpał siłę i inspirację do posługi, także do bardzo ryzykownych działań, zakazanych i karanych przez władze okupacyjne, z ufnej modlitwy osobistej
i brewiarzowej, ze spotkania z Chrystusem Przemienionym i przemieniającym podczas każdej Mszy św., która była dla niego duchową Górą Tabor. Po przeistoczeniu modlił się: „Pan mój i Bóg mój” – słowami, które umieścił na obrazku prymicyjnym.
Akcja charytatywna rozrastała się z miesiąca na miesiąc; wykraczając poza parafię i obejmując okoliczne miejscowości, została zauważona przez okupantów. Ich krytyczna ocena działalności Sługi Bożego może zaskakiwać, bo czym mógł zagrozić młody kapłan, „apostoł miłosierdzia”, wojennej i okupacyjnej machinie potężnej III Rzeszy? Niepokój okupantów budziło to, że potrafił jednoczyć wokół siebie ludzi. Przywódcy duchowi byli niebezpieczni. Ale zasadniczym motywem była wrogość wobec wartości chrześcijańskich, do których niezmiennie należą: miłość, miłosierdzie, przebaczenie i dobroć. Dlatego we wrześniu 1941 r. ks. Jan Macha został aresztowany przez gestapo.
Osadzono go w więzieniu w Mysłowicach, a następnie w Katowicach. Nękany i poddany torturom nie załamał się w wierze. Błogosławił swoich oprawców. Świadkowie jego więziennej gehenny powiedzieli o nim: „To albo idiota, albo święty”. A on czerpał siłę z wierności przymierzu, które zawarł z Bogiem i z przekonania, że jego Mistrz nie zostawi go bez pomocy. W jednym z listów z więzienia do rodziny pisał: „Ja mam wielką nadzieję w miłosierdzie Boże i Opatrzność Boską. Kogo Bóg kocha, temu szuka schronienia”.
W lipcu 1942 r. ks. Macha został skazany na karę śmierci. Na wykonanie wyroku czekał w celi śmierci cztery i pół miesiąca. Interwencje rodziny i przełożonych kościelnych okazały się daremne. Wyrok wykonano przez ścięcie gilotyną 3 grudnia 1942 r. w katowickim więzieniu przy ul. Mikołowskiej.
Sądząc po ludzku, ks. Jan Macha przegrał: został upokorzony, pozbawiony możliwości posługiwania, a wreszcie zabity. Ale chrześcijańskie myślenie nie kroczy drogami ziemskiego postrzegania. Czynione przez niego dobro i męczeństwo stały się źródłem nadziei dla innych. Jego heroiczne czyny zostały zachowane w pamięci rodziny i Kościoła, i po dzień dzisiejszy są inspiracją do działania. Bo to, co wyrasta na krwi męczenników, jest zawsze nieprzemijające, owocne i trwałe.
Drodzy Siostry i Bracia!
Proces kanonizacyjny ks. Jana Machy zmierza ku końcowi. Ufamy, że w niedalekiej przyszłości będziemy się cieszyć jego wyniesieniem do chwały ołtarzy. Wtedy może stać się patronem kleryków i kapłanów, zwłaszcza rozpoczynających swą duszpasterską drogę. Wszyscy powołani mogą inspirować się jego gorliwością i otwarciem na bliźnich, piękną pracą z młodzieżą i bezgranicznym poświęceniem.
Przyszły Błogosławiony może stać się patronem osób zaangażowanych w dzieła charytatywne, w posługę miłości. Wreszcie może być patronem każdego z nas w wiernym wypełnianiu powołania, w ufności Bogu mimo dotykających nas cierpień i problemów, bo nasz Pan jest Bogiem obietnicy, przymierza, wierności.
Sługa Boży ks. Jan Macha wskazuje nam kierunek. Jego życie było jak wchodzenie za Chrystusem na Górę Przemienienia; adorując oblicze Zbawcy, otrzymał moc na czas „Golgoty” męczeństwa.
Bracia i Siostry! Serdecznie was zapraszam do intensywnej modlitwy o łaskę beatyfikacji Sługi Bożego ks. Jana Machy. Módlmy się o to w parafiach, we wspólnotach i indywidualnie.
Pamiętając o słowach Zbawiciela:Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje(Łk 9,23), przeżywajmy razem ze Sługą Bożym czas Wielkiego Postu. Droga, którą wyznaczył Bóg swojemu Synowi, jest tą samą, którą winien iść uczeń decydujący się Go naśladować. Nie ma dwóch dróg, jest tylko ta jedna: droga Mistrza. Uczniowi nie wolno szukać innej.
Droga Jezusa zachęca do radykalnego wyboru, jakiego dokonał kiedyś Sługa Boży Jan Macha, przynosząc ostatecznie niezwykłe owoce świętości i męczeństwa. Umacniają one na przestrzeni czasu drogę Kościoła i czynią go wiarygodnym świadkiem Jezusa Chrystusa Przemienionego i Zmartwychwstałego.
Wstępujmy i my za Jezusem na Górę Przemienienia, którą dziś dla każdego z nas jest niedzielna Eucharystia. Zafascynowani spotkaniem „twarzą w twarz” i przemienieni bądźmy świadkami Tego, który ostatecznie zwyciężył śmierć i szatana.
Wszystkim życzę owocnego czasu Wielkiego Postu, przeżywanego w mocy Bożego Ducha, i błogosławię. Amen.

Wiktor Skworc
ARCYBISKUP METROPOLITA KATOWICKI

Katowice, 8 marca 2019 r.
 


02.03.2019
Papież do chorych:
 nie jesteście sami, Pan Jezus jest z wami

Na audiencję do Watykanu przybyli członkowie włoskiego stowarzyszenia walczącego z nowotworami układu krwiotwórczego i chłonnego - chorzy, lekarze, wolontariusze i naukowcy.
"Chcę zapewnić wszystkich chorych, że nigdy nie są sami. Pan Jezus, który sam przeszedł przez trudne doświadczenie bólu i krzyża jest obok was" – powiedział Papież podczas spotkania.
Franciszek zwrócił uwagę na różne aspekty działalności stowarzyszenia. Mówił o znaczeniu wolontariuszy, którzy towarzyszą chorym w cierpieniu i są namacalnym znakiem obecności i pocieszenia, które wnosi w ich chorobę Jezus oraz Jego Matka Maryja, Matka wszystkich cierpiących. Wskazał też na decydującą rolę lekarzy, którym powierzona jest troska o całego człowieka, który składa się z ciała i ducha. Przedmiotem terapii jest bowiem osoba, a nie jakaś choroba, organ czy komórki – mówił Papież.
Ojciec Święty zwrócił też uwagę na znaczenie badań naukowych, które skupiają się na biologicznym wymiarze człowieka i pomagają w walce z chorobą, czy to przez zapobieganie, czy też dzięki coraz bardziej skutecznym terapiom.

 
Nauka w służbie cierpiącym
Nauka, jak już o tym mówiłem, jest ważnym środkiem pozwalającym lepiej zrozumieć zarówno naturę, która nas otacza, jak ludzkie zdrowie. Nasza wiedza się powiększa, a wraz z nią pojawiają się nowe środki i techniki, które pozwalają nie tylko poznać najgłębszą strukturę organizmów żywych, w tym również człowieka, ale także ingerować w nią tak głęboko i precyzyjnie, że można nawet modyfikować nasze DNA. Kościół pochwala i popiera wszelkie wysiłki na polu badań i ich zastosowań, które służą terapii cierpiących.”
Papież mówił też o niezbędnej posłudze pośród chorych zarówno wolontariuszy, jak i duszpasterzy. Wnoszą oni w to doświadczenie świadectwo wiary Kościoła, jak i ludzką, współczującą obecność.
Obecność naznaczona czułością i wsparciem
Jak Maryja, która pozostała u stóp krzyża Jezusa, również i oni stoją przy łóżku cierpiących i towarzyszą im, dając pocieszenie. Jest to obecność naznaczona czułością i wsparciem, w której urzeczywistnia się przykazanie braterskiej i wzajemnej miłości, które dał nam Jezus. Ta postawa troskliwej obecności jest tym bardziej niezbędna w obliczu pacjentów cierpiących na choroby układu krwiotwórczego, których sytuacja jest bardzo złożona ze względu na postrzeganie tej choroby, jej specyfiki. Przedłużająca się niekiedy obecność w szpitalu staje się trudnym do wytrzymania doświadczeniem. Chory doświadcza na sobie poczucia odizolowania od świata, relacji, codziennego życia.”

 
Źródło: www.vaticannews.va
Tekst przytoczony z portalu OPOKA


 
24 lutego
Przemówienie Ojca Świętego
na zakończenie spotkania w Watykanie
nt. ochrony małoletnich w Kościele


 
Drodzy bracia i siostry,
Dziękując Panu, który nas wspierał w tych dniach, chciałbym podziękować wam wszystkim za ducha kościelnego i konkretne zaangażowanie, które okazaliście z taką szczodrością.
Nasza praca doprowadziła nas do uznania po raz kolejny, że powaga plagi nadużyć seksualnych wobec nieletnich jest niestety zjawiskiem rozpowszechnionym historycznie we wszystkich kulturach i społeczeństwach. Dopiero w okresie stosunkowo niedawnym stała się ona przedmiotem systematycznych badań, dzięki zmianie wrażliwości opinii publicznej odnośnie do problemu, w przeszłości uznawanego za tabu, to znaczy, że wszyscy wiedzieli o jego istnieniu, ale nikt o tym nie mówił. Przywodzi mi to na myśl także okrutną praktykę religijną, rozpowszechnioną w przeszłości w niektórych kulturach, by składać ludzi – często dzieci – jako ofiary w obrzędach pogańskich. Jednak także dzisiaj dostępne statystyki na temat nadużyć seksualnych wobec nieletnich, sporządzone przez różne organizacje i organy państwowe i międzynarodowe (WHO, UNICEF, Interpol, Europol i inne) nie ukazują prawdziwej skali zjawiska, często niedocenianego, głównie dlatego, że wiele przypadków wykorzystywania seksualnego małoletnich nie jest zgłaszanych[1], w szczególności tych bardzo licznych popełnionych w środowisku rodzinnym.
Rzadko bowiem ofiary zwierzają się i szukają pomocy[2]. Za tą niechęcią może kryć się wstyd, zakłopotanie, strach przed zemstą, poczucie winy, nieufność wobec instytucji, uwarunkowania kulturowe i społeczne, ale także brak informacji o służbach i strukturach, które mogą pomóc. Niestety, udręka prowadzi do goryczy, a nawet samobójstw, a czasem do zemsty, czyniąc to samo. Jedyna rzecz pewna, to fakt, że miliony dzieci na świecie są ofiarami wyzysku i wykorzystywania seksualnego.
Byłoby ważne, aby przytoczyć dane ogólne – moim zdaniem zawsze niepełne – na poziomie globalnym[3], a następnie europejskim, azjatyckim, amerykańskim, afrykańskim i Oceanii, aby ukazać powagę i głębię tej plagi w naszych społeczeństwach[4]. By uniknąć niepotrzebnych dyskusji, chciałbym przede wszystkim podkreślić, że wzmianka o niektórych krajach ma wyłącznie na celu przytoczenie danych statystycznych przedstawionych we wspomnianych raportach.
Pierwszą prawdą, która wyłania się z dostępnych danych jest to, że tymi, którzy dopuszczają się wykorzystywania, czyli przemocy (fizycznej, seksualnej lub emocjonalnej) są szczególnie rodzice, krewni, mężowie małoletnich żon, trenerzy i wychowawcy. Ponadto, według danych UNICEF z 2017 r. z 28 krajów świata, na 10 dziewcząt, które miały wymuszone stosunki seksualne, 9 ujawnia, że padły ofiarą osoby znanej lub bliskiej rodzinie.
Według oficjalnych danych rządu USA, w Stanach Zjednoczonych rocznie ponad 700 tys. dzieci pada ofiarą przemocy i molestowania, według Międzynarodowego Centrum Dzieci Zaginionych i Wykorzystywanych (ICMEC), jedno dziecko na dziesięć doznaje wykorzystywania seksualnego. W Europie 18 milionów dzieci jest ofiarami wykorzystywania seksualnego[5].
Jeśli weźmiemy przykład Włoch, raport „Telefono Azzurro” z 2016 r. ukazuje, że 68,9% przypadków wykorzystywania ma miejsce w domu osoby małoletniej[6].
Teatrem przemocy jest nie tylko środowisko domowe, ale także środowisko sąsiedzkie, szkoła, sport[7] i, niestety, także środowisko kościelne.
Z przeprowadzonych w ostatnich latach badań zjawiska nadużyć seksualnych wobec nieletnich wynika również, że rozwój sieci internetowej i mediów przyczynił się do znacznego zwiększenia liczby przypadków wykorzystywania i przemocy online. Upowszechnienie pornografii szybko rozprzestrzenia się na całym świecie za pośrednictwem internetu. Plaga pornografii przybrała rozmiary przerażające, ze szkodliwym wpływem na psychikę i na relacje między mężczyznami a kobietami, a także między nimi a dziećmi. Zjawisko to ciągle narasta. Niestety przedmiotem bardzo znacznej części produkcji pornograficznej są małoletni, którzy są w ten sposób poważnie zranieni w swojej godności. Badania w tej dziedzinie udowadniają, że dzieje się to w sposób coraz bardziej potworny i okrutny. Dochodzimy do skrajnych aktów wykorzystywania małoletnich, zleconych i śledzonych na żywo przez internet[8].
Chciałbym w tym miejscu przypomnieć międzynarodowy kongres w Rzymie na temat godności dziecka w erze cyfrowej oraz pierwsze Forum Międzyreligijnego Przymierza na rzecz Bezpieczniejszych Wspólnot, które odbyło się w listopadzie ubiegłego roku w Abu Zabi na ten sam temat.
Inną plagą jest turystyka seksualna: według danych Światowej Organizacji Turystyki z 2017 r., co roku trzy miliony osób wyrusza w świat, by uprawiać seks z osobą małoletnią[9]. Znamienne jest to, że sprawcy tych przestępstw, w większości przypadków, nie uznają, że to, co popełniają, jest karalne.
W związku z tym, mamy do czynienia z problemem uniwersalnym, o charakterze przekrojowym, który niestety występuje niemal wszędzie. Trzeba powiedzieć jasno: powszechność tej plagi, potwierdzając jej powagę w naszych społeczeństwach[10], nie umniejsza jej potworności w obrębie Kościoła.
Nieludzkość tego zjawiska na poziomie światowym staje się jeszcze poważniejsza i bardziej skandaliczna w Kościele, ponieważ jest sprzeczna z jego autorytetem moralnym i wiarygodnością etyczną. Osoba konsekrowana, wybrana przez Boga, by prowadzić dusze do zbawienia, poddaje się swojej ludzkiej słabości, czy też chorobie, stając się w ten sposób narzędziem szatana. W wykorzystywaniu widzimy rękę zła, która nie oszczędza nawet niewinności dzieci. Nie ma wystarczających wyjaśnień dla tych nadużyć wobec dzieci. Pokornie i odważnie musimy uznać, że mamy do czynienia z tajemnicą zła, które zawzięcie atakuje najsłabszych, ponieważ są oni obrazem Jezusa. Dlatego właśnie wzrosła obecnie w Kościele świadomość, że trzeba nie tylko powstrzymać najpoważniejsze nadużycia środkami dyscyplinarnymi oraz procesami cywilnymi i kanonicznymi, ale także zdecydowanie zmierzyć się z tym zjawiskiem zarówno w Kościele, jak i poza nim. Czuje się on powołany do zwalczania tego zła, które dotyka centrum jego misji: głoszenia Ewangelii maluczkim i ochrony ich przed żarłocznymi wilkami.
Chciałbym tutaj powtórzyć jednoznacznie: jeśli w Kościele wystąpiłby chociaż jeden przypadek wykorzystywania – który sam w sobie jest potwornością – to taki przypadek zostanie potraktowany z najwyższą powagą. Istotnie, w usprawiedliwionej złości ludzi Kościół widzi odzwierciedlenie gniewu Boga, zdradzonego i spoliczkowanego przez te nieuczciwe osoby konsekrowane. Echo cichego krzyku dzieci, które zamiast znaleźć w nich ojcostwo i przewodników duchowych znaleźli oprawców, wstrząśnie sercami znieczulonymi obłudą i władzą. Mamy obowiązek uważnie słuchać tego stłumionego milczącego krzyku.
Trudno zatem zrozumieć zjawisko wykorzystywania seksualnego małoletnich bez uwzględnienia władzy, ponieważ są one zawsze następstwem nadużycia władzy, wykorzystywania sytuacji niższości wykorzystanego bezbronnego, pozwalającej na manipulowanie jego sumieniem oraz kruchością psychologiczną i fizyczną. Nadużywanie władzy jest obecne także w innych formach wykorzystywania, których ofiarami jest niemal osiemdziesiąt pięć milionów dzieci, zapomnianych przez wszystkich: dzieci-żołnierzy, prostytuujących się małoletnich, dzieci niedożywionych, dzieci uprowadzonych i często padających ofiarą potwornego handlu narządami ludzkimi lub zamienionymi w niewolników, dzieci będących ofiarami wojen, dzieci uchodźców, dzieci – ofiar aborcji i tak dalej.
W obliczu takiego okrucieństwa, tak wielkiej bałwochwalczej ofiary z dzieci dla bożka władzy, pieniędzy, pychy, buty, nie wystarczają wyjaśnienia empiryczne. Nie mogą one uzmysłowić skali i głębi tego dramatu. Ponownie hermeneutyka pozytywistyczna ukazuje swoje ograniczenia. Daje nam prawdziwe wyjaśnienie, które pomoże nam podjąć niezbędne działania, ale nie jest w stanie określić znaczenia. A dzisiaj potrzebujemy wyjaśnień i znaczeń. Wyjaśnienia pomogą nam bardzo w obszarze działania, ale pozostawią nas w połowie drogi.
Jakie byłoby zatem egzystencjalne „znaczenie” tego przestępczego zjawiska? Biorąc pod uwagę jego skalę i ludzką głębię, dziś jest niczym innym jak aktualnym przejawem ducha zła. Bez uwzględnienia tego wymiaru pozostaniemy dalecy od prawdy i bez prawdziwych rozwiązań.
Bracia i siostry, dzisiaj stoimy w obliczu przejawu zła, bezczelnego, agresywnego i destrukcyjnego. Kryje się za tym i jest w tym duch zła, który w swojej bucie i pysze czuje się panem świata[11] i myśli, że wygrał. I chcę to wam powiedzieć z autorytetem brata i ojca, owszem małego, ale który jest pasterzem Kościoła, który przewodzi w miłości: w tych bolesnych przypadkach widzę rękę zła, które nie oszczędza nawet niewinności maluczkich. A to skłania mnie do pomyślenia o przykładzie Heroda, który, pobudzany strachem przed utratą swej władzy nakazał rzeź wszystkich dzieci w Betlejem[12].
Zatem musimy podjąć wszelkie środki praktyczne, które oferuje nam zdrowy rozsądek, nauka i społeczeństwo. Nie wolno nam zatem tracić z oczu tej rzeczywistości i powinniśmy podjąć środki duchowe, których uczy nas sam Pan: pokora, oskarżanie samych siebie, modlitwa, pokuta. Jest to jedyny sposób na pokonanie ducha zła. W ten sposób zwyciężył Jezus[13].
Celem Kościoła będzie zatem wysłuchanie, otoczenie opieką, chronienie i leczenie małoletnich wykorzystywanych, wyzyskiwanych i zapomnianych, gdziekolwiek się znajdują. Aby osiągnąć ten cel, Kościół musi wznieść się ponad wszelką polemikę ideologiczną i polityki medialne, które często wykorzystują dla różnych interesów dramaty, jakie przeżywają maluczcy.
Zatem nadszedł czas wspólnej pracy, by wykorzenić to okrucieństwo z ciała naszego człowieczeństwa, podejmując wszelkie niezbędne środki już obowiązujące na poziomie międzynarodowym i na poziomie kościelnym. Nadszedł czas, aby znaleźć właściwą równowagę wszystkich zagrożonych wartości i zapewnić jednolite wytyczne dla Kościoła, unikając dwóch skrajności parodii sprawiedliwości, spowodowanej poczuciem winy z powodu błędów przeszłości i presji świata mediów oraz swoistej samoobrony, która nie mierzy się z przyczynami i następstwami tych poważnych przestępstw.
W tym kontekście chciałbym wspomnieć o „Best Practices”, sformułowanych pod kierunkiem Międzynarodowej Organizacji Zdrowia[14] przez grupę dziesięciu międzynarodowych agencji, które opracowały i zatwierdziły pakiet środków zwanych INSPIRE, czyli siedem strategii na rzecz położenia kresu przemocy wobec dzieci[15].
Wykorzystując te wytyczne, Kościół w swojej drodze legislacyjnej, również dzięki pracy wykonanej w minionych latach przez Papieską Komisję ds. Ochrony Małoletnich oraz wkład naszego spotkania, będzie koncentrował się na następujących aspektach:
1. Ochrona dzieci: podstawowym celem każdego środka jest ochrona dzieci i zapobieganie, by nie padły ofiarą jakiegokolwiek wykorzystywania psychologicznego czy fizycznego. Konieczna jest zatem zmiana mentalności w celu zwalczania postawy obronno- reaktywnej dla chronienia instytucji, na rzecz szczerego i zdecydowanego poszukiwania dobra wspólnoty, dając pierwszeństwo ofiarom nadużyć w każdym znaczeniu. Musimy mieć zawsze przed oczyma niewinne twarze dzieci, pamiętając o słowach Nauczyciela: „Kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą we Mnie, temu byłoby lepiej kamień młyński zawiesić u szyi i utopić go w głębi morza. Biada światu z powodu zgorszeń! Muszą wprawdzie przyjść zgorszenia, lecz biada człowiekowi, przez którego dokonuje się zgorszenie” (Mt 18, 6-7).
2. Nieskazitelna stanowczość: chciałbym tutaj powtórzyć, że „Kościół nie będzie szczędził wszelkich niezbędnych wysiłków, aby powierzyć wymiarowi sprawiedliwości każdego, kto popełnił takie zbrodnie” (Przemówienie do Kurii Rzymskiej, 21 grudnia 2018 r.). Z powodu swego przekonania, iż „grzechy i przestępstwa osób konsekrowanych są zabarwione kolorami jeszcze ciemniejszymi niewierności, hańby, i deformują oblicze Kościoła, podkopując jego wiarygodność. W istocie Kościół wraz ze swymi wiernymi synami jest również ofiarą tych niewierności i tych prawdziwych przestępstw sprzeniewierzenia” (tamże).
3. Prawdziwe oczyszczenie: pomimo podjętych środków i postępów w dziedzinie zapobiegania wykorzystywaniu, trzeba położyć nacisk na odnowione i nieustanne dążenie do świętości pasterzy, których upodobnienie do Chrystusa Dobrego Pasterza jest prawem ludu Bożego. Trzeba zatem podkreślić: „stanowczą wolę, by z całą swą mocą iść dalej drogą oczyszczania, zastanawiając się, w jaki sposób chronić dzieci; jak uniknąć takich katastrof, jak leczyć i rehabilitować ofiary; jak umocnić formację w seminariach […] Zostaną pojęte starania, by przekształcić popełnione błędy w szanse wykorzenienia tej plagi nie tylko z ciała Kościoła, ale także społeczeństwa” (tamże). Święta bojaźń Boża prowadzi nas do oskarżania siebie – jako ludzi i jako instytucję – oraz do naprawienia naszych braków. Oskarżenie samych siebie: to mądry początek, związany ze świętą bojaźnią Boga. Uczyć się oskarżania samych siebie, jako osoby, jako instytucje, jako społeczeństwa. Istotnie, nie możemy popaść w pułapkę oskarżania innych, co jest krokiem ku alibi, oddzielającym nas od rzeczywistości.
4. Formacja: czyli wymogi dotyczące doboru i formacji kandydatów do kapłaństwa z kryteriami nie tylko negatywnymi, ukierunkowanymi przede wszystkim na wykluczenie osobowości problematycznych, ale także pozytywnymi, by zaoferować odpowiednim kandydatom zrównoważony proces formacyjny, prowadzący do świętości i obejmujący cnotę czystości. Paweł VI w encyklice Sacerdotalis caelibatus napisał: „Do takiego bowiem życia, jakie ma wieść bezżenny kapłan, życia wewnętrznie i zewnętrznie intensywnie poświęconego sprawom Bożym, wymagającego wielkiej roztropności, bynajmniej nie nadaje się kandydat, który pod względem cielesnym, duchowym i moralnym nie jest wyposażony w konieczne przymioty; a nie należy się spodziewać, że w tej dziedzinie łaska Boża uzupełni to, czego zabrakło naturze” (nr 64).
5. Wzmocnienie i weryfikacja wytycznych Konferencji Episkopatów: to znaczy potwierdzenie potrzeby jedności biskupów w stosowaniu kryteriów, które mają wartość norm, a nie tylko wytycznych. Żadne wykorzystywanie nie może być kiedykolwiek ukrywane (jak to było zwyczajem w przeszłości) i lekceważone, ponieważ ukrywanie wykorzystywania sprzyja rozprzestrzenianiu się zła i dodaje dodatkowy poziom zgorszenia. W szczególności trzeba wypracować nowe, skuteczne podejście do zapobiegania we wszystkich instytucjach i środowiskach działalności kościelnej.
6. Towarzyszenie osobom pokrzywdzonym: zło, którego doświadczyli, pozostawia w nich nieusuwalne rany, które przejawiają się także w urazach i tendencjami do samozniszczenia. Kościół ma zatem obowiązek zaoferować im wszelkie niezbędne wsparcie, korzystając z pomocy ekspertów w tej dziedzinie. Trzeba słuchać, pozwalam sobie na słowo: „marnować czas” na wysłuchanie. Słuchanie leczy poranionego i leczy także nas samych z egoizmu, z dystansowania się, z „to mnie nie dotyczy”, z postawy kapłana i lewity z przypowieści o Miłosiernym Samarytaninie.
7. Świat cyfrowy: ochrona małoletnich musi uwzględniać nowe formy wykorzystywania seksualnego oraz wszelkiego rodzaju nadużyć, zagrażających im w środowisku, w którym żyją, oraz poprzez nowe narzędzia, z których korzystają. Seminarzyści, księża, zakonnicy, zakonnice, pracownicy duszpasterscy i wszyscy muszą mieć świadomość, że świat cyfrowy i korzystanie z jego narzędzi często oddziałują głębiej niż myślimy. Należy zachęcać kraje i władze do stosowania wszelkich niezbędnych środków w celu ograniczenia stron internetowych, które zagrażają godności mężczyzny, kobiety, a zwłaszcza małoletnich: przestępstwo nie korzysta z prawa do wolności. Trzeba absolutnie jak najbardziej stanowczo przeciwstawić się tym obrzydliwościom, czuwać i walczyć, aby rozwój maluczkich nie był zakłócany lub deformowany poprzez ich niekontrolowany dostęp do pornografii, który pozostawi głębokie negatywne znaki na ich umyśle i duszy. Trzeba dążyć, aby młodzi mężczyźni i kobiety, zwłaszcza seminarzyści i duchowni, nie stali się niewolnikami zależności opartych na wyzysku i przestępczym wykorzystywaniu niewinnych oraz ich obrazów, i pogardy dla godności kobiety i osoby ludzkiej. Należy tu zwrócić uwagę na nowe przepisy dotyczące „najpoważniejszych przestępstw”, zatwierdzone przez papieża Benedykta XVI w 2010 r., gdzie zostało dodane jako nowy rodzaj przestępstwa „nabywanie, przechowywanie lub rozpowszechnianie” przez członka duchowieństwa „w jakikolwiek sposób i za pomocą jakiegokolwiek urządzenia, materiałów pornograficznych, które przedstawiają nieletnich”. Mówiono wówczas o osobach poniżej czternastego roku życia. Obecnie uważamy, że musimy podnieść tę granicę wiekową, aby poszerzyć ochronę małoletnich i podkreślić powagę takich faktów.
8. Turystyka seksualna: zachowanie, spojrzenie, nastawienie uczniów i sług Jezusa muszą być zdolne do rozpoznania obrazu Boga w każdym człowieku, poczynając od najbardziej niewinnych. Jedynie czerpiąc z tego radykalnego poszanowania godności innej osoby będziemy mogli jej bronić od wszechobecnej władzy przemocy, wyzysku, wykorzystywania i zepsucia oraz służyć jej w sposób wiarygodny w jej integralnym rozwoju ludzkim i duchowym, w spotkaniu z innymi i z Bogiem. By zwalczyć turystykę seksualną, konieczne jest zastosowanie represji prawnych, a także wsparcie i projekty reintegracji ofiar tego zbrodniczego zjawiska. Wspólnoty kościelne są wezwane do wzmocnienia duszpasterstwa osób wykorzystywanych przez turystykę seksualną. Wśród nich najbardziej narażone i potrzebujące szczególnej pomocy są z pewnością kobiety, małoletni i dzieci. Te ostatnie wymagają jednak szczególnej ochrony i uwagi. Władze rządowe niech stawiają na pierwszym miejscu i niezwłocznie podejmują działania, by zwalczać handel i wykorzystywanie ekonomiczne dzieci. W tym celu ważne jest koordynowanie wysiłków na wszystkich szczeblach społeczeństwa i ścisła współpraca z organizacjami międzynarodowymi w celu stworzenia ram prawnych chroniących dzieci przed wykorzystywaniem seksualnym w turystyce i umożliwiających ściganie przestępców na drodze prawnej[16]. Pozwólcie mi, bym serdecznie podziękował wszystkim kapłanom i osobom konsekrowanym, którzy służą Panu wiernie i bez reszty, i którzy czują się pozbawieni czci i zdyskredytowani haniebnymi postawami niektórych swoich współbraci. Wszyscy – Kościół, osoby konsekrowane, Lud Boży, a nawet sam Bóg – jesteśmy ich ofiarami. Dziękuję w imieniu całego Kościoła zdecydowanej większości księży, którzy są nie tylko wierni swemu celibatowi, ale poświęcają się w posłudze, która stała się dzisiaj jeszcze bardziej trudna przez skandale nielicznych (ale wciąż nazbyt wielu) ich współbraci. Dziękuję również wiernym, którzy dobrze znają swoich dobrych pasterzy i stale się za nich modlą i ich wspierają.
Na koniec chciałbym podkreślić wagę konieczności przekształcenia tego zła w szansę oczyszczenia. Spójrzmy na postać Edyty Stein – świętej Teresy Benedykty od Krzyża, z przekonaniem, że „w najciemniejszej nocy powstają najwięksi prorocy i święci. Jednak ożywiający nurt życia mistycznego pozostaje niewidzialny. Z pewnością decydujące wydarzenia w dziejach świata były zasadniczo spowodowane przez dusze, o których książki historyczne nic nie mówią. A to, jakim duszom powinniśmy dziękować za decydujące wydarzenia z naszego życia osobistego, to coś, co poznamy jedynie w dniu, w którym wszystko ukryte zostanie odkryte”. Święty, wierny Lud Boży, w jego codziennym milczeniu, w wielu formach i na różne sposoby nieustannie ukazuje i zaświadcza z „upartą” nadzieją, że Pan nie opuszcza, że wspiera ustawiczne poświęcenie swoich dzieci, w wielu sytuacjach naznaczone cierpieniem. Święty i cierpliwy, wierny Lud Boży, podtrzymywany i ożywiany przez Ducha Świętego, jest najlepszą twarzą Kościoła prorockiego, który potrafi umieścić swego Pana w centrum codziennego dawania siebie. To właśnie ten święty Lud Boży uwolni nas od plagi klerykalizmu, który jest żyzną glebą dla tych wszystkich obrzydliwości.
Najlepszym osiągnięciem i najbardziej skutecznym rozwiązaniem, jakie możemy dać ofiarom, ludowi Świętej Matki Kościoła i całemu światu, jest dążenie do nawrócenia osobistego i wspólnotowego, pokora uczenia się, słuchania, pomagania i chronienia najbardziej bezbronnych.
Stanowczo apeluję o kompleksową walkę przeciwko wykorzystywaniu małoletnich, w dziedzinie seksualnej, a także w innych dziedzinach, ze strony wszystkich władz i poszczególnych osób, ponieważ mamy tu do czynienia z ohydnymi przestępstwami, które powinny być wymazane z powierzchni ziemi. Tego żąda wiele ofiar ukrytych w rodzinach i różnych środowiskach naszych społeczeństw.
                      
                                 Papież Franciszek
Watykan, 24.02.2019r


 
Tekst pozyskany ze strony EPISKOPATU POLSKI


3.02.2019
KOMUNIKAT METROPOLITY KATOWICKIEGO
W ZWIĄZKU
ZE ŚWIATOWYM DNIEM CHOREGO 2019

Bracia i Siostry!
Tegoroczny, 27. Światowy Dzień Chorego w sposób uroczysty będzie obchodzony 11 lutego w Kalkucie w Indiach.
Nazwa tego miasta przypomina nam św. Matkę Teresę, która swoją postawą uwidoczniła miłość Boga wobec ubogich i chorych. Pomaga nam ona zrozumieć, że podstawowym kryterium działania powinna być bezinteresowna miłość wobec wszystkich, bez względu na język, kulturę, grupę etniczną czy religię. Szczególnie cierpiący potrzebują zrozumienia, czułości i nadziei.
Hasłem tegorocznego Dnia Chorego są słowa: „Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie” (Mt 10,8). Wskazują one na postawę bezinteresowności, która powinna pobudzać przede wszystkim katolickie placówki opieki zdrowotnej. Są one powołane, aby wyrażać istotę daru, darmowości i solidarności – wobec logiki zysku za wszelką cenę; logikę dawania, aby otrzymywać – wbrew logice wyzysku, niezwracającego uwagę na ludzką godność. Tymi kryteriami – daru, darmowości i solidarności – powinni się kierować wszyscy wyznawcy Chrystusa, przyjmujący Jego samego jako dar Boga Ojca.
Wobec łatwo zauważalnych tendencji do komercjalizacji służby zdrowia, patrzenia na pacjenta przez pryzmat wykonania procedury i pieniądza oraz tendencji do zapominania o chorym jako o człowieku, istnieje potrzeba promowania – razem z papieżem Franciszkiem – kultury bezinteresowności i daru, niezbędnych do przezwyciężenia szerzącego się kultu zysku i odrzucenia.
Światowy Dzień Chorego przypomina nam wszystkim – lekarzom, pielęgniarkom, opiekunom, rodzinom, duchownym – o obowiązkach wobec człowieka chorego, którego winniśmy otaczać szczególną troską i duchową opieką. Musimy też przypomnieć obowiązek państwa i samorządów, które mają odpowiednio organizować pracę placówek służby zdrowia, dbać o dostępność lekarza i leczenia, tym bardziej, że w wielu chorobach kategoria czasu bywa decydująca.
Apelujemy więc o adekwatne finansowanie placówek medycznych, odchodzenie od biurokratycznych barier i kontraktów, nierzadko hamujących dostęp pacjentów do leczenia.
Zachęcamy też do osobistej troski o zdrowie, o właściwy, zdrowy tryb życia. Wizyta u lekarza nie może być tego jedynym przejawem!
Z papieżem Franciszkiem zachęcam, aby Dzień Chorego był obchodzony w każdej parafialnej wspólnocie. Niech z perspektywy parafii zostanie dostrzeżony każdy chory, któremu należy się bliskość Chrystusa i Jego Kościoła. Chorych zachęcam do korzystania z posługi nadzwyczajnych szafarzy Komunii św., aby łatwiej – w bliskości Chrystusa – mogli nosić trudne doświadczenie krzyża choroby, cierpienia i samotności.
Dnia 11 lutego, w Światowym Dniu Chorego, w intencji chorych naszej archidiecezji odprawię o godz. 10:00 Mszę św. w Szpitalu Miejskim w Rudzie Śląskiej- Goduli. Będzie ona transmitowana przez archidiecezjalne Radio eM. Zapraszam do duchowej łączności, a także do tworzenia przez chorych wspólnoty Apostolstwa Chorych, wspierającej dzieła ewangelizacyjne i misyjne.
Wszystkich serdecznie zachęcam do solidarności z chorymi, do modlitewnego towarzyszenia im i ich bliskim.
Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie” (Mt 10,8). Niech pamięć o naszym obdarowaniu skłania nas do bezinteresownej, braterskiej i siostrzanej pomocy każdemu choremu. Niech jej wyrazem będzie w Dniu Chorego modlitwa i solidarna pomoc.
Za trudną i odpowiedzialną pracę, za posługę chorym składam serdeczne podziękowanie wszystkim pracownikom służby zdrowia. Jej mocnym i skutecznym wsparciem są rodziny i bliscy chorego, kapelani szpitalni oraz armia wolontariuszy.

Każdego Chorego i wszystkich Was zawierzam Matce Bożej z Lourdes i z serca błogosławię!

Abp Wiktor Skworc
27.01.2019


27 stycznia
ŚWIATOWE DNI MŁODZIEŻY W PANAMIE
Papież Franciszek do młodych:
nie jesteście przyszłością, ale Bożym teraz”

Pan i jego misja nie są «międzyczasem» w naszym życiu i czymś ulotnym:  są naszym życiem” – mówił Papież Franciszek do uczestników Światowych Dni Młodzieży w Panamie podczas niedzielnej Eucharystii wieńczącej to wyjątkowe spotkanie.
Ojciec Święty podkreślił z mocą, że „młodzi nie są przyszłością, ale Bożym teraz”.
Uroczysta liturgia sprawowana była na błoniach św. Jana Pawła II. Wzięło w niej udział 700 tys. osób. Ogłoszono, że kolejne Światowe Dni Młodzieży odbędą się w Portugalii. Gospodarzem spotkania w 2022 r. będzie Lizbona.
Zwracając się do młodych Papież nawiązał do początku publicznej misji Jezusa, gdy ten zaczął nauczać w synagodze.
Zauważył, że Jezus objawia chwilę obecną Boga, która przychodzi, aby także i nas wezwać do wzięcia udziału w Jego teraz, aby „ubogim głosić dobrą nowinę”, „ogłosić więźniom wyzwolenie, a niewidomym przejrzenie”, „zniewolonych uczynić wolnymi”, „aby ogłosić rok łaski od Pana”.
Franciszek podkreślił, że to „teraz Boga” staje się obecne wraz z Jezusem, staje się obliczem, ciałem, umiłowaniem miłosierdzia, które nie oczekuje sytuacji idealnych czy doskonałych, by się ukazać, ani nie przyjmuje wymówek, by się urzeczywistniło.
„On jest czasem Boga, który czyni właściwą i stosowną każdą sytuację i każdą przestrzeń. W Jezusie zaczyna się i staje się żywa obiecana przyszłość” – mówił Papież.
Przypomniał zarazem, że nie wszyscy chcieli Go słuchać i to samo może przydarzyć się nam.

Bóg jest konkretny, codzienny i bliski.
Nie zawsze wierzymy, że Bóg może być tak konkretny i codzienny, tak bliski i rzeczywisty, a tym bardziej, że staje się tak obecny i działa przez kogoś znanego, jak sąsiad, przyjaciel, krewny.
Nie zawsze wierzymy, że Pan może nas zaprosić, byśmy pracowali i pobrudzili sobie ręce razem z Nim, w Jego Królestwie, w tak prosty, ale zdecydowany sposób.
Trudno nam przyznać, że miłość Boża wyraża się w sposób konkretny i niemal namacalny w dziejach, na które składają się wszystkie wydarzenia, przykre i chwalebne – mówił Franciszek. – Nieraz zachowujemy się jak mieszkańcy Nazaretu, wolimy Boga na odległość: miłego, dobrego, wspaniałomyślnego, ale odległego, takiego, który nie przeszkadza.
Bowiem Bóg bliski i codzienny, przyjaciel i brat wymaga od nas, byśmy nauczyli się bliskości, codzienności, a przede wszystkim braterstwa.”

Papież podkreślił, że Bóg jest rzeczywisty, ponieważ miłość jest realna.
Bóg jest konkretny, ponieważ miłość jest konkretna. I to właśnie „ten konkretny wymiar miłości jest jedną z zasadniczych cech życia chrześcijan”.
Papież przestrzegł też młodych, by nie myśleli, że ich misja i życie jest jedynie obietnicą na przyszłość i nie ma nic wspólnego z teraźniejszością. Jakby młodość była synonimem poczekalni dla oczekujących na swój czas.
Młodość nie jest poczekalnią dla oczekujących na swój czas.
A w «międzyczasie» tej godziny wymyślamy lub sami wymyślacie dla siebie przyszłość higienicznie dobrze opakowaną i bez konsekwencji, dobrze skonstruowaną i zagwarantowaną ze wszystkim «dobrze zapewnionym». Jest to «udawanie» radości.
W ten sposób was «uspokajamy» i usypiamy, byście «nie robili rabanu», abyście nie zadawali pytań samym sobie i innym, abyście nie poddawali w wątpliwość samych siebie i innych – mówił Papież. – A w tym «międzyczasie» wasze marzenia tracą polot, zaczynają zasypiać i stawać się przyziemnymi, sennymi, miernymi fikcjami, tylko dlatego, że uważamy, bądź uważacie, że jeszcze nie nadeszło wasze «teraz», że jesteście zbyt młodzi, by zaangażować się w marzenia i budowanie jutra.”

Papież przypomniał młodym, że nie są przyszłością, lecz Bożym teraz.
On was zwołuje i wzywa was w waszych wspólnotach i miastach, by pójść w poszukiwaniu dziadków, dorosłych, aby stanąć na nogi i razem z nimi zabrać głos i spełnić marzenie, z jakim Pan was wymarzył. Nie jutro, ale teraz, bo tam, gdzie jest wasz skarb, tam będzie również wasze serce” – podkreślił Franciszek.
Wskazał młodym, że dla Jezusa nie ma „w międzyczasie”, ale jest miłość miłosierna, która chce przeniknąć do serca i je zdobyć.
Jest to miłość konkretna, bliska, rzeczywista.
Pan i jego misja nie są «międzyczasem» w naszym życiu, czymś ulotnym: są naszym życiem!” – apelował Papież do młodych i pytał ich, czy chcą żyć konkretnością Jego miłości.
Niech wasze «tak» nadal będzie bramą wejściową, aby Duch Święty dał nową Pięćdziesiątnicę dla świata i dla Kościoła” – mówił Ojciec Święty w czasie Eucharystii wieńczącej ŚDM w Panamie.

Pozdrawiając młodych na zakończenie liturgii Franciszek skierował do nich szczególne słowa podziękowania:
Wasza wiara i radość wprawiły w drganie Panamę, Amerykę i cały świat. Jak wiele razy słyszeliśmy w tych dniach w hymnie ŚDM: «Jako pielgrzymi przybywamy dzisiaj tu z różnych kontynentów i miast» - mówił Papież i apelował do młodzieży.:
Jesteśmy w drodze: idźcie dalej, żyjcie wiarą i dzielcie się nią.
Nie zapominajcie, że nie jesteście jutrem, nie jesteście «międzyczasem», lecz Bożym teraz”.

Źródło: www.vaticannews.va
tekst podano z portalu OPOKA


 
Podziękowanie za Rok 2018.
Moi drodzy!
Dzisiejsze Liturgia Słowa mówi nam o Bożym Słowie.
Słyszeliśmy, że wszystko przez Boże Słowo się staje i wszechświat, ziemia, a także człowiek ponieważ Boże Słowo jest żywe i skuteczne. Na Słowo Boga rodzi się Jezus. Dzięki słowu Jezusa rodzi się Jego Wspólnota, którą nazywamy Kościołem. To dzięki słowu, które jest głoszone w Chrystusowej Wspólnocie rodzi się w nas żywa wiara. To dzięki słowu Syna Bożego przyjmujemy Sakramenty Św. „Ja ciebie chrzczę w Imię Ojca i Syna i Ducha Św.”, „Bierzcie i Jedzcie, Bierzcie i Pijcie.”  
Jednak, by to Boże Słowo mogło być głoszone, a Sakramenty Św. sprawowane potrzebni są ludzie. I to Boże Słowo jest głoszone w różnym wymiarze przez kapłana i ludzi świeckich.
Za to głoszenie Bożego Słowa pragnę podziękować:  
Ks. Seniorowi Janowi Teska.
Służbie Liturgicznej:
naszym ministrantom,
naszym panom kościelnym: panu Marianowi i Michałowi,  
naszym Szafarzom Eucharystii: panu Rajmundowi i Pawłowi, którzy nie tylko rozdają Komunię Św. w czasie Mszy Św., ale również zanoszą ją do chorych parafian.
Bóg zapłać panu organiście Łukaszowi za to, że mimo obowiązków zawodowych i rodzinnych uświetnia swoim graniem Msze Św. i Nabożeństwa.
Bóg zapłać pani katechetce Marysi i pani Katechetce Joannie za zaangażowanie w przygotowanie oprawy Liturgii Mszy Św., dzięki nim dzieci, młodzież i dorośli włączają się w czytanie Bożego Słowa i śpiew Psalmów.
Bóg zapłać Pocztom Sztandarowym.
Dziękujemy pani Kubica za pranie obrusów i bielizny ołtarzowej oraz szat liturgicznych.
Dziękujemy także panu Andrzejowi, który dalej sponsoruje nowe ornaty i obrus ołtarzowy.
Dziękujemy Panu Kazimierzowi za dokumentowanie ważnych wydarzeń parafialnych i zapisywanie ich w Kronice Parafialnej.  
Bóg zapłać wszystkim grupom parafialnym:  
Ministrantom starszym i młodszym,
Dzieciom Maryi ich Animatorkom,
Młodzieżowej grupie Oazowej oraz ich moderatorce Agacie,
Kręgowi Domowego Kościoła,
Rodzinom Szensztackim,
Różom Różańcowym,
Radzie Parafialnej,
Zespołowi Charytatywnemu i jego sympatykom.  
Moi drodzy!
Istniejące grupy w parafii: dziecięce, młodzieżowe, dorosłych, modlitewne są obrazem żywego Bożego Słowa, które zapaliło się w Waszych umysłach i sercach.  
Bóg zapłać pani Barbarze Magiera, za piękne i pełne Bożego Słowa dekoracje w naszym Kościele.
Dziękuję tym wszystkim paniom, które w ciągu całego roku sprzątały nasz Kościół, a także i panom.
Dziękuję pracującym na probostwie: cioci Krysi, Patrycji - za ich troskę, opiekę i pracę.
Bóg zapłać grupie panów pracującym przy usuwaniu różnego rodzaju usterek, zaangażowanych w pracach koniecznych, poświęcając swój czas, entuzjazm, aby wszystko w kościele i wokół kościoła mogło funkcjonować.  
Dziękujemy Panom Zygmuntowi, Romanowi i Adamowi za poświęcony czas, aby w naszym Kościele oraz na probostwie mogło być ciepło.
Panu Marcinowi i Adamowi za cierpliwe czuwanie nad sprawnością ogrzewania w kościele i na probostwie.  
Dziękujemy paniom i panom, którzy zadbali o zieleńce wokół naszego Kościoła.
Bóg zapłać Dyrekcji Szkoły za współpracę, dzięki, której jako Parafia i Społeczność Lokalna - możemy głosić Boże Słowo przez imprezy religijne i kulturalne.  
Dziękujemy gospodarzowi naszego cmentarza panu Zbyszkowi za ład i porządek na cmentarzu.  
Bóg zapłać państwu Górnicz - redaktorom Parafialnej Strony Internetowej, dzięki której informacje o naszej parafii, czytane są na całym Świecie.  
Dziękuję panu Sitko za otwartość i wytrwałość w przywożeniu opału do naszego Kościoła.
Moi drodzy!
Bóg zapłać Wam wszystkim, bo wszyscy jesteście zaangażowani, aby nasza Parafia mogła być żywym Bożym Słowem:
dziękuję za ofiary pieniężne, bo dzięki nim nasz Kościół i Parafia mogą funkcjonować. Dziękuję za Waszą modlitwę - także za mnie, za Waszą obecność, życzliwość, dobre słowo. Jeśli kogoś pominąłem w tym podziękowaniu, niech nie czuje się urażony ale tym bardziej z serca szczerze mocno dziękuję.
Jeszcze raz wszystkim parafianom, gościom - Bóg zapłać za życzliwość, zaufanie, wszelką pomoc, ponieważ w ten sposób wyrażacie, jak ważna jest w Waszym życiu wiara, którą nie zatrzymujecie dla siebie, ale głosicie Boże Słowo na różne sposoby.  

 
Bóg zapłać i Szczęść Boże w Nowym Roku!
Ks. Proboszcz Jan.
                                                                                                          

 
Podziękowanie dla ks. proboszcza Jana
Chcemy serdecznie podziękować za cały rok pracy duszpasterskiej,
za dzielenie się Dobrą Nowiną,
za troskę o nasze dusze, za wskazywanie właściwej drogi, kiedy zbłądzimy,
za trwanie przy nas w trudnych chwilach,
za pogodę ducha, za docenianie naszych dobrych stron
i za nieustającą troskę o piękny wygląd naszej świątyni.
Bóg zapłać i Szczęść Boże w Nowym Roku 2019!
Parafianie z Parafii św. Izydora



 
1 stycznia
Watykan
ROZWAŻANIA PAPIEŻA FRANCISZKA
PRZED PIERWSZĄ W NOWYM ROKU
MODLITWĄ ANIOŁ PAŃSKI


 
Drodzy bracia i siostry, dzień dobry i szczęśliwego Nowego Roku dla wszystkich!
Dziś, ósmego dnia po świętach Bożego Narodzenia obchodzimy uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki. Podobnie jak pasterze z Betlejem trwamy, wpatrując się w Nią i w Dzieciątko, które trzyma Ona w ramionach. I w ten sposób, ukazując nam Jezusa, Zbawiciela świata, Matka nas błogosławi. Dziś błogosławi nas, wszystkich. Błogosławi drogę każdego mężczyzny i każdej kobiety w tym rozpoczynającym się roku, który będzie dobry właśnie zależnie od tego, na ile każdy przyjmie dobro Boga, które Jezus przyszedł, aby wnieść w świat.

To Boże błogosławieństwo nadaje w istocie treść wszystkim życzeniom, które sobie w tych dniach nawzajem składamy. I dziś liturgia powtarza starożytne błogosławieństwo, z jakim kapłani Izraela błogosławili lud. Posłuchajmy uważnie. Brzmi ono: „Niech cię Pan błogosławi i strzeże. Niech Pan rozpromieni oblicze swe nad tobą, niech cię obdarzy swą łaską. Niech Pan zwróci ku tobie swoje oblicze i niech cię obdarzy pokojem” (Lb 6,24-26). Tak brzmi to prastare błogosławieństwo.

Trzy razy kapłan powtarzał imię Boga, „Panie”, wyciągając ręce ku zgromadzonemu ludowi. W Biblii bowiem imię oznacza samą rzeczywistość, która jest przywoływana, a więc „przyzwanie imienia” Pana nad osobą, rodziną, wspólnotą oznacza ofiarowanie im dobroczynnej mocy, która z Niego wypływa.
W tej samej formule dwukrotnie wspomniano o „obliczu” Pana. Kapłan modli się, aby Bóg je „rozpromienił” i „zwrócił” ku swemu ludowi, udzielając mu w ten sposób miłosierdzia i pokoju.

Wiemy, że według Pisma Świętego oblicze Boga jest dla człowieka niedostępne: nikt nie może zobaczyć Boga i pozostać przy życiu. Wyraża to nadprzyrodzoność Boga, nieskończoną wspaniałość Jego chwały. Ale chwała Boga jest całkowicie Miłością, a zatem, chociaż pozostaje niedostępna, jak Słońce, na które nie można patrzeć, opromienia swoją łaską każde stworzenie, a przede wszystkim mężczyzn i kobiety, w których najbardziej się odzwierciedla.

Gdy nadeszła pełnia czasu” (Ga 4,4), Bóg objawił się w obliczu człowieka, Jezusa, „zrodzonego z niewiasty”. I tu wracamy do ikony dzisiejszego święta, od której wyszliśmy: ikony Świętej Bożej Rodzicielki, która ukazuje nam Syna, Jezusa Chrystusa, Zbawiciela świata. To On jest błogosławieństwem dla każdej osoby i dla całej rodziny ludzkiej. On - Jezus - jest źródłem łaski, miłosierdzia i pokoju.

Dlatego święty papież Paweł VI chciał, aby pierwszy stycznia był Światowym Dniem Pokoju. A dzisiaj obchodzimy pięćdziesiąty drugi, którego temat brzmi: "Dobra polityka służy pokojowi". Nie myślmy, że polityka jest zastrzeżona tylko dla rządzących: wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za życie „miasta”, za dobro wspólne. Także polityka jest dobra zależnie od tego, na ile każdy wypełnia swoją rolę w służbie pokoju. Niech nam pomaga w tym codziennym trudzie Święta Boża Rodzicielka. Chcę, aby wszyscy powiedzieli trzykrotnie: Święta Boża Rodzicielko...

Na zakończenie tych słów Ojciec Święty z wyciągniętymi dłońmi wypowiedział formułę starotestamentowego błogosławieństwa z Księgi Liczb, o której mówił wcześniej w rozważaniach:
Niech cię Pan błogosławi i strzeże.
Niech Pan rozpromieni oblicze swe nad tobą, niech cię obdarzy swą łaską.
Niech Pan zwróci ku tobie swoje oblicze i niech cię obdarzy pokojem”




 
1 stycznia
Dobra polityka służy pokojowi”! *
Słowo Arcybiskupa Katowickiego
na Nowy Rok 2019

Bracia i Siostry! Drodzy Diecezjanie!
1. Rozpoczynamy Nowy Rok!
W jego pierwszych godzinach słyszymy krzepiące słowa:
Niech cię Pan błogosławi i strzeże. Niech Pan rozpromieni swe oblicze nad tobą, niech cię obdarzy swą łaską. Niech zwróci ku tobie swoje oblicze i niech cię obdarzy pokojem” (Lb 6,24-26).
Bóg troszczy się o każdego z nas i pragnie dobra dla swoich dzieci – dla wszystkich dzieci. Ale nie tylko: jakby tego było mało, jest przy nas również kochająca matka, Boża Rodzicielka. Ta, która, „gdy nadeszła pełnia czasu”, porodziła Syna Bożego, złożyła Go w żłobie i owinęła pieluszkami. To Ona uczy nas, jak przeżywać tajemnicę spotkania Boga. To Ona, która „zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu” (Łk 2,19), uwrażliwia nas na Bożą obecność i zaprasza do jej przeżywania i rozważania. Maryja, kochająca Matka, zaprasza nas, byśmy – jak Ona – zaufali Bogu, pozwolili Mu się prowadzić w nadziei, że„uczyni wielkie rzeczy i okaże nam moc ramienia swego”(por. Łk 1,49.51).
Dziś, 1 stycznia nowego roku, przypada Światowy Dzień Pokoju. Z tej okazji kolejni papieże pisali orędzia, kierowane do chrześcijan i ludzi dobrej woli. Podobnie i w tym roku papież Franciszek skierował do nas orędzie noszące tytuł: Dobra polityka służy pokojowi.
Kiedy słyszymy słowo „polityka” – warto przypomnieć, czym ona jest. Według nauki Kościoła jest to troska o dobro wspólne i dlatego bardzo potrzeba polityki – czyli działań służących pokojowi na płaszczyźnie globalnej i lokalnej.
Polityka jest istotnym nośnikiem budowania społeczeństwa obywatelskiego i dzieł człowieka, ale kiedy ci, którzy ją uprawiają, nie przeżywają jej jako służby dla ludzkiej społeczności, może stać się narzędziem ucisku, marginalizacji, a nawet zniszczenia.
Istotnie, zadanie i odpowiedzialność polityczna stanowią stałe wyzwanie dla wszystkich, którzy otrzymują od wyborców mandat, by służyć swojej ojczyźnie, miastu czy gminie, aby chronić mieszkańców i działać na rzecz stworzenia pokojowych warunków dla godnego życia i sprawiedliwej przyszłości.
Polityka, jeśli jest realizowana z podstawowym poszanowaniem dla życia od poczęcia do naturalnej śmierci, z poszanowaniem wolności i godności ludzi, może naprawdę stawać się formą miłości bliźnich i wzmacniać pokój.
2. Niedawno uczestniczyliśmy w naszym kraju w wyborach samorządowych. Rosnący w nich udział jest formą społecznego zaangażowania, co świadczy o wzroście poczucia odpowiedzialności za nasze małe ojczyzny, w których mieszkamy i pracujemy, z którymi wiążemy nasze losy. Niestety poprzedzająca je kampania przedwyborcza stawała się nieraz, szczególnie w czasie drugiej tury wyborów, brutalną, nieprzebierającą w środkach walką o zdobycie władzy. Nie było to zmaganie na programy, na rzeczowe argumenty, tylko działanie obliczone na zniszczenie i skompromitowanie przeciwnika, a nawet jego rodziny. Działania takie, jako publicznie znane, podlegają osądowi moralnemu i publicznemu napiętnowaniu. Trzeba stanowczo przypomnieć, że cel, jakim jest zdobycie władzy, nie uświęca środków używanych do jej zdobycia; co więcej, takie moralnie naganne postępowanie kompromituje polityków czy samorządowców, jest przekroczeniem Bożego przykazania „Nie mów fałszywego świadectwa”.
Ostatecznie tak postępujący tracą wiarygodność, bo rodzi się podejrzenie, że dążą do objęcia urzędu nie w celu budowania dobra wspólnego, tylko do zyskania władzy, wpływów i korzyści materialnych.
Każdy chrześcijanin kierujący się zasadą dobra wspólnego powinien powiedzieć: „ufam tobie i wierzę z tobą” w możliwość współpracy dla realizacji tego dobra. Wszak pokój można budować wyłącznie na fundamencie wzajemnego zaufania.
Drodzy Diecezjanie!
3. Każdy może wnieść swój wkład do budowy wspólnego domu. Autentyczne życie społeczno-polityczne, które opiera się na prawie i na szczerym dialogu między stronami, odnawia się z przekonania, że każda osoba ludzka, każde pokolenie zawiera w sobie pewną obietnicę, która może wyzwolić nowe energie relacyjne, intelektualne, kulturowe i duchowe.
Dzisiaj, bardziej niż kiedykolwiek, nasze społeczeństwa potrzebują „budowniczych pokoju”, którzy mogliby być autentycznymi posłańcami i świadkami Boga Ojca, który chce dobra i szczęścia rodziny ludzkiej.
Niedawno obchodziliśmy siedemdziesiątą rocznicę Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka, przyjętej w następstwie drugiej wojny światowej. Przypomnijmy w tym kontekście obserwację papieża św. Jana XXIII: „Kiedy w istotach ludzkich zaczyna pojawiać się świadomość swoich praw, to w tej świadomości nie może nie rodzić się dostrzeżenie swoich obowiązków. Posiadanie praw wiąże się z obowiązkiem wprowadzania ich w życie, ponieważ są one wyrazem osobistej godności człowieka. A posiadanie praw wiąże się także z ich uznaniem i szacunkiem ze strony innych osób” (Pacem in terris, 24).
Pokój jest wyzwaniem, które każdego dnia domaga się akceptacji. Pokój jest nawróceniem serca i duszy i łatwo można rozpoznać trzy nierozerwalne wymiary tego pokoju wewnętrznego i wspólnotowego: pokój z samym sobą, pokój z innym, pokój ze światem stworzonym.
4. „Pokój temu domowi!” – słowa te wypowiada kapłan wchodzący do naszych domów i mieszkań w czasie kolędowych odwiedzin duszpasterskich. Słowa te są spełnieniem polecenia samego Jezusa, który wysyłając uczniów na misje, powiedział im: „Gdy do jakiego domu wejdziecie, najpierw mówcie: Pokój temu domowi! Jeśli tam mieszka człowiek godny pokoju, wasz pokój spocznie na nim; jeśli nie, powróci do was” (Łk 10,5-6).
Tak więc przekazywanie pokoju znajduje się w centrum misji uczniów Chrystusa, a „domem”, o którym mówi Jezus, jest każda rodzina, każda wspólnota, każde społeczeństwo i cała ludzka rodzina. Jest to przede wszystkim każda osoba, bez żadnego wyjątku czy jakiejkolwiek dyskryminacji. Jest to także nasz „wspólny dom”: planeta, na której umieścił nas Bóg, byśmy na niej zamieszkiwali, a naszym powołaniem jest otoczenie jej troskliwą opieką, co nam dobitnie przypomniał papież Franciszek w encyklice Laudato si’i zakończony niedawno w Katowicach szczyt klimatyczny.
Drodzy Diecezjanie!
Trzeba pamiętać, że pokój jest najpierw darem Bożym, o który trzeba się codziennie modlić. Trzeba go też po ludzku budować poprzez codzienne przebaczenie i wzmacnianie więzów solidarności i miłości. Trzeba też przyjąć z wiarą ewangeliczny ideał człowieka wprowadzającego pokój, o którym Jezus Chrystus powiedział, że jest błogosławiony. Starajmy się wszyscy o to błogosławieństwo, tym bardziej, że rok 2019 będzie kolejnym czasem wyborów, sprawdzianem, czy polityka i politycy, którzy ją uprawiają, będą w służbie pokoju.
Bądźmy ludźmi pokoju. Budujmy dzień po dniu pokój w naszych środowiskach lokalnych, w rodzinach, w sąsiedztwie. Razem módlmy się o dar pokoju dla całej ludzkiej rodziny, dla Kościoła i dla każdego z nas. Niech raz jeszcze wybrzmi kolędowe pozdrowienie: pokój temu domowi!
Niech Bóg błogosławi błogosławieństwem pokoju wszystkie dni nowego roku: w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.
† Wiktor Skworc Arcybiskup Metropolita Katowicki

*W słowie noworocznym wykorzystano myśli z orędzia papieża Franciszka na ŚDP 2019.
 
1 stycznia
Uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki

 
Oktawa Bożego Narodzenia kończy się dziś uroczystością Bożej Rodzicielki Maryi.
Oddajmy cześć Tej, która pojawiła się w kluczowym momencie historii zbawienia:
                         poprzez swoje „fiat” stała się Matką Boga, a świat otrzymał swojego Odkupiciela
Jezusa Chrystusa, Księcia pokoju,
który jest obecny wśród nas podczas każdej Mszy Świętej.
Wspominamy rok, który się wczoraj zakończył.
To okazja do dziękczynienia Panu Bogu za wszelkie dobra, jakie otrzymaliśmy.
Myślami wybiegamy ku przyszłości.
Rozpoczynamy dziś nowy czas, który podarował nam Pan Bóg.
1 stycznia to także tradycyjny dzień szczególnej modlitwy o pokój na świecie – pamiętajmy o tej intencji
w naszych modlitwach.



1 stycznia
PIERWSZY DZIEŃ NOWEGO ROKU

Błogosławieństwo Boże:

„Niech cię Pan błogosławi i strzeże.
Niech Pan rozpromieni oblicze swe nad tobą,  niech cię obdarzy swą łaską.
Niech zwróci ku tobie oblicze swoje i niech cię obdarzy pokojem”.
                                                                                                              Księga Liczb

 
W NOWYM - 2019 – ROKU
ZDROWIA, RADOSNYCH  DNI  SPĘDZANYCH  W  GRONIE KOCHAJĄCEJ RODZINY,
ROZWAGI W PODEJMOWANIU DECYZJI
I ODROBINY SZALEŃSTWA W SPEŁNIANIU MARZEŃ
ŻYCZĄ
REDAGUJĄCY STRONĘ INTERNETOWĄ


Podziękowanie za Rok 2018.
Moi drodzy!
Dzisiejsze Liturgia Słowa mówi nam o Bożym Słowie.
Słyszeliśmy, że wszystko przez Boże Słowo się staje i wszechświat, ziemia, a także człowiek ponieważ Boże Słowo jest żywe i skuteczne. Na Słowo Boga rodzi się Jezus. Dzięki słowu Jezusa rodzi się Jego Wspólnota, którą nazywamy Kościołem. To dzięki słowu, które jest głoszone w Chrystusowej Wspólnocie rodzi się w nas żywa wiara. To dzięki słowu Syna Bożego przyjmujemy Sakramenty Św. „Ja ciebie chrzczę w Imię Ojca i Syna i Ducha Św.”, „Bierzcie i Jedzcie, Bierzcie i Pijcie.”  
Jednak, by to Boże Słowo mogło być głoszone, a Sakramenty Św. sprawowane potrzebni są ludzie. I to Boże Słowo jest głoszone w różnym wymiarze przez kapłana i ludzi świeckich.
Za to głoszenie Bożego Słowa pragnę podziękować:  
Ks. Seniorowi Janowi Teska.
Służbie Liturgicznej:
naszym ministrantom,
naszym panom kościelnym: panu Marianowi i Michałowi,  
naszym Szafarzom Eucharystii: panu Rajmundowi i Pawłowi, którzy nie tylko rozdają Komunię Św. w czasie Mszy Św., ale również zanoszą ją do chorych parafian.
Bóg zapłać panu organiście Łukaszowi za to, że mimo obowiązków zawodowych i rodzinnych uświetnia swoim graniem Msze Św. i Nabożeństwa.
Bóg zapłać pani katechetce Marysi i pani Katechetce Joannie za zaangażowanie w przygotowanie oprawy Liturgii Mszy Św., dzięki nim dzieci, młodzież i dorośli włączają się w czytanie Bożego Słowa i śpiew Psalmów.
Bóg zapłać Pocztom Sztandarowym.
Dziękujemy pani Kubica za pranie obrusów i bielizny ołtarzowej oraz szat liturgicznych.
Dziękujemy także panu Andrzejowi, który dalej sponsoruje nowe ornaty i obrus ołtarzowy.
Dziękujemy Panu Kazimierzowi za dokumentowanie ważnych wydarzeń parafialnych i zapisywanie ich w Kronice Parafialnej.  
Bóg zapłać wszystkim grupom parafialnym:  
Ministrantom starszym i młodszym,
Dzieciom Maryi ich Animatorkom,
Młodzieżowej grupie Oazowej oraz ich moderatorce Agacie,
Kręgowi Domowego Kościoła,
Rodzinom Szensztackim,
Różom Różańcowym,
Radzie Parafialnej,
Zespołowi Charytatywnemu i jego sympatykom.  
Moi drodzy!
Istniejące grupy w parafii: dziecięce, młodzieżowe, dorosłych, modlitewne są obrazem żywego Bożego Słowa, które zapaliło się w Waszych umysłach i sercach.  
Bóg zapłać pani Barbarze Magiera, za piękne i pełne Bożego Słowa dekoracje w naszym Kościele.
Dziękuję tym wszystkim paniom, które w ciągu całego roku sprzątały nasz Kościół, a także i panom.
Dziękuję pracującym na probostwie: cioci Krysi, Patrycji - za ich troskę, opiekę i pracę.
Bóg zapłać grupie panów pracującym przy usuwaniu różnego rodzaju usterek, zaangażowanych w pracach koniecznych, poświęcając swój czas, entuzjazm, aby wszystko w kościele i wokół kościoła mogło funkcjonować.  
Dziękujemy Panom Zygmuntowi, Romanowi i Adamowi za poświęcony czas, aby w naszym Kościele oraz na probostwie mogło być ciepło.
Panu Marcinowi i Adamowi za cierpliwe czuwanie nad sprawnością ogrzewania w kościele i na probostwie.  
Dziękujemy paniom i panom, którzy zadbali o zieleńce wokół naszego Kościoła.
Bóg zapłać Dyrekcji Szkoły za współpracę, dzięki, której jako Parafia i Społeczność Lokalna - możemy głosić Boże Słowo przez imprezy religijne i kulturalne.  
Dziękujemy gospodarzowi naszego cmentarza panu Zbyszkowi za ład i porządek na cmentarzu.  
Bóg zapłać państwu Górnicz - redaktorom Parafialnej Strony Internetowej, dzięki której informacje o naszej parafii, czytane są na całym Świecie.  
Dziękuję panu Sitko za otwartość i wytrwałość w przywożeniu opału do naszego Kościoła.
Moi drodzy!
Bóg zapłać Wam wszystkim, bo wszyscy jesteście zaangażowani, aby nasza Parafia mogła być żywym Bożym Słowem:
dziękuję za ofiary pieniężne, bo dzięki nim nasz Kościół i Parafia mogą funkcjonować. Dziękuję za Waszą modlitwę - także za mnie, za Waszą obecność, życzliwość, dobre słowo. Jeśli kogoś pominąłem w tym podziękowaniu, niech nie czuje się urażony ale tym bardziej z serca szczerze mocno dziękuję.
Jeszcze raz wszystkim parafianom, gościom - Bóg zapłać za życzliwość, zaufanie, wszelką pomoc, ponieważ w ten sposób wyrażacie, jak ważna jest w Waszym życiu wiara, którą nie zatrzymujecie dla siebie, ale głosicie Boże Słowo na różne sposoby.  
Bóg zapłać i Szczęść Boże w Nowym Roku!
Ks. Proboszcz Jan                                                                              

Podziękowanie dla ks. proboszcza Jana
Chcemy serdecznie podziękować za cały rok pracy duszpasterskiej,
za dzielenie się Dobrą Nowiną,
za troskę o nasze dusze, za wskazywanie właściwej drogi, kiedy zbłądzimy,
za trwanie przy nas w trudnych chwilach,
za pogodę ducha, za docenianie naszych dobrych stron
i za nieustającą troskę o piękny wygląd naszej świątyni.

Bóg zapłać i Szczęść Boże w Nowym Roku 2019!
Parafianie z Parafii św. Izydora
 






Wróć do spisu treści